Co z tym polskim samochodem?

W połowie maja zakończył się konkurs, ogłoszony przez spółkę ElectroMobility Poland, na rysunek elektrycznego samochodu. Organizator nie ujawnił, ile wpłynęło prac. Zdradził nam jednak, że jesienią odbędzie się kolejny konkurs. Tym razem na projekt całego auta, którego produkcja miałaby ruszyć około 2021 roku.

Jak dowiedzieliśmy się w rozmowie z Aleksandrą Baldys, rzeczniczką prasową spółki, termin przyjmowania prac w konkursie EMP na projekt nadwozia polskiego samochodu elektrycznego minął 15 maja o godz. 24.00, jednak zgłoszenia w konkursie przyjmowane są również drogą pocztową, więc nadal spływają. Dokładna liczba nadesłanych projektów ma być znana pod koniec miesiąca.

- W tej chwili możemy powiedzieć, że zainteresowanie jest spore - mówi Aleksandra Baldys. - Wśród nadesłanych projektów znajdują się także te, przesłane przez biura projektowe.
Wyniki konkursu poznamy dopiero 12 września. Najpierw wszystkie prace przejdą ocenę formalną. Później spośród nich wybrana zostanie trzydziestka. Do drugiego etapu przejdzie 15 prac, z których jury wybierze 5 najlepszych.

Reklama

O co walczą?


Każdy z 5 laureatów, autorów zwycięskich koncepcji, otrzyma po 50 tys. zł. Ale nie to jest najcenniejsze. We wrześniu tego roku ElectroMobility Poland ogłosi drugi konkurs, tym razem na opracowanie całej reszty pojazdu, czyli podwozia, układu napędowego i wnętrza. W oparciu o wybrane projekty zostaną zbudowane jeżdżące prototypy.

- Drugi konkurs zakończy się galą finałową w marcu 2018 r., w czasie której publiczność wybierze 5 najlepszych prototypów. Autorzy każdego prototypu, dopuszczonego do finału, otrzymają nagrodę w wysokości 100 tys. zł. Kolejne dwa kroki to wyprodukowanie, na podstawie 5 najlepszych prototypów z konkursu drugiego, krótkich serii pojazdów (do 100 sztuk łącznie) i uzyskanie dla nich homologacji, a na końcu przygotowanie i uruchomienie produkcji na podstawie najwyżej ocenionego w kroku trzecim pojazdu - tłumaczy Aleksandra Baldys.

Świat wirtualny


"Celem konkursu jest wyłonienie koncepcji elektrycznego pojazdu przyszłości. Zwycięskie koncepcje stanowić będą podstawę do produkcji prototypów. Chcemy stworzyć pojazd dla nowoczesnego, świadomego ekologicznie konsumenta. Będzie to auto miejskie, wpisujące się w trendy motoryzacyjnego rozwoju" - czytamy na stronie konkursu.

Trudno się z tym nie zgodzić, jednak realia rządzące motoryzacyjnym światem są zupełnie inne. Nie da się w trzy miesiące, a tyle mieli uczestnicy konkursu, przygotować projektu nadwozia samochodu. Rysunek owszem, ale od rysunku do projektu droga bardzo daleka. Nie da się też w kilka miesięcy stworzyć projektu gotowego prototypu i to na dodatek spełniającego założenia homologacyjne! A przecież tyle będą mieli chętni do wzięcia udziału w drugim konkursie (jego start nie został jeszcze oficjalnie ogłoszony).

Coś tu jest nie tak


Rządowy Plan Rozwoju Elektromobilności zakłada, że do 2025 roku na naszych drogach będzie jeździło milion aut elektrycznych. Polska ma produkować takie pojazdy. Jak tego dokonać? Plan ministra Mateusza Morawieckiego tego, niestety, nie wyjaśnia. Rząd chce w kilkanaście miesięcy zrobić to, co olbrzymim koncernom motoryzacyjnym zajmuje lata. I to nie wydając przy tym dużych pieniędzy.

Opracowanie, przygotowanie i wdrożenie do produkcji nowego modelu samochodu to przynajmniej 7 lat. Nie wspominając o nakładach finansowych, które są olbrzymie. Volkswagen, targany skutkami afery spalinowej, na badania i rozwój wydał w ubiegłym roku 15,3 mld dolarów. Toyota tylko w Stanach Zjednoczonych zainwestuje w najbliższych pięciu latach 10 mld dol., a Volvo, by zbudować debiutujący właśnie na rynku model XC90, wydało 11 mld dolarów.

Polski rząd chce to wszystko załatwić kilkoma konkursami, a decyzję o tym, co produkować, choć nie ma jeszcze nawet wybranego miejsca na budowę fabryki, oddać w ręce zwykłych ludzi. Liczy na to, że nagrody po 50 i 100 tys. zł przyciągną inżynierów i projektantów, którzy zgodnie z regulaminem, oddadzą prawa autorskie do gotowego projektu prywatnej spółce. Poważnych fachowców z pewnością nie, entuzjastów owszem.

Nie tak buduje się dzisiaj samochody, chyba ktoś o tym w ElectroMobility Poland zapomniał, albo o tym nie wie. To skomplikowany, czasochłonny i kosztowny proces. A przecież wyprodukowanie to dopiero początek. Ktoś ten samochód musi jeszcze chcieć kupić.

JS


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy