Ile kosztuje ładowanie auta? Dużo, a będzie... więcej

​Polski rząd w 2017 roku przyjął strategię elektromobilności. W ogólnym założeniu ma ona doprowadzić do popularyzacji samochodów elektrycznych.

Co prawda PiS i premier Morawiecki już dawno przestali opowiadać o milionie samochodów elektrycznych (bo w Polsce obecnie jest ich mniej niż 9... tysięcy), ale nie zmienia to faktu, że na promocję aut z wtyczką idą duże pieniądze. I wcale nie są one wydawane wyłącznie przez producentów samochodów!

Jednym z osiągnięć tej promocji jest powszechny pogląd, że autem elektrycznym jeździ się niemal za darmo. Tymczasem... wcale tak nie jest.

Samochody elektryczne mają baterie o dużej pojemności - rzędu kilkudziesięciu kWh. Ładowanie ich z domowej instalacji sens ma niewielki - po prostu trwa to kilkadziesiąt godzin. Rozwiązanie zyskuje na znaczeniu przy inwestycji w tzw. "ładowarkę ścienną", ale trzeba też zdawać sobie sprawę z możliwości samego przyłącza... W efekcie najlepszym sposobem jest aktualnie korzystanie z szybkich stacji ładowania. A to kosztuje. Ile?

Stawki różnią się w zależności od tego czy korzystamy okazjonalnie, czy jesteśmy zarejestrowanymi użytkownikami (wahają się między 2,20 a 2,50 zł za 1 kWh). Średnio możemy przyjąć, że naładowanie baterii, które pozwoli przejechać 250 km (przynajmniej obecnie - jesienią/zimą) samochodem kompaktowym będzie kosztować około 130 zł. Oznacza to, że pokonanie 100 km kosztuje nas 52 zł, czyli mniej więcej tyle, ile... samochodem, który spala 10 l/100 km! Mówiąc wprost - większość diesli i aut zasilanych LPG auta na prąd, po prostu, deklasuje.

Reklama

Do "hamowania" elektromobilności przyczyniają się... sami operatorzy stacji szybkiego ładowania. Pokrycie kraju siecią ładowarek pochłania ogromne kwoty, a te - przy znikomej flocie pojazdów - trzeba przecież z czegoś pokryć. Może więc lepiej będzie ładować samochód w domu?

Wg taryfy G11 (tzw. płaskiej) 1 kWh kosztuje około 24 groszy netto. Po dodaniu szeregu opłat stałych oraz podatku VAT okaże się, że za 1 kWh zużytą w domu płacimy około 50 groszy. Cenę tę można jeszcze obniżyć stosując taryfę G12, która obniża stawki w nocy, ale podwyższa w dzień. Trzeba jednak pamiętać, że ładując auto ze zwykłego gniazdka 230 V, nie uda nam się "zatankować" przez noc. Cała operacja potrwa nawet 15-20 godzin. Tak, czy inaczej, przy ładowaniu "w domu", 100 km będzie nas kosztować około 30 zł. To zdecydowanie taniej niż na stacji, ale... wcale nie tanio.

Co gorsza, Urząd Regulacji Energetyki wprowadził właśnie nową opłatę, tzw. - "mocową". Dla gospodarstw zużywających ponad 2800 kWh rocznie (a tyle zużywa zdecydowana większość wieloosobowych rodzin) opłata wyniesie 10,46 zł miesięcznie, co oznacza roczny rachunek za prąd wyższy o 125 zł, przy niezmienionym zużyciu energii.

Zestawiając koszt energii elektrycznej z wysokimi cenami aut elektrycznych, trudno się dziwić, że jest ich w Polsce zaledwie kilka tysięcy. Co więcej, pewna część z nich należy do firm i służb państwowych, a także do różnego rodzaju miejskich zakładów, na które zakup samochodów elektrycznych narzuca ustawa o elektromobilności. Pamiętajmy również, że wiele z nowych rejestracji dokonywanych jest przez importerów i dealerów, którzy za pomocą aut demonstracyjnych starają się spopularyzować taki sposób podróżowania.

Wniosek jest jeden: Polacy nie kupują samochodów elektrycznych. I to się nie zmieni, dopóki będą potrafili liczyć...

Mirosław Domagała

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy