Zawodny jak... mercedes
Mercedesy od zawsze kojarzyły się z prestiżem i niezawodnością. Ostatnie miesiące i lata podkopały jednak tę opinię.
Również na naszych łamach opisywaliśmy problemy właścicieli z ich nowymi i bardzo drogimi mercedesami, które więcej stały w serwisie niż jeździły. Co więcej, firma nie potrafiła uderzyć się w pierś i przyznać do błędu, robiła za to uniki. Niejedna sprawa trafiła do sądu.
Nic więc dziwnego, że powtarzające się takie przypadki pociągnęły w dół sprzedaż Mercedesa - w trzecim kwartale ubiegłego roku zysk na poziomie operacyjnym koncernu DaimlerChrysler spadł o 62 procent do poziomu 304 mln euro, co oznacza, że cały rok 2004 nie będzie można zaliczyć do udanych. Problemy są tym większe, że Mercedes po raz pierwszy od dekady stracił na rzecz największego rywala - BMW palmę pierwszeństwa w segmencie aut luksusowych. A to już jest bardzo prestiżowa porażka... - informuje "Financial Times".
Problemy koncernu potęgują również spadek wartości dolara oraz słaba sprzedaż smartów, która nie spełniła zakładanych planów. Dział najmniejszych samochodów wciąż przynosi więc straty i zapewne tak będzie przez kolejne trzy-cztery lata.
Pozytywnie nie wpływają również wysokie koszty pracy, produkcja mercedesów w znacznej mierze odbywa się przecież w Niemczech.
W takim trudnym momencie, 1 października ubiegłego roku nowym prezesem zarządu został dr Eckhard Cordes, który z koncernem związany jest od 25 lat, a ostatnio był członkiem zarządu odpowiedzialnym za Dział Pojazdów Użytkowych.
I właśnie od cięcia kosztów planuje rozpocząć naprawę firmy nowy prezes. - Widzę możliwości obniżenia kosztów o 1 mld euro - powiedział "Financial Times" Cordes, który nie zdradził jednak szczegółów dotyczących oszczędności. Mało prawdopodobne jest, by chodziło o zwolnienia, poprzedni prezes zawarł powiem porozumienie ze związkami zawodowymi dające gwarancję zatrudnienia przez najbliższe trzy lata.
Cordes zdaje sobie z tego sprawę, bowiem deklaruje, że koncern nie ma być najbardziej efektywnym finansowo przedsiębiorstwem, ale ma produkować najlepsze samochody na świecie. I w ten sposób dotyka kolejnego problemu trapiącego ostatnio Mercedesa - jakości.
Według ostatnich badań niemiecka marka w badaniu rankingu zadowolenia klientów spadła z trzeciego miejsca, które zajmowała sześć lat temu na 28! Jest to tym gorsza pozycja, że badanie obejmowało 37 marek...
Celem nowego prezesa jest powrót do czołówki, a nawet zdystansowania Lexusa, który od kilku lat z dużą przewagą lideruje stawce.
Odzyskanie zaufania klientów potrwa na pewno lata i Cordes nie chce określać kiedy w pełni się uda. Natomiast robi wszystko by samochody, które teraz zjeżdżają z linii produkcyjnych znów były wysokiej jakości. Jednocześnie duży nacisk postawiony zostanie na serwis - firma ma nie uchylać się od odpowiedzialności, ale usuwać natychmiast wszystkie wykryte usterki w samochodach wyprodukowanych przez ostatnie trzy lata - również w tych po gwarancji.
Koszty tych akcji będą w bieżącym roku olbrzymie, co więcej, nikt nie jest w stanie określić, jaką kwotą mogą się zamknąć.
Wyjść firmie na prostą mają pomóc nowe modele, które zaprezentowane zostały w Detroit: pojazdy klasy SUV oraz samochód klasy B powinny znacząco zwiększyć sprzedaż.
Tak czy inaczej, przed nowym prezesem stoi trudne zadanie. Czy pod jego wodzą koncern rozkwitnie podobnie, jak to się działo z Działem Pojazdów Użytkowych? Czas pokaże.