Toyota zdradza plany na najbliższe lata. Motoryzację czekają spore zmiany?
Paryż, Frankfurt, Genewa… Tradycyjne imprezy wystawiennicze, nazywane szumnie „wielkimi świętami motoryzacji”, przeżywają poważny kryzys. W dzisiejszych czasach coraz więcej firm stawia raczej na wydarzenia skromniejsze w ogólnym wymiarze, lecz pozwalające wybić się z tłumu, skoncentrować uwagę uczestników i obserwatorów na swojej marce lub markach. Dobrym przykładem jest tu pierwsze w historii Kenshiki Forum, zorganizowane w połowie stycznia w Amsterdamie przez Toyota Motor Europe.
Powiedzmy od razu: sensacji nie przyniosło, ale dało okazję spotkania ze ścisłym szefostwem europejskiej gałęzi japońskiego koncernu, z grupą jego menedżerów, inżynierów i dizajnerów, obejrzenia z bliska pojazdów, większości po raz pierwszy pokazanych publicznie na naszym kontynencie oraz poznania kierunku, w którym zmierza motoryzacja. Aha, jak się dowiedzieliśmy, słowo "kenshiki" można przetłumaczyć jako "wgląd, wyjaśnienie, uczynienie zrozumiałym"...
W ubiegłym roku Toyota sprzedała w Europie 1 089 000 samochodów. Jak powiedział Johan van Zyl, prezes TME, celem na rok 2025 jest wzrost sprzedaży do 1 400 000 aut i udziału w rynku z obecnych 5,3 proc. do 6,5 proc. (warto zauważyć, że w Polsce już teraz, licząc łącznie Toyotę i Lexusa, sięga on, 12 proc.). Filarami strategii są nowa, dająca większe możliwości projektantom platforma TNGA, występująca w kilku wersjach, oraz konsekwentne "elektryfikowanie" gamy modelowej.
Ponad 60 proc. sprzedawanych w Europie Zachodniej i Środkowej samochodów marki Toyota to pojazdy z napędem spalinowo-elektrycznym. W przypadku Lexusa odsetek ten wynosi aż 96 proc. W ciągu najbliższych pięciu lat koncern wprowadzi na europejski rynek ponad 25 nowych lub odnowionych klasycznych hybryd i co najmniej 10 pojazdów zeroemisyjnych, czyli elektrycznych lub wodorowych. Co roku swoją premierę będzie miała przynajmniej jedna hybryda typu plug-in. W sumie aż 9 na 10 modeli oferowanych przez TME będzie w mniejszym lub większym stopniu pojazdami elektrycznymi, a ich udział w ogólnej sprzedaży koncernu w Europie przekroczy 70 proc. Napęd w stu procentach spalinowy przetrwa jedynie w pick-upach, terenówkach i autach sportowych.
Matt Harrison, wiceprezes TME, potwierdził, że Toyota przygotowuje miejskiego crossovera. Pokazał znany już szkic z sylwetką nadwozia owego od dawna oczekiwanego modelu. Przeprosił, że na razie nie może ujawnić żadnych nowych szczegółów na jego temat. Zapewnił jednak, że nie będzie on jedynie "napompowanym Yarisem" z powiększonym prześwitem. Aczkolwiek oba auta połączy ta sama płyta podłogowa i miejsce produkcji - fabryka we francuskim Valenciennes.
W 2019 r. europejskie zakłady Toyoty opuściło prawie 800 000 samochodów. Z początkiem przyszłego roku koncern przejmie w całości udziały w fabryce w Czechach, obecnie będącej współwłasnością z Peugeotem-Citroenem. Rozwija się centrum badawczo rozwojowe w Belgii. Pełną parą pracuje studio designu ED2 we Francji. Niestety, ani Johan van Zyl, ani Matt Harrison nie wspomnieli nic o anonsowanych przecież już wcześniej inwestycjach w polskie fabryki Toyoty w Jelczu i Wałbrzychu. Nasz kraj został wymieniony jedynie jako ten, w którym Lexus został uznany za markę najlepiej spośród wszystkich dbającą o swoich klientów.
Po części plenarnej przybyli z całej Europy na Kenshiki Forum dziennikarze zostali podzieleni na grupy i zaczęły się warsztaty tematyczne, poświęcone Toyocie, samochodom przygotowywanym przez Gazoo Racing, Lexusowi i inicjatywie Kinto.
Hybrydowa Toyota Yaris czwartej generacji, oparta o nową platformę GA-B (odmiana architektury TNGA) ma być jeszcze praktyczniejsza, zwinniejsza, bezpieczniejsza, dająca więcej przyjemności z jazdy od poprzedniczki i wykazywać przy tym mniejszy apetyt na paliwo. Na razie mogliśmy się przekonać, że jest autem przeznaczonym raczej dla osób o ograniczonych gabarytach. Nie otwierające się wystarczająco szeroko drzwi utrudniają zajęcie miejsca na tylnej kanapie. Po maksymalnym odsunięciu fotela kierowcy usiądzie za nim tylko dziecko. Co nie znaczy, że z przodu jest wówczas jakoś wybitnie przestronnie...
Mirai drugiej generacji został zaprezentowany jesienią w Tokio jako pojazd koncepcyjny. Teraz mogliśmy obejrzeć go w wersji ponoć bardzo bliskiej tej produkcyjnej. Jest dłuższy i szerszy, a jednocześnie niższy od poprzednika. Napełnienie trzech zbiorników wodorem trwa od 3 do 5 minut i pozwala na przejechanie nawet 650 km. Auto imponuje rozwiązaniami technicznymi, wygląda świetnie i wypada tylko żałować, że ten rodzaj napędu zapewne jeszcze długo pozostanie bardziej ciekawostką niż codziennością.
Obecna na rynku od ćwierćwiecza popularna "rawka", czyli RAV4, jest protoplastą wszystkich SUV-ów. Jej wersja Plug-in Hybrid wejdzie do sprzedaży w drugiej połowie tego roku, lecz już teraz została okrzyknięta flagowym modelem wśród hybryd Toyoty. 306 KM mocy (jej źródłem będzie m.in. 2,5-litrowy silnik benzynowy), przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w 6,2 sekundy, 65 km zasięgu w trybie elektrycznym, "inteligentny" napęd na cztery koła, zachowane w pełni walory praktyczne (bagażnik o pojemności ponad 500 litrów) i bogate wyposażenie w standardzie. Cena? Cóż, tanio raczej nie będzie...
Po latach sukcesów na trasach rajdów i torach wyścigowych Toyota postanowiła wreszcie zdyskontować je biznesowo. Pierwszym globalnym modelem, sygnowanym przez sportowe ramię koncernu, Gazoo Racing, jest GR Supra. Jego gama silnikowa zwiększyła się właśnie o 100 proc. Do silnika sześciocylindrowego, trzylitrowego, dołączy wkrótce dwulitrowy, czterocylindrowy. W Amsterdamie pokazano nam auto w limitowanej do zaledwie 200 sztuk wersji Fuji Speedway. Jest ona utrzymana w kojarzącej się z bocianem tonacji kolorystycznej, co chcielibyśmy uznać za sympatyczny gest wobec naszego kraju, ukochanego przez te ptaki, lecz co w rzeczywistości nawiązuje do barw zespołu Toyota Gazoo Racing. Białe nadwozie, czerwone obudowy bocznych lusterek i część skórzanej tapicerki, czarne obręcze kół. Dwa miejsca w kabinie, napęd na tylną oś, lekka konstrukcja (zaledwie 5,4 kilograma masy na jednego konia mechanicznego mocy), pokaźny moment obrotowy (maksymalnie 400 Nm), zaawansowane zawieszenie i, jak obiecuje producent, mnóstwo frajdy z jazdy.
W przypadku Corolli litery GR będą oznaczały prawdopodobnie głównie dodatki, nadające popularnemu kompaktowi sportowego sznytu. Inaczej wygląda sytuacja z GR Yarisem, który zapowiada się na prawdziwego wyczynowca. Kombinacja platform GA-B i GA-C, poszerzone w części tylnej trzydrzwiowe nadwozie, obniżona linia dachu, drzwi bez ramek. Pod maską silnik z zaledwie trzema cylindrami, ale pojemnością aż 1.6 litra, turbodoładowaniem i mocą, bagatela, 261 KM (to o 2 KM więcej niż w Suprze 2.0!). Do tego sześciobiegowa manualna przekładnia, przystosowana do przenoszenia dużego momentu obrotowego, sportowe zawieszenie, napęd 4WD. Całość dopieszczał słynny Tommi Makinen.
UX 300e to pierwszy w pełni elektryczny Lexus - z obniżonym środkiem ciężkości, usztywnionym nadwoziem, baterią 54 kWh "o wyjątkowej trwałości", 300 km zasięgu. Stanowi on rozwinięcie całkiem udanego i sympatycznie prezentującego się crossovera, jednak w Amsterdamie miał pecha, gdyż został ustawiony obok imponującego futurystycznym kształtem koncepcyjnego modelu LF-30. Wysłuchaliśmy pełnej swady opowieści o procesie tworzenia takiego samochodu, o jego wyjątkowości, a nawet o niezwykłym kluczyku, przypominającym jubilerskie dzieło sztuki. Praca nad podobnym projektem musi być z jednej strony ekscytująca, a z drugiej frustrująca - w końca zapewne nigdy nie wejdzie on w fazę produkcyjną.
Prezes Johan van Zyl stwierdził, że Toyota nie chce być postrzegana wyłącznie jako producent samochodów. Patrzy w przyszłość. W zaczynające się już czasy, gdy stale zaostrzane są normy emisji spalin, gdy użytkowanie samochodu coraz częściej nie musi oznaczać jego posiadania, gdy do władzy dochodzi pokolenie tzw. milenialsów (tu na ekranie mignęło zdjęcie nowego, młodego i kobiecego rządu Finlandii), zatroskanych o zmiany klimatyczne. Dlatego koncern pragnie intensywnie zaangażować się w działania, opisane hasłem Mobility for All. We wszystko, co dotyczy transportowania ludzi - wygodnego, łatwego, w dowolnym czasie i miejscu; przemieszczenia każdego, kto zechce i gdziekolwiek sobie zażyczy.
Służyć temu ma m.in. inicjatywa o nazwie Kinto. To nowa marka, pod którą kryje się zarówno wprowadzanie na rynek nowatorskich pojazdów (niektóre z nich pokazano podczas imprezy w Amsterdamie), jak wejścia w usługi leasingowe, krótko (car sharing) i długoterminowego wynajmu samochodów, współpracę z firmami takimi jak Uber, obiecującymi start-upami, miastami itp.
Kinto to japońska bajkowa postać, poruszająca się na dostępnej w każdej chwili, poręcznej chmurce. Czy do tego zmierza współczesna motoryzacja? To, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy podczas Kenshiki Forum, taki kierunek wskazuje...