Nadchodzi koniec Ursusa? Ale i tak ktoś zarobił!

Czarne chmury, kolejny już raz, gromadzą się nad Ursusem. Pozostająca w restrukturyzacji firma wiązała swoją najbliższą przyszłość z zagranicznymi inwestorami. Ci, niespodziewanie, wycofali się z planowanej transakcji.

W ubiegłym miesiącu Ursusa zawarł wstępne porozumienie dotyczące warunków pożyczki opiewającej na 30 mln dolarów. Polską firmę wesprzeć miało konsorcjum funduszy inwestycyjnych Enerkon Solar International Inc. oraz Japan Venture Fund LLC. Przedstawiciele zarządu deklarowali, że w ciągu miesiąca uregulują zaległości płacowe, a firma wznowi produkcję.

Niestety, nic nie wskazuje na to, by tak się stało... Wczoraj polski producent poinformował, że inwestorzy zerwali negocjacje "bez podania konkretnej i jednoznacznej przyczyny".

Jak poinformował "Puls Biznesu" Benjamin Ballout - szef Enerkon Solar International - rozmowy zerwane zostały "z powodu informacji prawnych i powiązanych z nimi, które nie zostały ujawnione przez Ursus i inne spółki, a także z innych powodów". Zapowiedział on również "złożenie skargi karnej" na Ursus i rzeczywiście na policję w Lublinie wpłynęło powiadomienie o nieprawidłowościach w firmie.

Reklama

W odpowiedzi w poniedziałek przedstawiciele Ursusa złożyli do prokuratury okręgowej w Warszawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Benjamina Ballouta. Sprawę analizuje Urząd Komisji Nadzoru Finansowego.

W opinii wielu obserwatorów sprawa może się okazać przysłowiowym gwoździem do trumny polskiego producenta. W drastyczny sposób podkopała bowiem zaufanie inwestorów do polskiej firmy - wielu z nich straciło w ostatnim czasie ogromne pieniądze.

Ogłoszenie informacji o negocjacjach z funduszem inwestycyjnym sprawiło, że w drugiej połowie września akcje notowanego na warszawskiej giełdzie Ursusa poszybowały w górę. Zachęceni informacjami o rozmowach z Amerykanami nabywcy chętnie kupowali akcje polskiej firmy. Gdy 6 września kurs wystrzelił w górę (z 82 gr 5 września do 1,75 zł 6 września) właścicieli zmieniło blisko 5,8 mln akcji. Kolejny pik zanotowano 20 września, gdy - po kursie 1,69 zł - właściciela zmieniło aż 7,5 mln akcji polskiej firmy.

Jednak w poniedziałek, gdy ogłoszono zerwania rozmów, kurs zapikował o 44 proc, sesja została zakończona wynikiem 77 groszy za akcję... W ciągu miesiąca kurs wzrósł i spadł więc o złotówkę, a w tym czasie ktoś zarobił 13 milionów złotych. A ktoś inny taką kwotę stracił...

Przypominamy, że we wrześniu ubiegłego roku Ursus opublikował raport finansowy zdradzający katastrofalny stan finansów polskiej spółki. Jednym ze sposobów poprawy kondycji firmy miała być właśnie sprzedaż, produkującej autobusy, spółki URSUS BUS. Sam Ursus zamknął ubiegły rok rekordową stratą 141 mln zł.

Jeszcze przed końcem roku firma zdecydowała się skorzystać z prawa restrukturyzacyjnego. 7 listopada decyzję o otwarciu przyspieszonego postępowania układowego wydał Sąd Rejonowy Lublin-Wschód w Lublinie. Firma otrzymała wówczas prawną ochronę przed wierzycielami na czas  - zaplanowanych na trzynaście miesięcy - działań restrukturyzacyjnych.

Niestety nic nie wskazuje na to, by polskiej marce udało się uniknąć bankructwa - rozpoczął się już proces wyprzedawania majątku. Aktualnie trwają np. ostatnie ustalenia w sprawie sprzedaży opalenickiej fabryki Ursusa (za kwotę około 6,7 mln zł) -  holenderskiej firmie Trioliet.

Gwoździem do trumny jest również odmowa wydania opinii przez audytora, który badał sprawozdanie Ursusa za pierwszą połową tego roku. W komunikacie firmy Misters Audytor Adviser czytamy, że "istnieje znacząca niepewność i poważne zagrożenie co do możliwości kontynuowania działalności przez grupę w dającej się przewidzieć przyszłości".

(PR)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama