Był problem z gazem. Teraz z hamulcem?

Nie ma co ukrywać. Toyota ma teraz mocno pod górkę.

Największa w dziejach akcja serwisowa dotycząca wadliwego pedału przyspieszenia podkopała wizerunek marki. Z rozwoju sytuacji cieszyć się mogą rodzimi producenci, obniżenie zaufania do produktów z Japonii w krótkim czasie powinno zaowocować wzrostem sprzedaży samochodów made in USA.

Spirala strachu przed japońskimi samochodami zdaje się nakręcać, można nawet mówić o pewnych oznakach paniki. Aż 160 właścicieli priusów zgłosiło się ostatnio do amerykańskiego instytutu bezpieczeństwa drogowego (NHTSA) twierdząc, że ich samochody mają poważny problem z układem hamulcowym. Na czym polega? Otóż zdaniem kierowców, w czasie hamowania na luźnej lub oblodzonej nawierzchni układ hamulcowy działa podobno z opóźnieniem i przez krótki okres w ogóle nie reaguje. Czy Toyota zmuszona będzie przeprowadzić kolejną akcję serwisową?

Reklama

Prawdę mówiąc, jest wielce prawdopodobne, że Amerykanie odkryli właśnie Amerykę w postaci... systemu ABS i stąd całe to zamieszanie.

Spece do PR mają jednak twardy orzech do zgryzienia - można się bowiem spodziewać, że to dopiero początek z długiej listy domniemanych usterek, jakich doszukiwać się będą w swoich autach spanikowani właściciele. Dla Toyoty będzie to niewątpliwie najtrudniejszy rok od czasu pojawienia się na amerykańskim rynku.

Na wszelki wypadek, pragniemy jednak uspokoić samochodowych hipochondryków. Wszystko wskazuje na to, że żaden z teoretycznie wadliwych priusów (wersja na USA, wyprodukowana w ubiegłym roku), których "układ hamulcowy z opóźnieniem reaguje na lodzie" nie trafił na rynek europejski.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama