Producent straszy pozwami. Klienci nie będą mogli sprzedawać swoich aut
Zgodnie z zapowiedziami Tesli, pierwsze dostawy oczekiwanego od czterech lat modelu Cybertruck ruszą pod koniec tego miesiąca. Ci, którzy mają nadzieję, że wkrótce sprzedadzą swoje auto z zyskiem, będą bardzo zawiedzeni. Amerykański producent wprowadził do umowy zapis zabraniający sprzedawania samochodu w ciągu pierwszego roku od jego otrzymania. Czym grozi jego złamanie?
Oficjalna prezentacja Tesli Cybertruck nastąpiła pod koniec 2019 roku. Premiera była głośna nie tylko za sprawą wyglądu samochodu, ale również wpadki, do której wówczas doszło. Elon Musk zapewniał, że samochód posiada kuloodporne szyby. Chciał to udowodnić rzucając w nie metalową kulą - i w ten sposób je potłukł.
Pierwotnie amerykańska marka zapowiadała, że samochód trafi do sprzedaży w 2021 roku. Jak to często z zapowiedziami Tesli bywa, pojawiły się kolejne terminy wprowadzenia auta na rynek. Ostatecznie w lipcu tego roku, w należącym do Elona Muska serwisie X.com opublikowano zdjęcie przedstawiające pierwszy wyprodukowany egzemplarz pick-upa. Dostawy samochodów jednak nie ruszyły. Jakiś czas temu, za pośrednictwem wspomnianego serwisu, Tesla zapowiedziała, że pierwsze dostawy zaplanowano na 30 listopada.
Oznacza to więc najprawdopodobniej, że osoby, które już od czterech lat czekają na elektrycznego pick-upa od amerykańskiego producenta, w końcu go otrzymają. Długo wyczekiwane auto oraz perspektywa dość ograniczonej liczby egzemplarzy ciągną za sobą ryzyko, że samochody będą bardzo szybko sprzedawane na rynku wtórnym w znacznie wyższych cenach. W związku z tym Tesla postanowiła się zabezpieczyć przed tego typu sytuacjami. Marka postanowiła wprowadzić do umowy specjalny zapis, który nie pozwoli, by klienci zbyt szybko pozbywali się swoich aut. Zgodnie z nim, w ciągu roku od daty odebrania swojego Cybertrucka nabywcy nie będą mogli go sprzedać.