Volkswagen nie zamierza rezygnować z diesli

Mimo dużych nakładów na elektryfikację, Volkswagen pracuje nad optymalizacją silników spalinowych pod kątem emisji i wydajności. Rozwijane będą też napędy Diesla - zapowiedział w rozmowie z PAP Frank Welsch, członek zarządu VW odpowiedzialny za badania i rozwój.

W grudniu ubiegłego roku szef strategii VW Michael Jost zapowiedział, że ostatnia generacja silników spalinowych koncernu pojawi się w 2026 roku. Do tego czasu jednak jednostki te będą rozwijane - zapewnił Welsch w kuluarach salonu motoryzacyjnego w Genewie. Jego zdaniem jednym z kluczowych zadań w tym obszarze jest optymalizacja napędów. Muszą one spełniać zaostrzane normy środowiskowe.

Członek zarządu VW przypomniał, że mówiąc o silnikach trzeba cały czas mieć na względzie rynek i jego potrzeby.

"Oczywiście inwestujemy znaczne kwoty w platformę MEB (modułowa platforma do produkcji aut elektrycznych). Do 2025 chcemy sprzedawać milion samochodów elektrycznych, a przypominam, że już w ubiegłym roku dostarczyliśmy ponad 6 mln pojazdów. Jeśli auta elektryczne będą odpowiadać za 20 proc. naszej sprzedaży, to nadal 80 proc. stanowić będą egzemplarze z silnikami spalinowymi" - tłumaczył Welsch.

Reklama

"Trzeba pamiętać, że poza rodziną samochodów elektrycznych ID pracujemy nad 50 innymi pojazdami na platformie MQB (strategia firmy polegająca na wykorzystaniu wspólnej konstrukcji modułowej). Rozwijamy napędy nowej generacji, w tym diesle EVO, które będą zoptymalizowane zarówno pod kątem pracy, jak i emisji. To samo dotyczy jednostek spalinowych, mamy przecież nową jednostkę 1,5 l, a teraz zmierzamy w kierunku silników o pojemności 1 l z trzema cylindrami dla przyszłego Golfa. (...) Nasze portfolio będzie składać się częściowo z samochodów elektrycznych jak i spalinowych, także w wersjach zelektryfikowanych. Przyszły Golf będzie dostępny np. z miękką hybrydą (mild hybrid), mamy też hybrydy plug-in, a także zwykłe hybrydy" - poinformował przedstawiciel niemieckiego koncernu.

W grudniu 2018 roku negocjatorzy PE i państw członkowskich Unii Europejskiej zawarli kompromis w sprawie nowych zaostrzonych celów emisji CO2 dla pojazdów. Do 2030 roku nowe samochody osobowe w UE będą musiały ograniczyć emisję CO2 o 37,5 proc., a samochody dostawcze o 31 proc. w porównaniu z 2021 rokiem. Wymusza to na producentach radykalne obniżenie emisji flot. Obecne regulacje UE zakładają, że w 2021 roku średni limit emisji CO2 dla floty nowych samochodów wynosi 95 gramów na km.

"Nadal pracujemy nad optymalizacją napędów pod kątem emisji CO2. Nie wiem, czy uda się osiągnąć redukcje dwucyfrowe, ale chcemy tego dokonać. To zależy od samochodu i tego, co chcemy osiągnąć, ponieważ mamy tak różne pojazdy jak Polo czy Tiguan. Na pewno nowe diesle będą mieć ograniczone emisje szkodliwych substancji. W przypadku tlenków azotu chcemy np. zejść z wyników dwucyfrowych do jednocyfrowych. Zresztą widać to już po obecnych autach, które są poddawane testom prowadzonym przez zewnętrzne instytucje. To ogromny krok w kierunku przygotowania się na normę Euro 7, która zacznie dla nas obowiązywać już od 2022 roku. Jesteśmy na etapie konsultacji z dostawcami, aby mieć pewność, że części potrzebne do produkcji nowych samochodów będą dostępne w ciągu trzech lat i raptem dwóch sezonów zimowych, które mamy na testy. Musimy sprawdzić te jednostki zarówno przy silnych mrozach, jak i w upałach" - podkreślił Welsch.

W ubiegłym roku Volkswagen odnotował rekord sprzedaży i dostarczył 6,24 mln samochodów na cały świecie. To wynik lepszy o 0,2 proc. w porównaniu z 2017 rokiem. Firma odnotowała wzrosty w Ameryce Południowej (13,1 proc.), USA (4,2 proc.) i Europie (3,6 proc.). Zdaniem analityków kluczem do sukcesu koncernu była m.in. sprzedaż SUV-ów.

Volkswagen elektryfikuje modele wszystkich marek w grupie, a inwestycje, jakie przeznaczył na ten cel do 2023 roku wyniosą ponad 30 mld euro. Udział pojazdów na prąd we flocie grupy ma do 2030 roku wzrosnąć do co najmniej 40 proc.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy