Samochód dla "Frani"
Nie wiadomo jaki kształt miałaby syrena 110, gdyby inż. Andrzej Zgliczyński nie musiał przewieźć do domu pralki.
Ten konstruktor nadwozi dyplom zrobił w 1949 r. u Stanisława Panczakiewicza, w słynnej Szkole Wawelberga. W 1951 r. Panczakiewicz ściągnął go do warszawskiego Biura Konstrukcyjnego Przemysłu Motoryzacyjnego (BKPMot).
W latach 60. w BKPMot pracowano nad następcą Syreny. Zgliczyński w roku 1961 zaprojektował tylnonapędowego sedana, wzorowanego na renault dauphine, składającego się z trzech modułów. Do zasadniczego nadwozia mocowano z tyłu kompletny moduł napędowy, a z przodu moduł z przednim zawieszeniem i bagażnikiem. Dwa prototypy nazwano Alfa i Beta.
Inżynierowie Dobrzyński, Lothe i Motliński skonstruowali do nich kapitalne, czterosuwowe silniki R4 o poj. 1000 cm3. Andrzej Zgliczyński w 1993 r. wspominał w "Motorze": Testowaliśmy te silniki na seryjnych syrenach. Na trasie Warszawa-Zakopane nie było szybszego auta.
Trzecim prototypem Zgliczyńskiego była Delta. Zbudowano ją w roku 1962. Auto różniło się diametralnie od dwóch poprzednich: miało przedni napęd, nieco wydłużony, dla zwiększenia bagażnika, tylny zwis i... troje drzwi. Dwoje normalnie, a trzecie, otwierane do góry, w tylnej ścianie. Był to przedprototyp pierwszej na świecie kombi-limuzyny. - Na pomysł trzecich drzwi wpadłem - wspominał Zgliczyński - kiedy żona kupiła pralkę "Frania". Żeby ja włożyć do testowej Bety, musiałem wymontować przednie siedzenie pasażera. Pomyślałem, że to idiotyczne, aby autem nie można było przewieźć zwykłej "Frani", i Delta już była z trzecimi drzwiami. Dwa lata później oddelegowano mnie do FSO, gdzie pracowałem przy syrenie 110 konstrukcyjnie wzorowanej na Delcie.
Niestety, ani Delta, ani syrena 110 nigdy nie trafiły do produkcji.
Zbigniew D. Skoczek