Amerykanie chcą zrezygnować z aut spalinowych
Kolejny amerykański stan zapowiada sprowadzenie zakazu sprzedaży pojazdów spalinowych w całkiem nieodległej przyszłości.
Norwegia, Szwecja, Wielka Brytania - to tylko niektóre europejskie kraje, które wyznaczyły już datę wprowadzenia zakazu rejestracji nowych samochodów spalinowych. Niektóre nawet zmieniają zdanie i skracają te terminy (Wielka Brytania). Pomału podobna sytuacja ma miejsce w kraju, który od zawsze kojarzył się z kierowcami, którzy nie przywiązują najmniejszej wagi do tego, ile ich samochody palą. Mowa oczywiście o Stanach Zjednoczonych.
Od lat jeden ze stanów wyłamywał się z tej miłości do dużych silników - Kalifornia. To tam popularność zdobył Prius i jazda hybrydą stała się manifestem tego, że "nie jesteśmy obojętni". To tam Toyota sprzedawała wodorowe Mirai, a Fiat elektryczną "pięćsetkę". Nic dziwnego, że władze Kalifornii zapowiedziały jakiś czas temu, że zakażą sprzedaży samochodów spalinowych do 2035 roku.
Teraz do tej inicjatywy chce się przyłączyć Massachusetts. Według obecnego gubernatora Charliego Bakera jest to niezbędne, aby móc do 2050 roku całkowicie wyeliminować emisję związaną ze spalaniem paliw kopalnych. Ma to dać oszczędność wynoszącą 295 mln dolarów rocznie w wydatkach na służbę zdrowia. Podchodzilibyśmy ostrożnie do podobnych szacunków, ponieważ mamy dziwne wrażenie, że nie powstały poprzez zsumowanie tego ile wydano na leczenie pacjentów, których choroby wynikają konkretnie z zanieczyszczenia generowanego przez pojazdy spalinowe.
Według szacunków władz stanu, zakaz rejestracji pojazdów spalinowych przełoży się także na utworzenie 4000 nowych miejsc pracy. Czy to oznacza, że osoby obecnie pracujące na przykład w warsztatach samochodowych, na stacjach benzynowych, fabrykach części oraz w dystrybucji tych części, nie stracą pracy? Mamy nadzieję - w przeciwnym wypadku mówienie o nowych miejscach pracy byłoby celową manipulacją.
Plany władz Massachusetts zakładają również inwestycje w infrastrukturę ładowania pojazdów elektrycznych. Oby dobrze to rozplanowali. Taka na przykład Szwecja, gdzie elektryki są popularne, ale zostało im jeszcze 9 lat do wprowadzenia zakazu rejestracji nowych aut spalinowych, już teraz boryka się ze zbyt małą liczbą stacji ładowania oraz siecią elektryczną, która nie wytrzymuje zwiększonego poboru prądu.