Najbrzydsze auta na świecie. A może najpiękniejsze?

Wiele samochodów dorobiło się stałego miejsca w historii motoryzacji. Nie wszystkie jednak zapisywały się na jej kartach rewolucyjnymi rozwiązaniami technicznymi, osiągami czy chwytającymi za serce kształtami karoserii... Wśród nich są też i takie, które na dobre wryły się w pamięć kierowców za sprawą niekonwencjonalnych kształtów i dyskusyjnej urody. Nie wszystkie z pojazdów, które prezentujemy w naszej galerii zasługują na miano „najbrzydszych samochodów z Europy”. Wiele z nich – jak na owe czasy – prezentowało się na wskroś nowocześnie. Samochodowa elegancja pobiegła jednak innymi torami, przez co – z perspektywy czasu – mogą się one wydawać się wręcz komiczne...

article cover
 

Najbrzydsze auta na świecie. A może najpiękniejsze?

Wiele samochodów dorobiło się stałego miejsca w historii motoryzacji. Nie wszystkie jednak zapisywały się na jej kartach rewolucyjnymi rozwiązaniami technicznymi, osiągami czy chwytającymi za serce kształtami karoserii... Wśród nich są też i takie, które na dobre wryły się w pamięć kierowców za sprawą niekonwencjonalnych kształtów i dyskusyjnej urody. Nie wszystkie z pojazdów, które prezentujemy w naszej galerii zasługują na miano „najbrzydszych samochodów z Europy”. Wiele z nich – jak na owe czasy – prezentowało się na wskroś nowocześnie. Samochodowa elegancja pobiegła jednak innymi torami, przez co – z perspektywy czasu – mogą się one wydawać się wręcz komiczne...

BMW X6. Ten samochód, podobnie jak Cayenne, potrafi wzbudzać skrajne emocje. Wielu dostrzega w nim kwintesencję sportowego SUVa, nie brakuje jednak i takich, którzy widzą raczej nawiązania do świata zwierząt. Ogromny „pysk” i „podkulony” tył sprawiają, że X6 faktycznie przypominać może nieco wyprowadzanego na spacer psa, który "przycupnął" na trawniku... 
Peugeot 1007. To jedna z największych rynkowych „wtop” ostatnich lat. Sam pomysł był całkiem sprytny – chodziło o zamontowanie przesuwnych drzwi w miejskim aucie, co dodatkowo poprawiłoby jego użyteczność na ciasnych parkingach. Niestety, w efekcie powstała jedyna w swoim rodzaju krzyżówka wiaty przystankowej z wejściem do Auchana. Merde!  
Porsche Cayenne. Pierwsza generacja Cayenne to dowód na to, jak wielki wpływ ma na nas siła marki. W momencie debiutu samochód w cuglach wygrywał wszelkie rankingi najbrzydszych nowych aut na europejskim rynku. Nie przeszkodziło mu to jednak w osiągnięciu sprzedażowego sukcesu. Zwłaszcza przód (przynajmniej w wersji sprzed liftingu) zyskał miano nad wyraz szpetnego. Złośliwi twierdzą, że „Niemcom po raz kolejny udało się obudzić w Europejczykach najgorsze instynkty - odrazę i zazdrość”.  
Renault Vel satis. Nazwa modelu to połączenie francuskich słów Velocite (szybkość) i Satisfaction (satysfakcja). Niestety, wyniki sprzedaży pokazały, że z ostatecznego dzieła usatysfakcjonowany był wyłącznie stylista. Samochód trudno jednoznacznie uznać za „brzydki”, trzeba jednak przyznać, że, jak na standardy segmentu premium (do którego aspirował), Francuzi „poszli po bandzie”… 
Lancia Thesis. W 2001 roku odchodząca na emeryturę Lancia Kappa doczekała się godnego następcy – modelu Thesis. Auto nawiązywać miało do historycznych modeli z pierwszej połowy XX wieku, ale te pamiętać mogli wyłącznie klienci na rodzimym rynku. Tym razem – na całe szczęście – obyło się bez coupe. 
BMW serii 7. E65 było dla miłośników BMW tym, czym stał się dla fanów Mercedesa model W210. Po premierze zaprojektowanego ręką Chrisa Bangle’a samochodu w sieci rozpętało się prawdziwe piekło. Część fanów żądała wręcz od firmy przywrócenia produkcji E38. Żartowano, że wysportowany dżentelmen zamienił się otłuszczonego Amerykanina, który wsadził głowę do ula… Dziś sylwetka E65 nie wzbudza już takich emocji ale wciąż trudno uznać ją za ładną. 
Renault Thaila. W tym przypadku sprawa miała się tak samo, jak z Fiatem Sieną. Do pięciodrzwiowego Renault Clio drugiej generacji doklejono naprędce, liczący aż 510 l pojemności, bagażnik. W efekcie powstał samochód, na który – bez uszczerbku na zdrowiu - nie da się patrzeć z żadnego kąta... 
Audi A2. Gdyby nie znaczek Audi, samochód zapewne stałby się obiektem drwin na masową skalę. Nieproporcjonalna sylwetka i niepraktyczne nadwozie nie były jego jedynymi wadami. Auto traktować można jako – złowrogą – zapowiedź nowych czasów. Pod maską pracowały turbodoładowane, trzycylindrowe silniki, które nie grzeszyły trwałością, zastosowano też inne wizjonerskie rozwiązania konstrukcyjne (do otwarcia maski wymagany był specjalny klucz serwisowy...). Jakby tego było mało, karoserię wykonano w całości z aluminium, co skutkowało absurdalną wręcz ceną. 
Fiat Multipla. W świecie motoryzacji funkcjonuje wiele synonimów. Myśląc terenówka – mówisz Jeep. Bezpieczeństwo momentalnie kojarzy się z Volvo, a brzydota… no tak, Multipla. Auto jest dowodem na to, że stylista „położyć” może najbardziej nawet przemyślany projekt. W czasach swojej świetności, pod względem funkcjonalności, samochód nie miał sobie równych!  
Lancia Kappa Coupe. Kappa przez lata kojarzona była w Polsce z prestiżem i elegancją. Samochody w przyjemnej dla oka wersji sedan pełniły u nas rolę rządowych limuzyn. W 1997 roku Włosi wpadli na pomysł, że na bazie modelu zbudują też usportowioną wersję coupe. Samochód nie przypadł jednak do gustu nabywcom – ostatecznie powstało jedynie 3226 egzemplarzy. Złośliwi twierdzą, że o 3225 za dużo.  
Fiat Siena. W przypadku tego samochodu sprawa jest jasna. Włosi chcieli poprawić właściwości przewozowe oferowanego w Brazylii hatchbacka – Fiata Palio. Do samochodu „doklejono” więc kufer i rozpoczęto jego sprzedaż w Europie. Dość powiedzieć, że w serwisie prasowym Fiata są tylko trzy – marnej jakości – zdjęcia Sieny. Może i lepiej.  
