Nissan ostatecznie pożegnał się z Ghosnem

Były prezes Nissana Carlos Ghosn został w poniedziałek usunięty z rady dyrektorów koncernu na nadzwyczajnym spotkaniu udziałowców w Tokio. Tym samym firma zerwała ostatnie więzy łączące ją z menedżerem, który 20 lat temu uratował ją przed bankructwem.

Udziałowcy jednego z największych koncernów motoryzacyjnych na świecie odwołali też z rady dyrektorów byłego współpracownika Ghosna, Grega Kelly'ego, oskarżonego o pomaganie Ghosnowi w fałszowaniu dokumentów finansowych w celu zaniżania jego wynagrodzenia.

Na tym samym spotkaniu zatwierdzono na stanowisku prezesa Renault Jean-Dominique'a Senarda w miejsce Ghosna. Do Renault należy 43 proc. Nissana. Renault wraz z Nissanem i Mitsubishi tworzą strategiczny sojusz na globalnym rynku motoryzacyjnym. Francuska spółka kontroluje 43,4 proc. akcji Nissana, do którego należy z kolei 34 proc. Mitsubishi i 15 proc. udziałów Renault bez prawa głosu.

Reklama

Jak pisze Associated Press, na walnym spotkaniu udziałowców dominowała złość i pytania o to, jak Ghosn przez lata mógł bezkarnie popełniać przestępstwa, w tym kosztem koncernu. Podniosły się głosy żądające dymisji władz Nissana. Dyrektor generalny Hiroto Saikawa wykluczył jednak na razie złożenie rezygnacji, podkreślając, że po ostatnich skandalach firma potrzebuje stabilności.

Przed głosowaniem Saikawa i inni przedstawiciele kierownictwa przeprosili udziałowców za skandal z udziałem Ghosna i spowodowany tym spadek cen akcji Nissana, wykonując rytualny ukłon. "Bardzo przepraszam za wszystkie zmartwienia i problemy, których przysporzyliśmy. To bezprecedensowe (...) niewłaściwe zachowanie ze strony jednego z najwyższych rangą członków kierownictwa" - powiedział Saikawa.

Przedstawił ustalenia wewnętrznego dochodzenia, w toku którego odkryto różne nieprawidłowości finansowe, w tym opłatę za konsultacje, jaką przez 13 lat otrzymywała siostra Ghosna. Z dochodzenia płynie też wniosek, że zbyt duża władza była skupiona w rękach jednej osoby - podkreślił dyrektor generalny Nissana.

W piątek sąd w Tokio zgodził się na ponowne zatrzymanie Ghosna i zatwierdził jego pobyt w areszcie do 14 kwietnia z możliwością przedłużenia. Menedżer został wcześniej aresztowany w swoim tokijskim domu w związku z nowymi podejrzeniami nadużyć finansowych, które miały narazić japoński koncern na stratę 5 mln dolarów. Niespełna miesiąc wcześniej biznesmen opuścił areszt po ponad 100 dniach.

Jak podała agencja Kyodo, nowy nakaz aresztowania twórcy sojuszu Renault-Nissan-Mitsubishi dotyczy zarzutu poważnego naruszenia zaufania. Według śledczych oddział Nissana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na polecenie menedżera od grudnia 2015 do lipca 2018 roku zapłacił dystrybutorowi samochodów w Omanie 15 mln dolarów, z czego 5 mln miało trafić na konto kontrolowane rzekomo przez Ghosna. Ten twierdzi, że jest niewinny.

Ghosn jest też podejrzany o zaniżenie swojego wynagrodzenia w sprawozdaniach finansowych w latach 2011-2018 łącznie o ok. 9 mld jenów, czyli ponad 80 mln dolarów. Śledczy informowali wcześniej, że odkryli także inne nieprawidłowości, np. używanie firmowych pieniędzy do celów prywatnych. Dodatkowo oskarża się go o naruszenie zaufania poprzez tymczasowe przeniesienie na Nissana prywatnych strat inwestycyjnych w wysokości ponad 16 mln dolarów w 2008 r.

Po aresztowaniu Ghosna w listopadzie Nissan i Mitsubishi odwołały go ze stanowiska prezesa. Pod koniec stycznia br. biznesmen sam zrezygnował z funkcji dyrektora generalnego i prezesa Renault, a od czerwca ma ustąpić ze stanowiska dyrektora w radzie tej firmy.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy