Tylko dlaczego tak drogo?!

Jest spora grupa ludzi, którym z racji swoich zainteresowań czy też wykonywanej pracy samochody osobowe nie odpowiadają.

Jednocześnie zakup klasycznej "terenówki", którą dzisiaj powinniśmy tak naprawdę nazwać SUV-em jest dla nich również niecelowy. Bo czy sensowny jest wydatek na takie auto, jeśli przez większość czasu będzie podróżowało po drogach utwardzonych, bo tylko w weekendy właściciel ma czas powędkować?

Dla takich osób stworzono samochody typu alfa crosswagon, volvo crosscountry, audi allroad czy wreszcie skoda octavia scout. I właśnie ten ostatni samochód mieliśmy okazję przetestować.

Wizualnie scouta nietrudno odróżnić od "zwykłej" octavii. W oczy rzucają się plastikowe nakładki na zderzaki i błotniki oraz osłony silnika i tylnego zawieszenia. Mniej dostrzegalny jest większy prześwit, bowiem scout jest tylko o 17 mm wyżej zawieszony od octavii 4x4. To jednak wystarcza bowiem prześwit wynosi przyzwoite 18 cm, czyli o 4 cm więcej niż w octavii z napędem tylko na przód. To pozwala na sprawne poruszanie się po polnych drogach bez obaw o uszkodzenie czy tez powieszenie samochodu. Pamiętać jedynie trzeba, że octavię zbudowano na płycie podłogowej golfa, a więc przy stosunkowo niewielkim rozstawie osi mamy do czynienia ze sporymi zwisami z przodu i tyłu. Nie ma za to najmniejszych problemów z parkowaniem nawet przy wysokich krawężnikach.

Zawieszenie nieźle spisuje się również na drogach utwardzonych. Nie jest za miękko, samochód nie przechyla się na zakrętach. Uwagi można mieć jedynie do dość sporego hałasu powodowanego zarówno pracą zawieszenia jak i opływającym powietrzem (spory prześwit), chociaż dokuczliwie jest to jedynie podczas jazdy z wyższymi prędkościami.

Reklama

Napęd 4x4 w octavii scout nie ma nic wspólnego z napędem stosowanym w samochodach terenowych. W samochodzie tym zastosowano powszechnie używane w grupie VAG rozwiązanie, czyli haldex. W normalnych warunkach na koła tylnej osi trafia tylko kilka procent momentu obrotowego, a samochód zachowuje się jak zwykłe auto przednionapędowe. Dopiero w momencie wystąpienia poślizgu przednich elektronika za pomocą sprzęgła wiskotycznego przenosi do 50 procent momentu obrotowego na koła osi tylnej. Samochód posiada elektroniczną, automatyczną blokadę dyferencjału (układ EDS) co nieco podnosi jego zdolności terenowe, nie warto się jednak zapuszczać w trudniejszy teren. Jeśli natomiast trzeba przejechać polną, piaszczystą drogą, która dodatkowo jest grząska po mocnym deszczu, to scout niczym prawdziwy harcerz nie wykaże chwili zawahania.

Rozczarowuje nieco wnętrze, które jest niemal identyczne ze zwykłymi wersjami octavii. O tym, że mamy do czynienia z samochodem o wyższych zdolnościach w terenie przypomina tylko pokaźnych rozmiarów uchwyt przed pasażerem przedniego siedzenia. Inna sprawa, że mimo rozmiarów nie sprawia on wrażenia zbyt solidnego... Pozostałe akcenty terenowe? Napisy: 4x4 na lewarku i scout - na progu. Mało.

Pod maską testowanego egzemplarza pracował dwulitrowy silnik diesla o mocy 140 KM i momencie 320 Nm. Współpracuje on z sześciobiegową, manualną skrzynią biegów. To wystarcza by sprawnie przemieszczać ważący 1420 kg samochodów. Do tego silnik zadowala się naprawdę niewielkimi ilościami paliwa. W trasie, mimo dynamicznej jazdy, komputer pokazał średnie zużycie paliwa na poziomie 6.5 l/100 km. Dodajmy, że prędkość maksymalna wynosi 197 km/h, zaś sprint do 100 km/h zajmuje 10.2 s. Na niemieckiej autostradzie można z powodzeniem utrzymywać prędkość podróżną w granicach 170 km/h, a ucierpieć na tym mogą tylko nasze uszy.

Omawiając octavię scout nie sposób nie wspomnieć o bagażniku, który ma aż 580 litrów pojemności! Co więcej, poprzez złożenie tylnej kanapy można uzyskać 1620 litrów przestrzeni bagażowej.

To wszystko sprawia, że octavia scout wydaje się idealnym autem dla młodej rodziny z dziećmi, która lubi aktywnie spędzać czas. Niestety, jak zwykle jest jednak pewne "ale". O ile ceny octavii kombi zaczynają się kwotą 60 600, to już wybierając octavię scout trzeba głęboko sięgnąć do portfela. Samochód z testowanym dieslem kosztuje bowiem 111 tys zł! O równe 10 tysięcy jest tańsze auto napędzane dwulitrowym silnikiem benzynowym o mocy 150 KM. Do tego pozycją właściwie obowiązkową jest lakier metaliczny za 1800 zł.

Owszem, nie można narzekać na wyposażenie. Scout seryjnie posiada m.in. przednie i boczne poduszki powietrzne, kurtyny powietrzne, wszelkie możliwe wspomagacze elektroniczne (uwaga: ESP, ABS, ASR, MSR, HBA, EBV, EDS, DSR i HHC...), mocowanie fotelika ISOFIX z tyłu, dwustrefową klimatyzację oraz radio z MP3 i ośmioma głośnikami, a także skórzaną kierownicę i lewarek. Czego brakuje? W dobie ipodów, nawigacji oraz radia CB najbardziej dokuczliwe jest tylko jedno gniazdko 12V. Drugie, w bagażniku niewiele zmienia sytuację... Za takie pieniądze powinniśmy również w standardzie otrzymać reflektory ksenonowe.

Generalnie scout jest jednak kompletnie wyposażonym autem z oszczędnym silnikiem i dużym bagażnikiem. Tyle tylko, że mając do wydania 110 tysięcy i będą aktywnym człowiekiem można się już zastanawiać np. nad subaru outback, czy dobrze wyposażoną toyotą RAV4 lub suzuki grand vitara... O ile dwa ostatnie auta mogą nieco gorzej sprawować się na utwardzonych drogach, to już subaru może być ciekawą alternatywą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy