Najdłuższy duży fiat świata!
Otwarcie warszawskiej Trasy Łazienkowskiej wyznaczono na 22 lipca 1974 r., w rocznicę 30-lecia PRL.
Przygotowania zaczęto wiele miesięcy wcześniej. Warto przypomnieć, że ówczesny premier Piotr Jaroszewicz i wicepremier Tadeusz Wrzaszczyk byli członkami partii w FSO.
To podobno Wrzaszczyk wymyślił, że pierwszym samochodem, który przejedzie Trasą Łazienkowską i będzie wiózł najważniejszych ludzi w PRL, będzie auto z Żerania. Nie mógł to być seryjny Fiat 125p. Inż. Stanisław Łukaszewicz i Czesław Piechur wpadli na pomysł, aby na bazie Fiata zbudować siedmioosobowy kabriolet. To się spodobało. Projekt przygotowywano w największej tajemnicy.
Jak zrobić z PF 125p pojazd siedmioosobowy? To łatwe, jeśli nie trzeba liczyć się z kosztami. Wzięto więc dwa nadwozia, odpowiednio je przycięto i połączono, wzmacniając podłogę i przedłużając wał napędowy. Zawieszenie wzięto z modelu kombi, bo było dostosowane do większych obciążeń. Uzyskano zgrabny, sześciodrzwiowy kabriolet z trzema rzędami siedzeń. Oparcia foteli pierwszego i drugiego rzędu wyposażono w poręcze, aby dostojni pasażerowie mieli się czego trzymać, jadąc w pozycji stojącej.
Jadąc takim Jamnikiem 125p, jak go nazwano, wykonanym w prototypowni Zakładu Doświadczalnego w Falenicy, Gierek, Jaroszewicz i Wrzaszczyk otworzyli Trasę Łazienkowską. Natychmiast biura turystyczne "Syrena" i "Wisła" zamówiły kilkanaście takich aut w wersji odkrytej i z dachem. Woziły one turystów po Warszawie. W 1979 roku zaczęto budować siedmioosobowe Polonezy.
Nie wiadomo, ile Jamników w sumie wyprodukowano. Po stanie wojennym turystyczny biznes upadł, odstawione pod płot auta rdzewiały. Na szczęście kilka trafiło w prywatne ręce i ocalało.
Zbigniew D. Skoczek