Mercedes klasy E W210. Klasa E w zestawieniu aut o najbardziej dyskusyjnej stylistyce? To nie żart! W momencie debitu samochód spotkał się ze zmasowanym atakiem fanów marki. Falę krytyki wzbudziły głównie okrągłe reflektory przednie, które nie przypadły do gustu właścicielom poprzednika – W124. W tym przypadku ortodoksyjni entuzjaści Mercedesów zdali się przeczuwać nadchodzącą katastrofę. W210 na lata pogrzebało nieskazitelny – do tej pory – wizerunek niemieckiego producenta za sprawą koszmarnych wpadek jakościowych. 
Ford Scorpio. Zaprezentowany w 1994 roku Ford Scorpio nawiązywać miał do stylistyki rodzinnych modeli amerykańskiego producenta cieszących się popularnością za Oceanem. Sęk w tym, że – produkowane w Kolonii - auto miało podbić rynki Starego Kontynentu. Nie musimy chyba tłumaczyć, co z tego wyszło. Wystarczy rzucić okiem... 
Foprd Ka. Do Ka przylgnęła opinia „brzydala” i „samochodu dla dziewczyn”. Ford szczycił się w informacjach prasowych, że aż 70 proc. nabywców stanowią kobiety. Jeremy Clarkson grzmiał z anteny BBC „Kim, do cholery, jest pozostałych 30 procent!?”. W momencie debiutu samochód szokował wszystkich. W rzeczywistości był zapowiedzią nowego języka stylistycznego, który przyczynił się do ogromnego sukcesu następcy Escorta – Forda Focusa.  
Renault Twingo. W momencie debiutu Renault Twingo stawiane było przez licznych kierowców za wzór samochodowej brzydoty. Wyłupiaste reflektory i jednobryłowe nadwozie były wówczas czymś zupełnie nowym. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że auto zapoczątkowało na Starym Kontynencie modę na niewielkie „jednobryłowe”. Dziś w stosunku do Twingo, zamiast „brzydki”, częściej używa się słowa „uroczy”! 
Seat Toledo. Urokiem nie grzeszył również pierwszy z „nowożytnych”, opracowanych przy współpracy z Volkswagenem, modeli Seata – Toledo. Zaprojektowane w oparciu o Volkswagena Jettę II generacji auto wyszło spod ręki... Giorgietto Giugiaro. Każdy miewa czasami słabsze dni! 
Reliant Robin Mk3. Trójkołowiec Renaultato model znany głównie brytyjskim kierowcom. Bez pudła rozpoznają go również liczni fani Top Geara – auto, które nie wymagało od kierowcy posiadania „pełnego” prawa jazdy, często było obiektem drwin prowadzących. Trudno w to uwierzyć, ale „samochód” oferowany był aż do 2002 roku! 
Alfa Romeo SZ/RZ. Tak, w początku lat dziewięćdziesiątych, styliści Alfy Romeo i Zagato wyobrażali sobie supersamochody przyszłości. W 1989 roku model SZ był najnowszym krzykiem motoryzacyjnego szyku. Obecnie budzi skrajne emocje i – niekoniecznie – musi być stawiany za wzór. SZ i otwarty RZ to jedne z najbardziej poszukiwanych przez kolekcjonerów modeli z najnowszej historii włoskiej marki! W sumie powstało zaledwie 1314 egzemplarzy. 
Maserati Karif. Większość dwumiejscowych, sportowych auta ze słonecznej Italii zachwyca przepiękną linią i po mistrzowsku dobranymi proporcjami. Na tym tle, produkowane w latach 1988-1991, Maserati Karif stanowi ciekawy wyjątek… 
Opel Corsa Sedan. Stylistykę dużej części prezentowanych aut określić można mianem dyskusyjnej lub odważnej. W przypadku Opla Corsy w wersji sedan nie pozostawiono miejsca na dyplomację. Auto było – po prostu – koszmarnie brzydkie, co przełożyło się na wyniki sprzedaży. 
Aston Martin Lagonda. Na tle współczesnych pojazdów komicznie prezentuje się jedna z legend brytyjskiej motoryzacji – Aston Martin Lagonda. Już w momencie debiutu kształty karoserii budziły ogromne kontrowersje! 
Volvo 345. Już w połowie lat osiemdziesiątych Volvo krytykowane było za konserwatywną stylistykę. Szwedzi postanowili wówczas zerwać z projektowaniem samochodów „od linijki” i wprowadzili na rynek kompaktowy, tylnonapędowy model 340. Ładny? 
Citroen Ami. Citroen przez lata wyznaczał trendy samochodowej brzydoty. Najbardziej znanym (a przy tym kultowym) „brzydkim kaczątkiem” francuskiego producenta jest bez wątpienia model 2CV. W czasach jego świetności w ofercie marki znajdował się też większy, rodzinny model – Ami, na tle którego kultowe 2CV prezentuje się nad wyraz korzystnie! 
FSO Polonez. Na naszej liście nie mogło też zabraknąć… Poloneza. Samochód cyklicznie plasuje się „w czubie” różnej maści zestawień dotyczących „najbrzydszych samochodów w dziejach”. Co ciekawe, z auta najgłośniej nabijają się Włosi. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to właśnie oni odpowiadają za kształty nadwozia! 
Volkswagen Typ 4. Jeśli naśmiewacie się z „nudnej” stylistyki kolejnych generacji Passata musicie wiedzieć, że współczesne marzenie większości polskich kierowców mogło przybrać zupełnie inne kształty. Na zdjęciu bezpośredni poprzednik modelu – Volkswagen Typ 4. 
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas