Szef Peugeota dla Interia.pl: "Nie naśladujemy innych. Będziemy mieć diesle"

Interia.pl rozmawia z Jean-Philippem Imparato, dyrektorem generalnym marki Peugeot

- Grupa PSA odnotowała w ubiegłym roku rekordowe wyniki. Udało się zmniejszyć również straty Opla. Czy to znaczy, że Opel jest teraz lepiej zarządzany?

- Nie czuję się upoważniony do wypowiadania się na ten temat. Chcę jednak podkreślić, że bardzo cieszę się z dołączenia Opla do naszej grupy. Pozwoli nam to budować pozycję czempiona na rynku samochodowym w Europie.

- Czempiona? To znaczy, że chcecie być numerem 1 na naszym kontynencie?

- Mam na myśli wyniki finansowe, zyski...

- Dlaczego Opel nie jest reprezentowany na salonie w Genewie?

Reklama

- Nie wiem, przypominam, że ja jestem szefem Peugeota. Nie do mnie zatem należy kierować to pytanie. Powiem tylko, że przyjazd na targi to inwestycja marketingowa. Jedynym kryterium decydującym o jej podjęciu powinna być ocena przewidywanego zwrotu poniesionych kosztów. Najwidoczniej szef Opla uznał, że obecność tej marki na tegorocznym salonie w Genewie nie jest konieczna. Może taka decyzja jest jednym z powodów poprawy wyników Opla?

- Co będzie łączyło przyszłe modele Peugeota z modelami Opla, a co będzie je zawsze różniło?

- Peugeot nie będzie miał żadnego wpływu na Opla, a Opel na Peugeota. Każda marka zachowa swoją tożsamość i każda będzie miała odrębną strategię produktową. Oczywiście będziemy współpracować odnośnie rozwiązań technicznych i technologicznych, tak jak czynimy to już w przypadku Citroena i DS-a. Jeszcze raz jednak podkreślę: Peugeot i Opel będą podążały własnymi drogami.

- Wszyscy marzą o SUV-ach, tymczasem najważniejszą premierą Peugeota w Genewie jest debiut limuzyny 508, samochodu klasy średniej. Czy model 5008 nie zaspokaja potrzeb waszej klienteli?

- Sprzedaż sedanów spada w Europie, ale nie na całym świecie. Segment D wciąż przynosi producentom największe dochody. Gdybym był nieobecny w tym segmencie, to zadałby Pan zapewne pytanie, dlaczego mnie w nim nie ma. Po wprowadzeniu na rynek pięciu  kolejnych SUV-ów stwierdziliśmy, ze teraz trzeba zająć się segmentem, który jest najbardziej związany z naszą marką, stanowi jej DNA, część historii. Istotą marki Peugeot jest dawanie przyjemności z prowadzenia samochodu. Musi Pan przetestować nowe 508, zasiąść za jego kierownicą, przejechać 300 kilometrów, nie po autostradach, i wtedy zrozumie Pan, o czym mówię. Zaręczam, że będzie Pan zachwycony. To naprawdę świetny wóz. 

- W jakich samochodach upatruje Pan głównych konkurentów modelu 508?

 - Volkswagen Passat, Volkswagen Arteon, Audi A4, Renault Talisman... Konkurencja jest duża, ale my się jej nie boimy. Przeciwstawiamy rywalom ofertę, którą nazwałbym odważną, radykalną. Jestem przekonany, że rynek nie chce już nudnych aut. A Peugeot 508 nudny nie jest. Tym, którzy się na ten samochód zdecydują, przyniesie mnóstwo radości.

- Czy Pana zdaniem obecne szybko rosnące zainteresowanie SUV-ami i crossoverami to tylko moda, która szybko przeminie?

- Nie, to trwały trend. Myślę jednak, że nadal będą ludzie, chcący jeździć sedanami, nie porzucą ich dla SUV-ów. Musimy mieć im coś do zaproponowania. Dodam, że obok klientów indywidualnych są także biznesowi, bardzo ważni.

- Co z dieslami? Czy rzeczywiście, jak twierdzą niektórzy, ten rodzaj napędu traci powoli sens w samochodach osobowych, zwłaszcza tych mniejszych? Akurat diesle Peugeota cieszą się bardzo dobrą opinią użytkowników...

- Od przyszłego roku każdy nasz nowy model będzie miał swoją wersję elektryczną. Pozostaną również odmiany wysokoprężne i benzynowe. Peugeot oznacza wolność, także wolność  wyboru. Zależnie od lokalnych uwarunkowań, regulacji prawnych, oczekiwań nabywców. Mówimy: chcesz kupić Peugeota? Świetnie, a teraz wybierz silnik, który ci odpowiada.

- Jednym słowem z diesli, wzorem innych producentów, którzy zamierzają to uczynić, nie rezygnujecie...

- Nie, my w Peugeocie nie naśladujemy innych. Dajemy klientom wybór.

- Jak wyobraża Pan sobie zmotoryzowaną Europę za 15-20 lat?

- 20 lat? Ho, ho. To szmat czasu. Trudno przewidzieć, co się do tego czasu wydarzy. Raczej nie będziemy już wtedy sami prowadzić samochodów...

- ... naprawdę?

- ... z wyjątkiem Peugeotów... My, powtarzam, chcemy dawać ludziom wybór. Jednak nasze wnuki z pewnością nie będą już samodzielnie kierować autami. I będą dziwić się, co to za szaleńcy kiedyś tym się pasjonowali. Może znajdą inne źródło emocji? Na przykład w pilotowaniu latających motocykli?

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Adam Rymont


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy