Toyota wypłaci odszkodowanie. Bo spadł kurs akcji...
Toyota zgodziła się zapłacić 25,5 mln dolarów odszkodowania akcjonariuszom, którzy ponieśli straty po tym, gdy kurs akcji japońskiej firmy spadł po ogłoszeniu masowych akcji nawrotowych.
Porozumienie ogłoszono przed sądem w Los Angeles. Japończycy zapłacą tysiącom ludzi, którzy kupili akcje Toyoty od 10 maja 2005 roku do 2 lutego 2010 roku. Prawnicy akcjonariuszy nieszczególnie są zadowoleni, pozew opiewał bowiem na 124 miliony dolarów.
Taki wyrok mógł zapaść chyba tylko w Ameryce. Na całym świecie inwestorzy giełdowi wiedzą, że kupowanie akcji niesie ryzyko, a kurs nie będzie tylko rósł, ale może również spadać. Jak widać, nie dotyczy to USA... Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że największe spadki kursu zostały wywołane - jak się później okazało - absurdalnymi zarzutami amerykańskich kierowców dotyczącymi samoczynnego przyspieszania samochodów. Toyota - zamiast próbować udowodnić, że auta są sprawne - ogłosiła akcję serwisową obejmującą 12 mln samochodów (podczas której głównie poprawiano dywaniki), a jej szef wygłosił oficjalne przeprosiny.
Akcje nawrotowe są normalną praktyką stosowaną przez wszystkich producentów. Część jest ogłaszana oficjalnie, o innych kierowcy nawet nie wiedzą, bo wadliwe elementy wymieniane są podczas regularnych przeglądów gwarancyjnych.
Efekt skali powoduje, że Toyota, która jest największym producentem samochodów na świecie ogłasza również największe akcje przywoławcze. W tym tygodniu ogłoszono, że problem z pompą wodną lub układem kierowniczym może mieć 2,77 mln samochodów, a w październiku wezwano do serwisów 7,43 mln aut (w tym Camry i Corolle), które posiadały wadliwy sterownik elektrycznych szyb.
Swoją drogą ciekawe, jak porozumienie o wypłacie zareaguje kurs akcji. Chyba warto kupić udziały w firmie, która zrekompensuje straty spowodowane spadkiem kursu...