Scalak zamiast wielkich tarcz

Korzystając z wpadki Toyoty, General Motors prezentuje się jako koncern, dla którego bezpieczeństwo jest jednym z priorytetów.

Amerykański gigant poinformował właśnie, że do 2012 roku we wszystkich produkowanych przez siebie samochodach osobowych będzie montował system o nazwie brake override.

Pod tą skomplikowaną nazwą kryje się układ, który będzie odcinał dopływ paliwa do silnika po naciśnięciu hamulca, niezależnie od położenia pedału gazu. Ma to zapobiec przypadkom "samoczynnego przyspieszania", które dotknęły samochody Toyoty. Ma to również zamknąć usta krytykom, którym nie podoba się sterowanie "by wire", czyli tzw. elektroniczny pedał gazu, który nie ma fizycznych połączeń z przepustnicą czy elementami układu wtryskowego.

Reklama

Stosowanie takiego pedału w ostatnich latach stało się powszechne. Elektronika odczytuje, jakie jest wychylenie pedału i przekazuje te informacje do układu sterującego dawkowaniem paliwa. Dane te są przydatne również układom ESP (stabilizacji jazdy) i ASR (przeciwdziałający poślizgowi kół napędzanych podczas ruszania).

Czy to elektroniczny gaz jest przyczyną ostatnich problemów Toyoty? Tego nie udowodniono. Toyota wskazuje, że w pamięci komputerów samochodów nie pojawiły się błędy wskazujące na usterkę elektroniki, więc przyspieszanie było spowodowane usterkami mechanicznymi.

Mimo tego, by uspokoić konsumentów Japończycy rozpoczęli montaż układu odcinającego gaz po dotknięciu hamulca. Podobnie postąpi General Motors, które poinformowało, że system pojawi się "we wszystkich samochodach osobowych wyposażonych w automatyczną skrzynię biegów oraz większości pickupów i SUV-ów, sprzedawanych na całym świecie". System nie będzie stosowany w autach z manualną skrzynią biegów, gdzie napęd może zostać odłączony poprzez naciśnięcie sprzęgła.

Już wcześniej GM wprowadził wymóg, by każdy nowy pojazd był w stanie zatrzymać się z prędkości 100 km/h (62 mil/h) na dystansie nie większym niż 167 metrów (551 stóp). Miało to dawać gwarancje, że układ hamulcowy jest na tyle mocny, by zatrzymać samochód niezależnie od ewentualnej ciągłej pracy silnika.

Wprowadzenie układu odcinającego zapłon po naciśnięciu hamulca jest równocześnie dobrze przemyślane pod kątem ekonomicznym. Montowanie mocnych i wydajnych hamulców, które mają się przydać jedynie w wypadku awarii elektroniki, kosztuje dużo więcej niż montaż niewielkiego, elektronicznego układu scalonego...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wpadki | bezpieczeństwo | General Motors
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy