Takie zwykłe auto. Średnio mocne i ładne. Ale rewolucyjne!

Na początku roku fani motoryzacji przeżyli prawdziwy szok. Europejskim Samochodem Roku okrzyknięto opracowany przez Nissana model leaf.

Niedługo później elektryczne auto rodem z Japonii zdobyło również tytuł Światowego Samochodu Roku 2011. Wielu miłośników współczesnych pojazdów nie kryło wówczas oburzenia, a w komentarzach zamieszczanych przez czytelników na łamach naszego serwisu członkowie jury obu konkursów zbierali tęgie baty.

Naszym kolegom po fachu (jury konkursów stanowią dziennikarze motoryzacyjni z całego świata) zarzucano, że wbrew zdrowemu rozsądkowi poddali się pseudoekologicznym bredniom. Opinię tę podzielało również wielu przedstawicieli branżowych mediów. Wytykano też, że na rynku jest mnóstwo pojazdów, które w kwestii osiągów, komfortu czy ceny biją leafa na głowę.

Reklama

Przeciętniak Samochodem Roku

Kilka dni temu, jako jedni z nielicznych Polaków, mieliśmy okazję sprawdzić możliwości najnowszego "dziecka" Nissana. Przy okazji odbywających się w Niemczech jazd testowych nową micrą udało nam się również pokonać parę kilometrów za kierownicą leafa. Czy złośliwcy wytykający elektrycznemu autu jego słabości mają rację?

Faktycznie, z pozycji kierowcy, poza oryginalną deską rozdzielczą i ciekawym joystickiem, służącym do wybierania trybu pracy napędu (przód - tył), na tle takich klasowych konkurentów, jak golf, astra czy citroen C4, auto wypada przeciętnie.

Samochód nie wyróżnia się ani kubaturą wnętrza, ani jakością materiałów użytych do jego wykończenia. Konkurenci lepiej radzą sobie również na szosie.

Zestrojone z naciskiem na komfort zawieszenie nie zachwyca w zakrętach (nadwozie ma tendencję do lekkiego "falowania" na boki), przyspieszenie do 100 km/h w ok. 12 sekund na nikim nie robi dziś wrażenia. Również zasięg - 160 km - może wywoływać co najwyżej uśmiech politowania.

Auto dobrze radzi sobie jednak w ruchu miejskim. Chociaż powyżej 70 km/h zespołowi napędowemu o mocy 109 KM brakuje nieco wigoru (samochód waży 1525 kg), dzięki momentowi obrotowemu 280 Nm leaf żwawo przyspiesza do prędkości, z jakimi bez narażania się na mandat można poruszać się w miejskiej dżungli.

Samochód całkiem przyjemnie zachowuje się też w korkach - na postoju do wnętrza nie przedostają się żadne hałasy ani wibracje. W tym przypadku trudno jednak mówić o rewolucji, większość konkurentów oferowana jest już przecież z systemem start&stop.

Podsumowując: chociaż w Europie sprzedano do tej pory zaledwie 500 leafów, jadąc najnowszym produktem Nissana nie mieliśmy poczucia prowadzenia czegoś wyjątkowego. Po części można się więc zgodzić z głosami forumowych malkontentów - Samochód Roku to po prostu zwykły, pięciomiejscowy kompakt o niezbyt imponujących osiągach i przeciętnych właściwościach jezdnych.

Szkopuł w tym, że właśnie owa "przeciętność" jest na tyle wyjątkowa, że auto w pełni zasługuje na przyznane mu tytuły!

Po co komu taki leaf?

Chociaż przez ostatnich pięćdziesiąt lat w świecie motoryzacji dokonał się ogromny postęp, w konstrukcji samochodów tak naprawdę niewiele się zmieniło. W fundamentalnej kwestii - rodzaju napędu - zatrzymaliśmy się w miejscu. Niezależnie od tego, czy pod maską pojazdu pracuje silnik benzynowy, wysokoprężny czy zasilany gazem, do "życia" nasz samochód wciąż potrzebuje paliwa powstałego w wyniku przetworzenia ropy naftowej.

Oczywiście, można się spierać, co do wpływu, jaki współczesne samochody wywierają na środowisko naturalne. Wypada pamiętać, że wszystkie pojazdy - zarówno osobowe, jak i ciężarówki - emitują mniej niż 20 proc. dwutlenku węgla wytwarzanego w krajach Unii Europejskiej. Za pozostałe cztery piąte odpowiadają m.in. spalające węgiel elektrownie, przemysł oraz, w największym stopniu, zupełnie "naturalna" i "ekologiczna" hodowla trzody chlewnej.

Co więcej, naukowcy zajmujący się badaniem zmian klimatycznych, na podstawie obserwacji prądów morskich, doszli ostatnio do wniosku, że zamiast globalnego ocieplenia, którym ekolodzy straszą nas od dziesięcioleci, Ziemi grozić może raczej kolejna epoka lodowcowa. Ta, biorąc pod uwagę historię naszej planety, nie powinna być zaskoczeniem - na przestrzeni wieków w Polsce mieliśmy już zarówno wędrujące lodowce, jak i ciepłe morza, a - jeśli nas pamięć nie myli - raczej nie było wówczas ani elektrowni, ani samochodów... No, ale może o czymś nie wiemy...

Krajobraz po bitwie

Opowieści o tym, że z winy producentów aut nasza planeta zmieni się wkrótce w wyjałowioną słońcem pustynię, można więc śmiało włożyć między bajki.

Zdecydowanie poważniejszym problemem niż dwutlenek węgla, wydobywający się z milionów rur wydechowych, jest natomiast dostępność ropy naftowej. Trudno polemizować z faktem, że jej złoża kurczą się z dnia na dzień - gdy wyschną, ludzkość cofnie się w rozwoju o dobre dwa stulecia.

Jeśli będziemy czekać z założonymi rękami, oczom naszych wnuków ukaże się krajobraz po bitwie. Wzdłuż opustoszałych dróg ciągnąć się będą kolumny porzuconych przez właścicieli pojazdów, które - niezależnie, czy chodzić będzie o rolls royce'a, czy fiata - z dnia na dzień staną się bezużytecznymi śmieciami.

Jeśli chcemy, by za 50 lat miejsca samochodu po raz kolejny nie zajął konny zaprzęg, należy szybo opracować technologie, dzięki którym płynnie i bezboleśnie rozstaniemy się z ropą naftową.

Czy się to komuś podoba czy nie - wyrok na współczesne samochody zapadł już dawno. Downsizing, bezpośredni wtrysk czy wysokociśnieniowe rozwiązania typu common rail, które mają za zadanie zminimalizowanie zużycia paliwa, pozwalają jedynie odsunąć jego wykonanie w czasie.

I właśnie z tego względu niepozorny leaf w pełni zasługuje na przyznane mu wyróżnienia. Japończykom w krótkim czasie udało się bowiem opracować niezwykłe auto, które jest na tyle przeciętne, by bez problemów poradził sobie z nim każdy współczesny kierowca, i na tyle wyjątkowe, by pchnąć motoryzację w zupełnie nową erę!

Mimo że dziś prąd w większości wytwarzany jest dzięki spalaniu paliw kopalnych, nie ma obawy, że - tak jak w przypadku ropy naftowej - zabraknie go z dnia na dzień. Obecnie znamy już wiele technologii pozwalających produkować go ze źródeł odnawialnych, m.in. dzięki rozwojowi elektrycznej motoryzacji ich udoskonalenie staje się priorytetem naukowców.

Podobna zależność zachodzi też w przypadku elektrycznych silników trakcyjnych czy sposobu magazynowania energii. Dzięki takim autom jak leaf rozwój związanych z tymi zagadnieniami technologii znacząco przyspieszył.

By dostrzec wyjątkowość leafa, trzeba zrozumieć, że jego rolą nie jest dziś konkurowanie z golfem, astrą czy corollą. Wprowadzając do produkcji elektryczne auto, którego osiągi niewiele odbiegają od osiągów pojazdów korzystających z technologii nieprzerwanie udoskonalanych przez ostatnie 100 lat, Nissan udowodnił, że dalsze prace nad konstrukcją spalinowych silników to nic innego, jak marnowanie cennego czasu. Wyjątkowość leafa polega więc na tym, że wyznaczył on konstruktorom nowe priorytety.

To prawda, że dziś na tle konkurencji auto Nissana wypada co najwyżej przeciętnie. Biorąc jednak pod uwagę to, że wg różnych prognoz o dostępność ropy nie trzeba się będzie martwić jeszcze przez co najmniej trzy dekady, właśnie dzięki takim autom jak leaf o przyszłość motoryzacji możemy być spokojni.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Samochód Roku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy