"Bierzcie moje pieniądze", czyli o fenomenie Tesli

Fenomen marki Tesala trudno wytłumaczyć. Założona w 2003 roku firma przez długi czas traktowana była, jako producent "wirtualny". Pierwszy produkcyjny model pojawił się na rynku dopiero w 2008 roku.

Charyzmatyczny prezes - Elton Musk - zdołał jednak zapewnić producentowi zainteresowanie mediów. Wzorującemu się na działaniach Steva Jobs’a Muskowi udało się stworzyć firmę będącą samochodowym odpowiednikiem marki Apple. W zaledwie kilka lat od nic nieznaczącego producenta, Tesla Motors urosła do miana światowego potentata w dziedzinie budowy pojazdów elektrycznych.

Zafascynowanym nowoczesnymi technologiami Amerykanom nie przeszkadza nawet, że gros sprzedawanych przez nią pojazdów istnieje wyłącznie na papierze!

Kilka dni temu, na zorganizowanym z wielką pompą pokazie w centrum projektowym Tesli w Hawthorne w Kalifornii, Amerykanie pokazali swój nowy, podstawowy pojazd - Teslę Model 3. Chociaż zaproszonym gościom zaprezentowano jedynie dalekie od wersji produkcyjnej prototypy, nowy model już stał się bestsellerem. Lista zamówień otwarta została na 24 godziny przed pokazem prototypu. W tym czasie na auto zdecydowało się aż 180 tys. osób. Każda z nich potwierdziła chęć zakupu Tesli Model S wpłacając zaliczkę w kwocie tysiąca dolarów! 

Reklama

Na tym jednak sprzedażowe szaleństwo się nie skończyło. Na jednym z serwisów społecznościowych Elton Musk poinformował, że w sobotni wieczór, czyli w 24 godziny od prezentacji prototypu (!), lista zamówień na nowy, bazowy model Tesli sięgnęła już 276 tysięcy chętnych! By lepiej zobrazować sprzedażowe szaleństwo wypada dodać, że w zeszłym roku całkowita sprzedaż samochodów Tesli na świecie zamknęła się liczbą 50 658 egzemplarzy!

W czym tkwi tajemnica fenomenu Tesli Model 3? Trudno racjonalnie odpowiedzieć na tak postawione pytanie - lista szczęśliwców, którzy mogli zobaczyć prototyp pojazdu na własne oczy jest bardzo skromna... Na tym etapie wiadomo jedynie, że samochód przyspieszać ma do 100 km/h w mniej niż 6 sekund i przejeżdżać na jednym ładowaniu 215 mil, czyli około 350 km. Firma nie zaprezentowała nawet oficjalnych zdjęć ukazujących wnętrze pojazdu. Konstruktorzy zapewniają jedynie, że w kabinie zmieści się mierząca 7 stóp (213 cm) deska surfingowa.

Wyposażeniem standardowym ma być m.in. tzw. autopilot. Przypominamy, że rozwiązanie pojawiło się przy okazji aktualizacji oprogramowania w Tesli Model S. Na podstawie danych z szeregu czujników (radarowych, ultradźwiękowych), kamer i informacji z GPS funkcja pozwala odciążyć kierowcę. Auto może np. samodzielnie utrzymywać się w wybranym pasie ruchu dostosowując prędkość do potoku pojazdów lub - na polecenie kierującego - bezpiecznie go zmienić. W razie niebezpieczeństwa samochód potrafi również samodzielnie się zatrzymać.

Dostawy Tesli Model 3 - przynajmniej jeśli wierzyć ambitnym planom producenta - rozpoczną się pod koniec przyszłego roku. Za podstawową odmianę zapłacić trzeba będzie co najmniej 35 tys. euro. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy