Skoda Citigo 5d - pierwsza jazda

Popularność aut klasy supermini ciągle rośnie. Oto jej nowy prymus.

Do wszystkich zalet trojaczków grupy VW (Seat Mii, Skoda Citigo, VW Up!) nowa wersja małej Skody dodała kolejną - pięciodrzwiowe nadwozie.

Już wcześniej plusów było dużo. Citigo to bezpretensjonalny i udany samochód do miasta. Ma tylko 356 cm długości, ale dzięki sporej szerokości i rozstawowi osi mierzącemu 242 cm, wewnątrz jest całkiem dużo miejsca. Na tylnej kanapie krótką podróż zniosą nawet dorośli pasażerowie. Do kompletu należy dodać 250-litrowy bagażnik.

Najmniejszą Skodą jeździ się zaskakująco dobrze, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę ograniczenia budżetowe przy jej projektowaniu. Układ kierowniczy jest precyzyjny, prowadzenie neutralne, skrzynia biegów pracuje lekko i dokładnie. Również komfort resorowania utrzymuje się na przyzwoitym poziomie, a trzycylindrowy benzynowy silnik o mocy 75 KM ma sporo wigoru i rasowe brzmienie. Wprawdzie rozwija moment przy dość wysokich obrotach, ale wtedy mała Skoda żwawo przyspiesza w każdych warunkach, za wyjątkiem podjazdów na autostradzie.

Reklama

Wnętrze wygląda prosto, jednak jest przyzwoicie wykończone, wyposażenie - skromne, ale nie spartańskie. Do Citigo można dokupić takie dodatki, jak szklany dach, system zapobiegający najechaniu na poprzedzający pojazd (działa do prędkości 30 km/h), system nawigacyjny z 5-calowym ekranem, tempomat, podgrzewane fotele, a nawet boczne poduszki chroniące głowę i tułów - po raz pierwszy w ofercie Skody.

Skoda Citigo ma najmniej polotu ze wszystkich "niemieckich" trojaczków, ale też będzie najtańsza. Jedyny minus, jaki przychodzi do głowy, to brak silnika wysokoprężnego. Poza tym ma wszystkie cechy, które powinny charakteryzować idealne małe auto. Jeśli ceny na polskim rynku zostaną atrakcyjnie skalkulowane, to Fiat Panda zyska groźnego konkurenta.

Łukasz Kifer

Motor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy