Elon Musk: "Tesla była o krok od upadku"

Musk udzielił ostatnio zaskakująco szczerego wywiadu, w którym powiedział wprost, że firma omal nie upadła. Powodem była wielka nadzieja producenta - Model 3.

O problemach Tesli pisaliśmy już wielokrotnie. Informowaliśmy o rekordowych stratach (784,6 mln dolarów w pierwszym kwartale 2018 roku), zwolnieniach pracowników (9% załogi) oraz produkowaniu samochodów w... namiocie. Głównym źródłem problemów był nowy Model 3, który najpierw miał spory poślizg z wprowadzeniem na rynek, a kiedy się już na nim pojawił, okazało się, że trapią go problemy jakościowe.

Co więcej, Tesla cały czas nie uporała się z problemem zbyt wolnej produkcji, co dodatkowo wydłużyło czas oczekiwania na zamówione auto. W efekcie swoje rezerwacje odwołało 23% zainteresowanych, a ilość rezygnacji przewyższyła ilość nowych zamówień. Według doniesień prasowych, firma miała tracić 6500 dolarów na minutę. Czy niezależny producent jest w stanie przetrwać tak poważny kryzys?

Reklama

Okazuje się, że według słów samego Elona Muska, Tesla w pewnym momencie miała "najwyżej kilka tygodni życia". Przyznaje, że generowane straty były tak duże, że tylko natychmiastowe rozwiązanie problemów mogło sprawić, że firma nie wykrwawi się. Chodziło głównie o skierowanie produkcji Modelu 3 na właściwe tory, między innymi poprzez wyeliminowanie "wąskich gardeł", które wstrzymywały cały proces.

Musk miał przez ten newralgiczny czas pracować 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, ucinając sobie tylko krótkie drzemki na terenie fabryki. Jak sam przyznaje nie były to warunki, w jakich powinno się funkcjonować, co miał przypłacić bólami głowy oraz serca. Obecnie największe zagrożenie wydaje się być zażegnane, ale nie znaczy to, że firma nie ma już problemów. Tysiące gotowych samochodów czekaja na dostarczenie do dilerów, ale Tesla nie ma dostatecznie dużo ciężarówek, aby dotrzymać terminów dostaw.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy