Czyżby koniec Fiata?
Mimo, że wydaje się to nieprawdopodobne, rysuje się realna perspektywa, że koncern Fiata przestanie produkować samochody. Straty, jakie systematycznie przynosi Fiat Auto, niegdyś największy w Europie producent samochodów, mogą skłonić rodzinę Agnellich do sprzedaży pozostałych 80 proc. akcji amerykańskiemu gigantowi General Motors (ma on już 20 proc). Wczoraj agencje doniosły, że dotychczasowy szef wykonawczy Fiata Auto, Paolo Cantarella podał się do dymisji, a na jego miejscu zasiadać teraz będzie Paolo Fresco. Cantarella wyjaśnił w oświadczeniu, że w dobie coraz głębszego kryzysu musiały nastąpić pewne widoczne zmiany.
- Tę decyzję podejmowałem już od długiego czasu, jednak dalsze zwlekanie nie miałoby sensu. Swoim odejściem chcę dać silny sygnał nadchodzących zmian w Fiacie - powiedział Cantarella.
Fiat Auto wciąż pogrąża się w otchłani nie mogąc poradzić sobie z rosnącymi stratami i spadającym popytem na jego samochody. Przeżywany przez przemysł samochodowy na całym świecie kryzys, Fiata dotknął wyjątkowo boleśnie.
Straty Fiata Auto, w tym należących do niego marek Alfa Romeo i Lancia, wyniosły tylko w pierwszym kwartale br. 529 mln euro. Ocenia się, że Fiat Auto jest zadłużony na łączną sumę ponad 30 mld euro (28,17 mld dolarów). Dochodowa jest jedynie niewielka firma Ferrari, produkująca samochody sportowe i wyścigowe.
Nowy szef Fiata Auto dokłada wszelkich starań aby wyjść z kryzysu i obiecuje, że firma zacznie przynosić dochody do roku 2004. Do produkcji mają wejść nowe modele, które - jak zapewniają przedstawiciele firmy - przełamią dotychczas panującą opinię, że samochody Fiata muszą być tanie i nie najlepiej wykonane.
Jednak zdaniem wielu analityków, a także pracowników Fiata w Turynie, prawdziwym celem tych działań jest przywrócenie Fiata Auto do jakiej takiej kondycji przed sprzedażą całości General Motors.
Obecnie Fiat Auto zatrudnia w samych tylko Włoszech ok. 100 tys. osób. W tym roku zwolniono już 3 tys. pracowników, z czego połowę w samym Turynie, gdzie dla Fiata pracuje obecnie 43 tys. osób. Ocenia się, że zagrożonych jest dalszych 9 tys. miejsc u zatrudniających 73 tys. osób kooperantów Fiata.
Marka Fiat przetrwa, nawet jeśli część samochodowa zostanie sprzedana. Koncern produkuje również np. silniki lotnicze i okrętowe, jest właścicielem firmy ubezpieczeniowej, bankowej, a nawet oficyn wydawniczych.
We "flagowej" fabryce Mirafiori w Turynie pracownicy boją się jednak o pracę. - Jeżeli wpadniemy w ręce GM, będziemy zagrożeni. Rodzina Agnellich zawsze wspierała firmę w ciężkich czasach, ale wiemy, że GM zamyka fabryki, które nie przynoszą zysków. Jeżeli zamkną Mirafiori, Turyn stanie się wymarłym miastem - powiedział jeden z 17 tys. pracowników fabryki, który przedstawił się jedynie jako Marco.
Ale burmistrz Turynu, Sergio Chiamparino, twierdzi, że miasto przestało już być "miastem Fiata" bowiem koncern przeniósł znaczną część produkcji na południe Włoch i za granicę, gdzie robocizna jest tańsza. Zdaniem Chiamparino, ewentualna sprzedaż Fiata Amerykanom przyniesie też korzyści. General Motors może bowiem uczynić z Turynu swa europejską bazę, która pochłonie także firmę Adam Opel.
Obaw przed GM nie potwierdzają też liczni analitycy, którzy wskazują, że dotychczasowa historia przejęć europejskich firm przez Amerykanów wykazuje, że bynajmniej nie zależy im na ich likwidacji.
Przedstawiciele Fiata zdecydowanie zaprzeczają pogłoskom jakoby już podjęli decyzję o sprzedaży części samochodowej w roku 2004, a nawet, że chcą to uczynić wcześniej. Na razie dyrekcji koncernu udało się przekonać banki do udzielenia w trybie nadzwyczajnym kredytu w wysokości 3 mln euro i zablokować zakusy grupy skupionej wokół Mediobanca dążącej do przejęcia koncernu chemicznego Montedison.
Strategia ta jednak grozi na dłuższą metę przejęciem przez banki znacznej części kontroli nad Fiatem i tym samym osłabieniem pozycji rodziny Agnellich. Jest ona i tak coraz bardziej niepewna wobec powtarzających się pogłosek o złym stanie zdrowia głowy tej rodziny Gianni Agnellego, który niedawno poddał się w Stanach Zjednoczonych operacji prostaty. Gianni Agnelli jest uważany za czołowego przeciwnika jakiejkolwiek sprzedaży Fiata Auto w obce ręce.
Niektórzy pracownicy Fiata Auto nie są jednak przerażeni taką perspektywą. - Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy pracuję dla Włochów, czy dla cudzoziemców. Tak długo jak zapewniają mi pracę, jest mi wszystko jedno - mówi 20-letnia pracownica Anna, wracając do domu z pracy swym białym Fiatem Pandą.