Mitsubishi outlander. Po co komu silnik Diesla?
Siedem dni, kilkadziesiąt godzin jazdy, przeszło 2,2 tys. kilometrów oraz... 4 punkty karne. Tak, w matematycznym skrócie, wyglądał nasz redakcyjny test benzynowego mitsubishi outlandera. Czy warto go kupić?
Obecna druga już generacja tego modelu oferowana jest w salonach od 2006 roku. Dwa lata temu auto przeszło gruntowny lifting - przeszczepiono mu przód nowego lancera. Chociaż przy projektowaniu samochodów w Mitsubishi zdecydowanie większą uwagę przykłada się do treści aniżeli formy, zabieg - przynajmniej naszym zdaniem - zakończył się sukcesem. Nie najmłodsze już auto zyskało zupełnie nowe, zdecydowanie bardziej agresywne oblicze.
Co ważne, poprawa aparycji nie odbyła się kosztem walorów użytkowych. Kierowcy outlandera na pewno docenią duże, ułatwiające manewrowanie lusterka czy dwuczęściową tylną klapę ze składaną burtą, która w czasie weekendowych wypadów za miasto z powodzeniem pełni rolę wygodnej ławeczki na łonie natury.
We wnętrzu mitsubishi poczujemy się jak... we wnętrzu mitsubishi. Japończycy wyraźnie nie lubią trwonić pieniędzy na stylistów - gdyby posadzić właściciela outlandera np. w lancerze najpewniej nie zauważyłby żadnej różnicy. Identyczne są nie tylko kształty deski rozdzielczej, ale też zegary czy przełączniki. Unifikacja ma też jednak swoje dobre strony - każdy, kto jeździł ostatnio którymś z nowszych modeli japońskiej marki szybko poczuje się tu jak u siebie.
Mimo stosunkowo niewielkiego rozstawu osi (2,67 m) żaden z pasażerów nie będzie narzekał na ciasnotę. Siedzisko tylnej kanapy można przesuwać w przód i w tył, pasażerowie mogą również regulować kąt pochylenia jej oparcia. Standardowo - jak to w mitsubishi - na liście wyposażenia zabrakło regulowanej w dwóch płaszczyznach kierownicy, co daje się we znaki głównie wtedy, gdy z auta korzysta często kilku kierowców.
Testowany przez nas model to wersja "intense navi" w limitowanej edycji Clarion. Oprócz ośmiu poduszek powietrznych, pełnego pakietu elektrycznego, klimatyzacji czy sterowanego z kierownicy tempomatu, na wyposażeniu auta znalazła się stacja multimedialna Clarion NX501E z dotykowym wyświetlaczem o przekątnej 6,2 cala.
Urządzenie o wartości ok. 4 tys. zł zasługuje na szerszy opis. Obsługiwana w języku polskim stacja ma nawigację GPS, odtwarza filmy zapisane w formacie DVD i Divix oraz płyty CD/MP3. Do dyspozycji są też wyjścia USB i ipod, jak również wbudowana karta SD o pojemności 8 GB. Chociaż skonfigurowanie urządzenia wg własnych potrzeb zajmuje dłuższą chwilę, na pewno warto rozważyć zakup tak wyposażonego auta.
Na pochwałę zasługuje np. nawigacja wyposażona w bardzo dokładne mapy 44 krajów. Pomocnym gadżetem jest też oferowana standardowo w tej wersji kamera cofania, która na pewno ułatwi życie mniej doświadczonym kierowcom. Trzeba jednak zaznaczyć, że do jej działania można mieć pewne zastrzeżenia - my odkryliśmy ją dopiero po czterech dniach jazdy, gdy parkując nocą tyłem, coś nagle rozświetliło wnętrze kabiny. Krótko mówiąc - zanim elektronika odkryje, że wrzuciliśmy wsteczny, większość kierowców skończy parkować.
Pod maską testowanego outlandera pracował benzynowy silnik o pojemności dwóch litrów i mocy 147 KM. Jednostka oferowana jest przez Mitsubishi od lipca ubiegłego roku - silnik ten "załatać" miał dziurę, jaka powstała w palecie outlandera po wycofaniu wysokoprężnej jednostki 2,0 DiD, czyli niemieckiego TDI wykorzystującego jeszcze system pompowtryskiwaczy.
Mimo stosunkowo niewielkiej mocy, benzynowa dwulitrówka zaskakująco dobrze radzi sobie z ważącym niemal 1,5 tony autem. Jak przystało na konstrukcję japońską, wyposażony w system zmiennych faz rozrządu silnik lubi wysokie obroty. Maksymalny moment obrotowy - 199 Nm - uzyskiwany jest przy 4 200 obr./min, pełną mocą dysponujemy przy 6 tys. obr./min.
Autu nie brakuje wigoru na żadnym z biegów - przyspieszenie do setki trwa rozsądne 10,8 s, prędkość maksymalna to niespełna 190 km/h. Na pochwałę zasługuje też apetyt jednostki napędowej na paliwo. Do deklarowanych przez producenta 7,5 l w cyklu mieszanym brakuje sporo, ale osiągnięcie wyniku poniżej 10 l/100 km nie stanowi żadnego problemu.
Decydując się na outlandera z tym silnikiem musimy jednak przystać na pewien kompromis - samochód oferowany jest wyłącznie z napędem na przednie koła, co ogranicza walory użytkowe. Narzekać można też na skrzynię biegów - brak szóstego przełożenia sprawia, że powyżej 130 km/h w aucie robi się głośno, zdecydowanie wzrasta również zużycie paliwa.
Benzynowa jednostka napędowa ma jednak inne zalety. Dla przykładu, prowadzenie większości SUV-ów po krętych drogach przypomina start przeładowanym tankowcem w górskim spływie kajakowym. W przypadku tego samochodu jest inaczej - układ kierowniczy jest precyzyjny, hamulce nadspodziewanie dobre, a rozkład mas sprawia, że wjeżdżając w ciasny zakręt z prędkością 90 km/h nie ma się wrażenia, jakby nad przednią osią zawieszono stutonowy głaz - auto jest aż o prawie 200 kg lżejsze niż outlander z silnikiem Diesla.
Ceny oultandera z dwulitrowym, benzynowym silnikiem, w wersji limitowanej Clarion rozpoczynają się od 89 990 zł. Za taką kwotę - oprócz stacji multimedialnej Clariona - otrzymamy m.in.: 16-calowe felgi ze stopów lekkich, osiem poduszek powietrznych, automatyczną klimatyzację, pakiet elektryczny (cztery szyby i podgrzewane lusterka), tempomat, czujnik deszczu, kamerę cofania, elektrycznie składane tylne fotele, przyciemniane tylne szyby czy tapicerkę z weluru i ekologicznej skóry.
Biorąc pod uwagę, że dopłaty (2,6 tys. zł) wymaga jedynie metalizowany lakier, trzeba przyznać, że cennik skalkulowano rozsądnie. Dla porównania, niemal dokładnie tyle samo zapłacić trzeba za mniejszego volkswagena tiguana z silnikiem 1,4 TSI (160 KM), ceny porównywalnej wielkościowo suzuki grand vitara z pięciodrzwiowym nadwoziem (silnik 2,4 l) zaczynają się od 102 900 zł.