Takie auta to nisza. I jeszcze długo będzie to nisza
Drogie baterie i brak przychylności rządów hamują rozwój aut elektrycznych - stwierdza "Puls Biznesu".
Coraz więcej producentów samochodów wprowadza na rynek modele o napędzie elektrycznym. Możliwości zakupu tego typu pojazdu istnieją także w Polsce. Jednak autorzy raportu Boston Consulting Group pt. "Powering Autos of 2020" nie pozostawiają złudzeń - samochody elektryczne nawet do końca drugiej dekady XXI wieku nie podbiją rynku i nadal będą niszowe.
Główną przeszkodą w popularyzacji aut elektrycznych są koszty akumulatorów. Obecnie produkcja ogniw do jednego auta kosztuje ok. 20 tys. dol. I choć do 2020 roku cena ta może spaść nawet o 60 proc. to i tak trudno będzie konkurować z silnikami spalinowymi. "Większość konsumentów nie jest zainteresowana samochodami elektrycznymi, jeśli kosztują więcej i nie dają gwarancji osiągnięcia istotnych oszczędności" - twierdzi Jarosław Dmowski, młodszy partner w warszawskim biurze BCG.
Argument cenowy szczególnie przemawia do Polaków, ale są też inne bariery w rozwoju rynku samochodów elektrycznych w naszym kraju - słaba infrastruktura ładowania (co już powoli się zmienia), niezbyt duży zasięg pojazdów (co jest problemem ogólnoświatowym) oraz brak sprzyjającej polityki państwa.
Mimo wszystko entuzjastów samochodów elektrycznych nie brakuje. "Jeżeli faktycznie w 2020 roku Europa będzie największym rynkiem zbytu samochodów z napędem elektrycznym, o 12 procentowym udziale w sprzedaży nowych aut, to nie możemy już mówić o niszy" - twierdzi Przemysław Łaszczewski, prezes spółki e+ zaangażowanej w budowę systemu punktów ładowania samochodów elektrycznych w Polsce.