Incydent w czasie rozładunku statku Fremantle Highway. Zapalił się elektryk

Wiele osób przypuszcza, że do pożaru samochodowca Fremantle Highway doszło w wyniku zapalenia się auta elektrycznego. Oficjalnego potwierdzenia tej tezy nie ma, ale z pewnością incydent, do którego doszło w czasie rozładowywania statku, będzie stanowił argument dla wierzących w nią osób.

Już drugi tydzień trwa operacja wydobywania samochodów ze zniszczonego samochodowca Fremantle Highway. Wszystko zaczęło się od zamontowania na pokładzie, przy rampie zjazdowej, myjni. Samochody są myte jeszcze na statku ze względu na kwestie środowiskowe. 

Pokład statku opuściło już, samodzielnie lub z pomocą dźwigów, wiele egzemplarzy różnych modeli Mercedesa i BMW. Wśród nich nie brakowało również aut z napędem na prąd. O incydencie z udziałem jednego z takich samochodów poinformowały holenderskie media. 

W czasie rozładunku zapalił się elektryczny Mercedes

Bohaterem całego zdarzenia był egzemplarz Mercedesa EQE. Po usunięciu z rampy zjazdowej przez dźwig, samochód trafił do kontenera. Na udostępnionym nagraniu widać, że z auta zaczyna wydobywać się dym. Służby zareagowały jednak bardzo szybko. Kontener został napełniony wodą i przykryty kocem gaśniczym, by odciąć dopływ tlenu i tym samym stłumić ogień. 

Reklama

W wyniku pożaru na Fremantle Highway zginęła jedna osoba

Przypomnijmy, pożar na pokładzie samochodowca płynącego z Bremehaven do Singapuru wybuchł wieczorem 25 lipca. Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko, co sprawiło, że część załogi musiała ratować się skokiem z dużej wysokości do wody. Wskutek zdarzenia zginęła jedna osoba. Kilka zostało rannych. W sumie na pokładzie znajdowało się 23 członków załogi. 

Kiedy po tygodniu pożar samoistnie zgasł, wypalony wrak został przetransportowany do znajdującego się nieopodal portu w holenderskim Eemshaven. Tam akcja ratownicza została zakończona. Odpowiedzialność za statek przejął następnie jego właściciel, firma Shoei Kisen. Zapowiedziała ona, że wraz z odpowiednimi organami zajmie się zbadaniem przyczyny całego zdarzenia.

Pożar Fremantle Highway. Około tysiąc nieuszkodzonych pojazdów

Fremantle Highway to 200-metrowy statek o 11 pokładach. Pożar wybuchł prawdopodobnie na poziomie ósmym. Uległ on całkowitemu zawaleniu. Spłonęły również pokłady od szóstego do jedenastego. Poziom piąty, który był pusty, stanowił tym samym barierę dla ognia. W efekcie samochody znajdujące się na czterech dolnych pokładach nie zostały uszkodzone. 

Ze wstępnych szacunków wynika, że spaleniu uległo około 2 700 z 3 784 znajdujących się na statku samochodów. To daje liczbę około tysiąca nieuszkodzonych pojazdów, z których około 250 to auta na prąd. Wszystkich elektryków na statku było 498. Straty wywołane pożarem oszacowano wstępnie na minimum 330 mln dolarów.

Dlaczego doszło do pożaru?

Przyczyna pożaru wciąż nie jest znana. Ze względu na jego gwałtowny rozwój pojawiły się przypuszczenia, że doszło do zapalenia się jednego z samochodów elektrycznych. Oficjalnego potwierdzenia nie ma, ale z pewnością takie incydenty jak powyższy będą stanowić argument dla osób, które są przekonane, że za pożar odpowiada auto elektryczne. .

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pożar samochodu | samochód elektryczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy