Volkswagen Passat - jak bardzo zmienił go lifting?

Modernizacja Passata ósmej generacji to typowy lifting technologiczny, co nie znaczy, że auto nie zmieniło się w sposób zauważalny. Jak mieliśmy okazję przekonać się podczas pierwszych jazd testowych tym modelem, nowości jest całkiem sporo.

Zabawa w "znajdź trzy różnice"? Takie możecie odnieść wrażenie patrząc na zmodernizowanego Passata i faktycznie po trzech elementach najłatwiej go rozpoznać. Pierwszy to nowe przednie reflektory, które mogą być teraz wyposażone w matrycowe światła LED składające się w sumie z 44 segmentów, co pozwala na jeszcze dokładniejsze sterowanie strumieniem świetlnym. Mają też inny wzór diod do jazdy dziennej.

Druga zmiana to tylne reflektory upodobnione do tych znanych z Touarega - diodowy wzór składa się między innymi z trzech łezkowatych kształtów. Po wciśnięciu hamulca gasną one, a zapalają się ich lustrzane odbicia. W ten sposób zwracają one uwagę nie tylko mocniejszym światłem, ale także pozornym ruchem. Trzecia zmiana to nowy przedni zderzak. Pozostałe modyfikacje są już zależne od wybranej wersji - przykładowo R-Line ma teraz nie dwie duże końcówki wydechu, ale cztery. Niestety są one jedynie imitacją.
A co nowego znajdziemy we wnętrzu? Z deski rozdzielczej zniknął analogowy zegarek, który zastąpił duży napis "PASSAT" (według nas niezrozumiała decyzja), pojawiła się nieznacznie zmieniona kierownica (niestety z plastikowymi przyciskami, bez dodatku lakieru fortepianowego), a wszystkie łącza USB to teraz standard USB-C.

Reklama

Znacznie więcej zmieniło się pod względem multimediów. Tak jak do tej pory centralny ekran może mieć 6,5, 8 lub 9,2 cala, ale wykorzystuje on teraz nową wersję oprogramowania. Najbardziej zauważalna w niej zmiana to nowy ekran główny oraz obsługa nawigacji. Tym, czego nie widać, jest zintegrowana karta SIM. Już wcześniej Passat mógł łączyć się z internetem, ale musieliśmy umieścić własną kartę w czytniku ukrytym w schowku przed pasażerem. Teraz zawsze jesteśmy online.

Kolejna nowość to zupełnie zmienione wirtualne zegary. Poprzednie były pierwszym podejściem Volkswagena do cyfrowych wskaźników i wyglądały naprawdę nieźle, ale nie oferowały właściwie żadnych alternatywnych opcji wyświetlania. Teraz możemy wybrać dwa analogowe zegary z dodatkowymi informacjami między nimi (układ jak w klasycznym rozwiązaniu), pełnoekranowe wyświetlanie interesującej nas rzeczy (na przykład mapy) lub częściowe przysłonięcie jej przez dodatkowe wskazania (informacje z komputera pokładowego, słuchana muzyka). Nowe rozwiązanie robi bardzo dobre wrażenie jakością grafiki oraz szybkością działania i sprawia, że przewaga nad analogowymi zegarami jest znacząca.

A czy podczas jazdy nowy Passat różni się czymś od poprzednika? To zależy od zamówionej wersji. Przykładowo decydując się na adaptacyjne zawieszenie nie mamy trzech opcji wyboru siły tłumienia, ale aż piętnaście. Tak szeroki zakres regulacji po raz pierwszy pojawił się w Arteonie i teraz trafił też do jego technologicznego brata. My akurat nie odczuwaliśmy nigdy potrzeby aż tak dokładnego określenia twardości amortyzatorów, ale według przedstawicieli Volkswagena niektórzy klienci narzekali, że trzy możliwości były niewystarczające i samochód w ich odczuci był albo zbyt twardy, albo miał za duże tendencje do bujania się na nierównościach. Teraz każdy powinien bez problemu znaleźć optymalne dla siebie ustawienie.

Kolejna nowość, jaka debiutowała w Arteonie, to rozszerzona funkcjonalność adaptacyjnego tempomatu. Teraz Passat bierze nie tylko pod uwagę ustaloną przez kierowcę prędkość oraz odległość od poprzedzającego pojazdu, ale także przebieg drogi. Samochód odczytuje dane z nawigacji i zwalnia przed zakrętami oraz rondami. Jeśli aktywowaliśmy nawigację, to zacznie zwalniać przed skrzyżowaniem, na którym mamy skręcić. Auto odczytuje również znaki drogowe i na ich podstawie może zmieniać zadaną prędkość maksymalną. Funkcje te działają dobrze, ale nie bezbłędnie. Przykładowo samochód może niepotrzebnie mocno hamować przed zakrętami i nie zaczyna przyspieszać natychmiast po wyprostowaniu kół, co może irytować kierowców za nami. Z kolei na autostradzie system może odczytać ograniczenie prędkości dotyczące samochodów poruszających się biegnącą równolegle drogą i zwalniać kiedy nie ma takiej potrzeby.

