Protest w Starachowicach. Załoga MAN BUS mówi dość!
1 stycznia stawki wynagrodzenia zasadniczego w gliwickim Oplu wzrosły o 350 zł. Podwyżka, będąca efektem nowych porozumień płacowych (dotyczą kolejnych czterech lat), objęła wszystkich pracowników.
Podobne postulaty wysunęła ostatnio załoga fabryki MAN BUS w Starachowicach. W poniedziałek akcję protestacyjną zorganizowała tam Komisja Międzyzakładowa "Solidarność". We wczorajszej pikiecie uczestniczyło kilkuset pracowników. Związkowcy spotkać się mają z szefostwem zakładu w środę, 31 stycznia.
Jak donosi serwis "echodnia.eu", związkowcy domagają się podwyżek płac w wysokości 300 zł na osobę. Postulują też włączenie do płacy zasadniczej 8 procent premii z tytułu oceny indywidualnej pracownika oraz zmiany sposobu naliczania samych premii. Załoga chce też m.in. podniesienia składki na Pracowniczy Program Emerytalny i objęcia dodatkową opieką medyczną pracowników przechodzących na renty i emerytury.
Zdaniem związkowców średnia płaca w firmie to około 3200 złotych brutto. Ta zawyżana jest jednak przez - wysoko opłacaną - kadrę kierowniczą. Na stanowiskach produkcyjnych średnie zarobki wynosić mają 2600 złotych brutto.
Powstały na gruzach dawnej fabryki Stara, MAN BUS zatrudnia obecnie 2500 osób. Około 500 z nich zatrudnionych jest przez Agencję Pracy Tymczasowej. Jeden z postulatów mówi o tym, by po 18 miesiącach takiej pracy pracownicy tymczasowi otrzymywali umowy z MAN BUS. Załoga domaga się również, by osoby, które zatrudnione są w MAN BUS powyżej trzech lat w oparciu o umowy terminowe, zatrudnione zostały na czas nieokreślony.