Nowa Kia Sorento. Godny rywal BMW i Mercedesa?
Chociaż telewizyjne pogodynki straszyły przetaczającymi się nad Hiszpanią śnieżycami, zima - jak ma to w zwyczaju - ominęła Katalonię. W rozświetlonej słońcem, acz chłodnej, Barcelonie mieliśmy okazję zapoznać się bliżej z nowym, flagowym, SUViem Kii - modelem Sorento.
Słowo "flagowy" pada tu nieprzypadkowo. Mierzące 4780 mm (+ 9,5 cm w stosunku do poprzednika) auto wpisuje się wymiarami w pogranicze segmentów D i E. To terytorium zdominowane przez marki premium. W jaki sposób producent samochodów popularnych ma zamiary rywalizować z autami pokroju Volvo XC60 czy Audi Q5?
Od czasów, gdy szefem stylistów Kii został Peter Schreyer samochody koreańskiego producenta zyskały wizualną osobowość, która - co najważniejsze - zdaje się trafiać w gusta klientów. W przypadku nowej Sorento za stylizację odpowiadał zespół projektantów z Korei, Niemiec i Kalifornii. Większość potencjalnych nabywców bez wątpienia określi auto słowem "ładne". Studentom ASP podpowiadamy, że inspiracją dla kształtów pasa przedniego był... pysk wilka.
Dla wygody użytkowania zastosowano pełne, zakrywające progi, drzwi. Mała rzecz, a cieszy. Dzięki temu wychodząc z wysokiego wnętrza nie będziemy już brudzić nogawek
Szerokość nadwozia to 1890 mm (bez lusterek). Auto mierzy 1685 mm wysokości (bez relingów). W stosunku do poprzednika aż o 8 cm (do 2780 mm) powiększył się kluczowy dla przestronności wnętrza parametr, czyli rozstaw osi. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że konstrukcja nowego Sorento bazuje na wykorzystywanej przez poprzednika płycie podłogowej. O ogromnie przeprowadzonych przez konstruktorów prac świadczy nie tylko inny rozstaw osi, ale też nowe tylne zawieszenie. W tym przypadku nie ograniczono się jedynie do nowych piast czy wahaczy. Przeprojektowania wymagały nawet kielichy amortyzatorów. Te ostatnie - dla uzyskania wyższego komfortu jazdy -montowane są teraz w pionie, a nie ukośnie, jak miało to miejsce w poprzedniku.
Pozytywne pierwsze wrażenie potęguje projekt wnętrza. W tym przypadku nie chodzi jednak o same kształty deski rozdzielczej czy jej funkcjonalność (za rozplanowanie kokpitu odpowiadali specjaliści z Niemiec), ale - przede wszystkim - dobór materiałów i spasowanie elementów. Twarde plastiki znajdziemy jedynie na odległym podszybiu i w dolnych partiach drzwi. Dookoła mamy miękkie, sprawiające wrażenie solidnych, materiały o przyjemnej w dotyku fakturze. Wzdłuż całego kokpitu biegnie delikatne (zrobione, rzecz jasna, na wtryskarce) "przeszycie" sprawiające wrażenie, że góra deski rozdzielczej obszyta została skórą.
Kierowca ma do dyspozycje trójramienną, wielofunkcyjną kierownicę i elektroniczny zestaw wskaźników, które przypominają nieco rozwiązania stosowane przez Mercedesa. Po raz pierwszy w historii Kii na liście opcji pojawił się adaptacyjny tempomat, który - w razie potrzeby - potrafi nie tylko samemu zatrzymać auto, ale też wznowić jazdę, gdy poprzedzające nas auto ruszy.
O tym, że Sorento stawać chce w szranki z pojazdami segmentu premium świadczą też takie dodatki, jak chociażby podgrzewana kierownica, wentylowane fotele lub - pozwalający na parkowanie z chirurgiczną precyzją - wyposażony w cztery kamery zapewniające widok "z lotu ptaka" system Around-View. Nawiązaniem do (niemieckiej) klasy premium są też np. wykończone plastikiem "plecy" przednich foteli.
"Rozbierając" wnętrze Sorento na części pierwsze dopatrzyliśmy się tylko jednej ergonomicznej wpadki. Bębenek zamka montowanego przed pasażerem schowka ogranicza jego szerokość, w efekcie czego w środku z trudem mieszczą się dokumenty formatu A4 (co oznacza, że będą one pogniecione). Niezbyt wygodny wydaje się też system zajmowania miejsc w trzecim rzędzie siedzeń. Na to nie wypada jednak narzekać biorąc pod uwagę, że dodatkowe dwa siedzenia w bagażniku otrzymujemy niejako "w gratisie". Polski importer Kii nie planuje wprowadzać na nasz rynek wersji pięcioosobowej, więc siedem siedzeń dostaniemy nawet w najtańszym, bazowym, modelu. Wypada też dodać, że fotele drugiego rzędu mogą być niezależnie przesuwane, mają też regulację kąta oparcia.