Zmodernizowany Passat może poruszać się w trybie częściowo autonomicznym (poziom 2) na drogach szybkiego ruchu. Oznacza to, poza kontrolowaniem prędkości oraz odległości od poprzedzającego pojazdu, samodzielne trzymanie się środka swojego pasa, chociaż nadal nie możemy nawet na moment puścić kierownicy. Volkswagen zdecydował się jednak na wprowadzenie haptycznych czujników, które wykrywają sam fakt trzymania przez nas rąk na kierownicy. Dzięki temu, jeśli poruszamy się w sposób niewymagający korekt jazdy, system nie uzna, że puściliśmy kierownicę i się nie dezaktywuje. Jak to działa w praktyce? Niestety nie zawsze idealnie. Jeśli nie trzymamy obu rąk w pozycji "za piętnaście trzecia", zacznie nas upominać jakbyśmy w ogóle nie nieli rąk na kierownicy. Można argumentować, że uczy to prawidłowych nawyków, ale co w sytuacji kiedy jesteśmy upominani podczas wprowadzania adresu do nawigacji? Na pocieszenie możemy dodać, że auto reaguje też na same ruchy kierownicą, podobnie jak inne systemy utrzymywania pasa ruchu. W razie komunikatu, aby "przejąć kierowanie" nie musimy więc szukać odpowiedniego uchwytu na kierownicy, tylko zwyczajnie nią poruszyć.

Nowy Passat to także nowe, a przynajmniej odnowione silniki. Paleta obejmuje jednostki 1.5 TSI (150 KM), 2.0 TSI (190 i 272 KM), 1.6 TDI (120 KM), 2.0 TDI Evo (150 KM, zoptymalizowany pod kątem zużycia paliwa) i 2.0 TDI (190 i 240 KM). Wszystkie silniki wyposażono we filtr cząstek stałych. Największą zmianą jest zastąpienie jednostek 1.8 TSI (180 KM) i 2.0 TSI (220 KM) jednym silnikiem oraz zmniejszenie o 8 KM mocy topowego motoru. Z drugiej strony, możemy go teraz zamówić również do uterenowionej odmiany Alltrack. Szkoda tylko, że obecnie to jedyny "benzyniak" z jakim ją zamówimy!

Oferta nadal obejmuje również hybrydę plug-in, czyli Passata GTE. Korzysta on z tego samego, co dotychczas, silnika 1.4 TSI, który wraz z elektrycznym agregatem generuje 218 KM. Nowa jest natomiast bateria o pojemności zwiększonej do 13 kWh, co zapewnia zasięg na poziomie 55 km w trybie elektrycznym (według cyklu WLTP).

Czy zatem face lifting zmienił Passata? Zdecydowanie poprawił go na niemal każdym polu. Nowe rozwiązania z zakresu multimediów, bardziej zaawansowane oświetlenie i systemy wsparcia kierowcy, a także zoptymalizowane silniki, to najważniejsze elementy, które zdradzają wiek samochodu. Ich odświeżenie sprawia, że i sam model znów prezentuje się świeżo. A że stylistyka pozostała właściwie bez zmian? Tego oczekują klienci, którym wystarczy bardziej nowoczesny wygląd zapewniany przez "sygnatury LEDowe" nowych reflektorów. Co ciekawe, podobnie jak na prezentacji statycznej w lutym tego roku, tak i podczas pierwszych jazd testowych udostępniono nam jedynie odmiany kombi. Zakres zmian sedana nie różni się jednak niczym od tych w Variancie.

Nowego Volkswagena Passata można już zamawiać w polskich salonach. Cennik przewiduje tylko dwie wersje wyposażenia, Business i Elegance, a obecna oferta ograniczona jest do mocnych odmian z automatyczną skrzynią biegów. Dlatego też cennik otwiera kwota 134 390 zł za odmianę 2.0 TSI 190 KM. Samochód pojawi się w polskich salonach we wrześniu i wtedy też poznamy ceny słabszych wersji silnikowych oraz bazowej specyfikacji Essence.

Michał Domański


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy