Venga: drżyjcie konkurenci...
39.900 zł. Tyle będzie kosztowała u nas najtańsza nowa kia venga, której pierwsze egzemplarze pojawią się w salonach polskich dilerów tej marki w okresie świąteczno-noworocznym.
Wczoraj uczestniczyliśmy w jazdach testowych tego nietuzinkowego auta, które z pewnością mocno namiesza w segmencie B.
Po raz pierwszy zobaczyliśmy ją podczas tegorocznego salonu samochodowego w Genewie, wówczas jeszcze w postaci pojazdu koncepcyjnego, oznaczonego kryptonimem Kia No. 3. Kilka miesięcy później, na targach we Frankfurcie nad Menem, zaprezentowano gotowy model produkcyjny o dźwięcznej nazwie venga. Jak się okazało, niewiele odbiegający od protoplasty. Teraz dziennikarzy z całej Europy zaproszono w okolice Rzymu na pierwsze jazdy testowe nowym "koreańczykiem". Oczywiście nie mogło wśród nich zabraknąć przedstawiciela INTERIA.PL.
Powiedzmy od razu, że określenie "koreańczyk" jest tu mocno nie na miejscu, bowiem Venga została zaprojektowana w Europie, z myślą o europejskim kliencie. No i jest w Europie produkowana - konkretnie w zakładach koncernu Hyundai-Kia w czeskich Nosovicach.
Niewykluczone, iż to właśnie europejskie pochodzenie powoduje, iż venga już na pierwszy rzut oka sprawia miłe wrażenie. Zwarta, zgrabna sylwetka, lekko "uśmiechnięta" maska. W środku jest... jeszcze lepiej. Nowa kia należy do tych samochodów, które wewnątrz wydają się większe niż na zewnątrz. Za regulowaną w dwóch płaszczyznach, dobrze leżącą w dłoniach kierownicą swobodnie usiądzie nawet koszykarz. Auto jest na tyle wysokie, że z pewnością nie będzie zawadzał głową o podsufitkę. Na brak przestrzeni nie ma prawa narzekać również pasażer na sąsiednim fotelu (nawiasem mówiąc oba przednie fotele są bardzo wygodne; ani za miękkie, ani za twarde, dobrze wyprofilowane). Z tyłu rzecz jasna jest gorzej, ale przecież nie tragicznie.
Dość wysoka pozycja kierowcy, przeszklenie pojazdu, krótkie zwisy, wielkie boczne lusterka zapewniają znakomitą widoczność. A opcjonalnie będzie można dodatkowo zamówić kamerę cofania.
Plastiki na tablicy przyrządów twarde, ale dość dobrej jakości. Konsola środkowa pokryta częściowo modnym lakierem fortepianowym. Radio CD z MP3 i wyjściem na iPoda.
Na oddzielne pochwały zasługuje bagażnik. Dzięki ustawianej na jednym z dwóch poziomów podłodze i przesuwanym o ok. 140 mm tylnym fotelom może być on bardzo duży (440 litrów) lub baaaardzo duży (570 l). A po złożeniu foteli otrzymujemy kufer o płaskiej powierzchni i pojemności 1253 l!
A jak się tym jeździ? Bardzo dobrze. Venga wyposażona w silnik 1.4 l o mocy 90 KM (taką testowaliśmy) przyspiesza żwawo i skutecznie hamuje. Jest przy tym cicha. Zawieszenie dobrze wybiera nierówności nawierzchni, których w tym rejonie Włoch nie brakuje. Niestety, nie mieliśmy okazji wypróbować koreańsko-europejskiej nowości na autostradzie, ale w końcu jej żywiołem ma być miasto. A tu spisuje się bez zarzutu.
W Polsce venga będzie sprzedawana w pięciu wersjach silnikowych - benzynowe 1.4 l (90 KM) i 1.6 l (125 KM), wysokoprężne 1.4 l (75 KM lub 90 KM) i 1.6 l (128 KM) - oraz w czterech wersjach wyposażenia. O szczegółowych specyfikacjach nie można na razie jeszcze mówić, ale podobno nawet podstawowa odmiana nie będzie "golasem".
Kia pozycjonuje swój nowy model jako B-MPV, czyli minivan w klasie samochodów miejskich. Określenia "minivan" producenci używają często na wyrost. W przypadku vengi ten "wyrost" wydaje się naprawdę znikomy.
Przyjemna dla oka stylistyka, obszerne wnętrze, sprytne rozwiązania (np. chowane w specjalny otwór nieużywane końcówki tylnych pasów bezpieczeństwa), udane, sprawdzone w innych modelach silniki, świetne warunki gwarancji (5 lat na całe auto, 7 lat na zespół napędowy). Drżyjcie konkurenci...
Oto ceny vengi na polskim rynku:
1.4 benzynowy (90 KM) - od 39,9 do 54,9 tys. zł.
1,6 benzynowy (125 KM)- od 47,9 do 57,4 tys. zł.
1,4 diesel (75 KM) - od 45,4 do 60,4 tys. zł.
1,4 diesel (90 KM) - od 47,9 do 62,9 tys. zł.
1,6 diesel (128 KM) - od 54,4 do 64.900 zł.