Rodziny oczekujące od pojazdu dużej przestrzeni ładunkowej nie będą zawiedzione. Gdy siedzenia trzeciego rzędu schowane są w podłodze, bagażnik dysponuje pojemnością aż 605 l. Co ważne, kufer litrażowano wg normy VDA, jest to więc pojemność liczona do linii okien!
Na właściwości jezdne nowej Kii Sorento nie można narzekać. Chociaż mamy do czynienia z dużym, siedmiomiejscowym SUVem, auto prowadzi się lekko i pewnie, a w szybko pokonywanych zakrętach pozostaje neutralne. Zestrojenie zawieszenia przypomina niemiecką konkurencję - jest wygodnie, ale o żadnym "bujaniu" w zakrętach nie ma mowy. Sorento pochwalić też trzeba za wysoki komfort akustyczny. W stosunku do poprzednika aż o 250 proc.(!) zwiększono powierzchnię mat wygłuszających. To kolejny dowód na to, że Koreańczycy wzięli sobie na cel pojazdy klasy premium.
Polscy klienci będą mieli do wyboru dwie, wysokoprężne, wersje silnikowe. W ofercie, naszym zdaniem słusznie, nie znalazł się żaden silnik benzynowy. Obie odmiany, standardowo, wyposażone będą w system napędu na cztery koła.
Co ciekawe, podstawowy motor - 2,0 l CRDi - oferowany będzie wyłącznie w Polsce. To wynik specyfiki naszego rynku (akcyza). Jednostka, która oferowana będzie wyłącznie z sześciostopniową, automatyczną skrzynią biegów rozwija moc 185 KM (przy 4000 obr./min) i dysponuje maksymalnym momentem obrotowym 402 Nm (w zakresie 1750-2750 obr./min). To wystarcza, by ważące 1873 kg auto przyspieszało do 100 km/h 10,4 s i osiągało prędkość maksymalną 200 km/h.
Mocniejsza jednostka napędowa - 2,2 l CRDi - dysponuje mocą 200 KM (przy 3800 obr./min) i momentem obrotowym 441 Nm (w zakresie 1750-2750 obr./min). Auto z tym silnikiem może być wyposażone w sześciostopniową ręczną lub automatyczną przekładnię. Lepsze osiągi zapewnia, rzecz jasna, ta pierwsza (od 0 do 100 km/h w 9 s - prędkość maksymalna 203 km/h). Na sprint do 100 km/h automat potrzebuje 9,6 s (prędkość maksymalna pozostaje bez zmian).
W tym miejscu warto dodać, że zastosowana przez Kię automatyczna przekładnia znana jest z wcześniejszych modeli. Koreańczycy wzięli sobie jednak do serca uwagi klientów dotyczące przeciętnego komfortu jej pracy. Zmodyfikowany program sterujący sprawił, że w nowym Sorento skrzynia pracuje wyjątkowo gładko i reaguje na wciśnięcie gazu bez zauważalnego opóźnienia. W czasie naszych jazd testowych modelem wyposażonym w 2,2 litrową jednostkę z automatyczną skrzynią biegów średnie zużycie paliwa oscylowało w okolicach 8 l/100 km.
Na konferencji prasowej towarzyszącej prezentacji nowego Sorento niezwykle lubiany wśród dziennikarskiej braci Wojciech Szyszko - dyrektor zarządzający Kia Polska - który od lat zyskuje sobie szacunek, unikając pompatycznego bełkotu ludzi z PR - zdradził, że auto trafi do polskich salonów w połowie lutego. Klienci będą mieli do wyboru trzy wersje wyposażeniowe: M, L i XL.
Podstawowy model - siedmiomiejscowa Kia Sorento M z wysokoprężnym silnikiem 2,0 l CRDi, automatyczną, sześciostopniową skrzynią biegów i napędem na cztery koła - wyceniony został na 144 900 zł. Na liście wyposażenia, oprócz kompletu poduszek powietrznych (w tym kurtynowych dla trzeciego rzędu siedzeń) zalazły się m.in. automatyczna klimatyzacja, system nawigacji satelitarnej z Bluetooth i kamerą cofania czy aluminiowe felgi w rozmiarze 18 cali. W standardzie otrzymamy też m.in. gniazdo USB konsoli tylnej, co ucieszy zwłaszcza najmłodszych pasażerów.
Za dodatkowe 8 tys. zł (tyle wynosi dopłata do wersji L) otrzymamy m.in. elektroniczne zegary z 7-calowym wyświetlaczem, "fortepianowe" dekoracje wnętrza, elektrycznie regulowany fotel kierowcy, ksenonowe reflektory oraz tylne lampy wykonane w technologii LED.
Topowa odmiana - XL - której ceny startują z pułapu 172 900 może się ponadto pochwalić m.in. skórzaną tapicerką foteli, systemem bezkluczykowym, automatyczną klapą bagażnika, asystentem zmiany pasa ruchu, systemem rozpoznawania znaków drogowych czy aluminiowymi obręczami w rozmiarze 19 cali.
Paweł Rygas