Polska jest dla Volkswagena jednym z kluczowych rynków

Polska jest dla Volkswagena jednym z kluczowych rynków, charakteryzującym się dużą dynamiką wzrostu i innowacyjnością - powiedział wiceprezes niemieckiego koncernu motoryzacyjnego oraz członek zarządu VW ds. światowej sprzedaży i marketingu Juergen Stackmann.

"Od długiego czasu staramy się zwiększać naszą obecność w Chinach; kraj ten stał się wręcz drugim domem Volkswagena" - wskazał, dodając, że na chwilę obecną koncern nie ma planów budowy nowych zakładów w Europie.

"Obserwujemy wyjątkowy wzrost zainteresowania naszymi samochodami w Polsce. Wasz kraj zamienił się w inkubator innowacji i siły biznesowej. Z dużą przyjemnością patrzymy, jak rośnie w siłę" - oceniał. Wiceprezes VW przypomniał, że Polska stanowi dla firmy szósty co do wielkości rynek w Europie.

Reklama

Niemiecki koncern motoryzacyjny informował w marcu, że do 2025 roku pobuduje co najmniej 16 zakładów produkujących samochody elektryczne. Fabryki mają być zlokalizowane w Europie, Chinach i Stanach Zjednoczonych. VW podkreśla, że do 2020 dziewięć z nich ma już działać - jedna w USA, pięć w Chinach, a trzy pozostałe to funkcjonujące już zakłady w Europie.

"Od długiego czasu staramy się zwiększać naszą obecność w Chinach. Kraj ten stał się wręcz drugim domem Volkswagena, a pod względem ilościowym - z ponad 3 mln sprzedanych samochodów - to nawet nasz główny rynek. To dlatego chcemy tam rozwijać się najszybciej, jak tylko można i w związku z tym, to właśnie Chin dotyczą główne plany budowy nowej infrastruktury" - podkreślał.

Odnosząc się Europy, Stackmann przypomniał, że "ostatnią fabryką pobudowaną w Europie były polskie zakłady (Września - PAP), w których powstaje model Crafter. Uważam, że ta decyzja pokazuje nasze przywiązanie do kraju. (...) Jesteśmy niezwykle zadowoleni z pracy wykonywanej w istniejącym zakładzie (VW Poznań - PAP), gdzie powstają modele Transporter T6 i Caddy. Bardzo cieszę się, że produkcja modelu Crafter idzie pełną parą. Zeszły rok był pierwszym, w którym wystartowaliśmy z najbardziej złożonym produktem naszej grupy. Ponieważ Crafer ma więcej opcji niż jakikolwiek inny samochód, cieszymy się, że rozpoczęła się jego ekspansja na rynku" - tłumaczył. Dodał jednak, że na chwilę obecną koncern nie ma planów budowy nowych zakładów w Europie.

Stackmann zdradził, że z szacunków koncernu wynika, iż pierwszy kwartał 2018 roku zakończył się dla VW globalnym wzrostem w wysokości 5,9 proc. "Dobra wiadomość dla nas jest taka, że wzrost jest generowany przez wszystkie regiony - rośniemy w Europie, Ameryce Południowej, w Chinach" - zapewniał.

Odnosząc się do zachodzących zmian na rynku motoryzacyjnym, wiceprezes VW mówił, że koncerny muszą dokładnie analizować sytuację i odpowiednio na nią reagować. Tak zrobił dwa lata temu niemiecki koncern, stąd chociażby decyzja o strategicznym potraktowaniu samochodów elektrycznych - powiedział. Firma do 2025 roku planuje wprowadzić na rynek 50 nowych modeli samochodów elektrycznych oraz 30 hybrydowych. Mimo tego nadal traktuje napędy spalinowe, jako istotny element strategii rynkowej.

"Uważam, że rzeczywistość produkcji samochodów w przyszłości jest następująca - nie mamy jednego rozwiązania, musimy być aktywni na wielu polach technologicznych i dlatego tak głośno podkreślamy nasze przywiązanie do silników benzynowych i Diesla. Uważamy, że nadal mają one miejsce w mobilności przyszłości. Diesle są do długodystansowych i częstych przejazdów. Nie widzimy na razie żadnej alternatywnej technologii, która miałaby podobną efektywność i wydajność. Będziemy nadal pracować też nad skompresowanym gazem ziemnym. (...) Badamy takie zagadnienia, jak półelektryfikacja, ponieważ krok po kroku zmierzamy do pełnej elektryfikacji" - podkreślał Stackmann. Dodał, że mimo tego firma bada również inne, alternatywne technologie.

"Uważamy, że samochody elektryczne są ważnym elementem naszej przyszłości i dlatego tak mocno na nie stawiamy. Wierzymy, że marka taka jak Volkswagen musi podejmować decyzję. (...) Wszyscy wiemy, że ogniwa paliwowe (technologia wodorowa - PAP) są świetną technologią. Jednak problem stanowi fakt, że na razie nie jest gotowa do masowej produkcji. Nasze obawy dotyczą też braków w infrastrukturze, tego jak generować energię, ją transportować i przechowywać. Nie przekreślamy żadnych technologii, jednak podjęliśmy decyzję, że koncentrujemy się na samochodach elektrycznych" - mówił.

Rosnące zapotrzebowanie na baterie dla smartfonów i samochodów elektrycznych doprowadziło do wzrostu znaczenia firm wydobywających i handlujących kobaltem. Ceny tego metalu od początku 2016 roku wzrosły na giełdzie w Londynie o 270 proc. do sumy ok. 80 tys. dolarów za tonę metryczną. W związku z tym producenci starają się zabezpieczyć na przyszłość dostawy surowca, którego główne złoża znajdują się w Afryce. Jedną z nich jest właśnie VW, który w ubiegłym roku prowadził negocjacje z dostawcami.

"Kobalt jest jednym z najważniejszych materiałów wykorzystywanych do produkcji baterii do samochodów elektrycznych. Dlatego musieliśmy podejmować decyzje polegające na zabezpieczeniu źródeł dostaw surowca. Nasi dostawcy muszą jednak działać zgodnie z zasadami, np. w procesie wydobycia nie mogą brać udziału dzieci. Jednak udało nam się zabezpieczyć surowiec dla naszych zakładów. Oczywiście z czasem będziemy szukać rozwiązań chemicznych, które sprawią, że produkcja baterii będzie mniej zależna od kobaltu" - tłumaczył.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy