Mercedes klasy E kombi - kierowca jest zbędny?
Bardzo luksusowe i bardzo rodzinne kombi, które z jednej strony potrafi zachwycić osiągami, a z drugiej… wyręczyć nas z konieczności prowadzenia go. Oto co oferuje nowy Mercedes klasy E kombi i jego wersja 43 AMG.
Samochody produkowane przez Mercedesa mają wiele wyróżników, a chyba najbardziej charakterystycznym dla klasy E kombi był zawsze, nieprzyzwoicie wręcz wielki, bagażnik. Poprzednia generacja tego modelu mogła poszczycić się niemal 700-litrową pojemnością kufra. Najnowsza odsłona ma co prawda nieznacznie skromniejsze możliwości przewozowe (640-670 l, zależnie od położenia oparcia tylnej kanapy, oraz 1820 l po złożeniu siedzeń), ale to i tak daje mu sporą przewagę nad konkurentami.
Warto też, dla porządku, wspomnieć o tym, że bagażnik ma bardzo regularne kształty, znajdziemy w nim przyciski do zdalnego składania tylnej kanapy, a zasłaniająca go roleta automatycznie podnosi się i opuszcza podczas otwierania i zamykania klapy. Ta ostatnia jest oczywiście obsługiwana elektrycznie i reaguje na ruch nogą pod zderzakiem. Opcjonalnie otrzymamy też elektrycznie wysuwany i chowany hak. Jakieś wady? Jeśli zdecydujecie się na jasną kolorystykę wnętrza, w takiej samej tonacji będą również (bardzo wysokiej jakości) okładziny w bagażniku. Wygląda to świetnie, ale sprawi, że zaczniecie bardzo uważać na to, czy wrzucany tam bagaż aby nie zabrudzi tego ekskluzywnego kufra.
Mercedes klasy E, choć dostępny od paru miesięcy na rynku, nie przestaje zachwycać swym wnętrzem. Elegancki projekt, czerpiący garściami z flagowej klasy S, sprawia, że czujemy się jak w prawdziwie luksusowej limuzynie, a do tego nowoczesnej, o czym przypominają dwa wielkie (12,3 cala) ekrany. Szczególnie duże wrażenie zrobił na nas jeden z egzemplarzy, który widoczny jest na zdjęciach - wyposażono go w pakiet wykończenia wnętrza designo, łączący kremową skórą z jasnobrązową. Co ciekawe, tak skonfigurowane auto było przez niektórych krytykowane, jako... przesadnie epatujące ornamentyką i nieco przytłaczające swoją "barokowością".
Z roztaczanym przez wnętrze klimatem spokoju i wygody bardzo dobrze koresponduje zarówno układ jezdny, jak i napędowy. Klasa E, szczególnie wyposażona w opcjonalne, pneumatyczne zawieszenie, płynie po drodze, a silnik niemal bezszelestnie go napędza. Nawet w wersji E 400, mającej 333 KM pod maską i rozpędzającej się do 100 km/h w 5,4 s, pierwsze skrzypce grają wygoda i relaks.
A co, gdybyśmy chcieli móc poczuć jednak czasem dreszczyk emocji? Specjalnie dla takich kierowców Mercedes postanowił stworzyć wersję E 43 AMG, która debiutuje wraz z odmianą kombi. Oferuje ona 3-litrowy silnik V6 biturbo, rozwijający 401 KM i rozpędzający klasę E do 100 km/h w 4,6 s (sedan, kombi 4,7 s). Wersję tę rozpoznamy po pakiecie ospojlerowania, "diamentowym" grillu, a we wnętrzu po tapicerce z czerwonymi szwami i po, również czerwonych, pasach bezpieczeństwa.
Mercedes-AMG E 43 4MATIC nie jest jednak ostrym sportowcem - jedzie się nim zupełnie jak słabszymi odmianami - spokojnie, cicho i komfortowo. Fakt, muskając pedał gazu czujemy, że czają się pod nim naprawdę spore możliwości, ale zarówno zawieszenie, jak i 9-biegowa skrzynia automatyczna, zachęcają nas do relaksu. Dopiero wybór trybu Sport lub Sport+ sprawia, że możemy w pełni doświadczyć wyciskającego w fotel przyspieszenia, szarpnięć skrzyni biegów podczas błyskawicznej zmiany przełożeń oraz usłyszeć rasowy warkot wydechu. Charakter tej wersji przypominał nam Mercedesa-AMG C 43 4MATIC, którym jeździliśmy jakiś czas temu, ale klasa E jest wyraźnie bardziej nastawiona na komfort, a rasowy dźwięk, choć w obu autach niemal identyczny, w większym modelu jest wyraźnie przytłumiony.
Flagowe kombi Mercedesa wyraźnie pokazuje, że choć potrafi zapewnić naprawdę świetne osiągi, ma skupiać się w dużej mierze na relaksowaniu kierowcy. I nie chodzi nam tutaj o superwygodne fotele, czy dozownik zapachów, ale o funkcje autonomiczne. Aktywny tempomat z radarem, system wykrywania linii na drodze oraz znaków drogowych - to wszystko znamy już od dawna. Niektórzy producenci wykorzystują je też do umożliwienia samodzielnej jazdy auta w pewnych warunkach. W żadnym z testowanych przez nas samochodów nie działało to jednak tak dobrze, jak w klasie E.
Jedziesz autostradą, ustawiasz tempomat, zgodnie z ograniczeniem prędkości, na 120 km/h i... już. Auto nie ma problemu z natychmiastowym wykryciem linii na drodze i posłusznie, bez niepotrzebnych korekt, podąża za nimi, nawet po ostrych łukach. Potrafi też samodzielnie zmienić pas ruchu (wystarczy włączyć kierunkowskaz) i to nawet jeśli nieopodal na sąsiednim pasie jedzie inne auto. Kiedy natrafi na ograniczenie prędkości, zwalnia odpowiednio, a następnie przyspiesza, jeśli limit zostaje zwiększony. Widząc żółte linie na drodze "wie", że mają one pierwszeństwo przed białymi i to za nimi podąża. Ignoruje czasowe ograniczenia prędkości (obowiązujące tylko podczas opadów), a podążając za innymi samochodami potrafi ominąć zagrożenie (np. pojazd wolnobieżny niemieszczący się na poboczu, albo rowerzystę) i nie gubi się, jeśli na drodze nie ma żadnych linii (bez problemu pokonuje nawet łuki). System nie jest idealny i czasem zdarzy mu się pomylić, a także dopomina się od czasu do czasu, aby złapać za kierownicę (w przeciwnym wypadku zacznie się zatrzymywać), ale po raz pierwszy poczuliśmy jak to jest jechać (częściowo) autonomicznym samochodem.
Klasa E przychodzi również z pomocom osobom mającym problemy z parkowaniem - po znalezieniu odpowiedniego miejsca wystarczy potwierdzić chęć zaparkowania i wybrać czy wolimy wjechać przodem czy tyłem. Auto samo kręci kierownicą, operuje gazem i hamulcem, a także zmienia biegi i nie zapomina nawet o włączeniu kierunkowskazu. Możemy także zdalnie zaparkować samochód - aplikacją zainstalowaną w smartfonie wybieramy odpowiednią opcję i pozostaje nam jedynie kręcenie palcem po ekranie. To konieczne ze względów bezpieczeństwa - jeśli zauważymy, że auto popełnia błąd lub pojawiło się zagrożenie wystarczy przerwać czynność, a samochód natychmiast się zatrzyma. Zdalne parkowanie jest bardzo przydatne podczas wjeżdżania i wyjeżdżania z ciasnych miejsc parkingowych.
Mercedes klasy E kombi oferuje wszystko to, czego można oczekiwać, biorąc pod uwagę jego poprzedników - wysoki komfort, świetne wykończenie wnętrza i mnóstwo przestrzeni. Ciekawostką gamy jest z pewnością wersja E 43 AMG, przygotowana z myślą o kierowcach, którzy chcą mieć auto o sportowych osiągach i lekko agresywnym wyglądzie, ale nie potrzebują takiego potwora jak E 63 AMG, którego moc wyniesie prawdopodobnie 585 KM. Tym jednak, co najbardziej zachwyca, jest świetne działanie trybu autonomicznego. Samochód co prawda nadal wymaga naszego nadzoru, ale przez 90 % czasu jedyne, co musimy robić, to dotknięcie kierownicy, aby system wiedział, że nie śpimy i aby kontynuował wiezienie nas do celu.
Nowy Mercedes klasy E w rodzinnej wersji jest już dostępny na naszym rynku, ale póki co tylko w dwóch wersjach benzynowych - E 200 (184 KM) i E 250 (211 KM) oraz jednej wysokoprężnej 220 d (194 KM). Wszystkie seryjnie występują z automatyczną, dziewięciobiegową przekładnią. Pozostałe odmiany i napęd na wszystkie koła pojawią się w późniejszym terminie. Najtańsza wersja (E 220 d) kosztuje 209 500 zł.
Michał Domański