...jak kabriolety na Grenlandii
Nowe bravo ma trudne zadanie. Jego poprzednika - stilo - większość dziennikarzy motoryzacyjnych uznała za najlepszy model Fiata w historii.
Był świetnie wyposażony, dobrze wykończony, przestronny i dynamiczny. Miał tylko jedną, niestety dość poważną, wadę. Sprzedawał się tak, jak kabriolety na Grenlandii...
Dlaczego? Potęga koncernu powstała dzięki temu, że oferował on nowoczesne pojazdy za rozsądne pieniądze. Wybór fiata zawsze był kompromisem pomiędzy ceną a walorami użytkowymi pojazdu, oczywiście ze wskazaniem na cenę.
Włosi unieśli się jednak ambicją i postanowili, że stworzą pojazd, który pod żadnym względem nie będzie ustępował czołówce klasy. Operacja zakończyła się sukcesem, ale - niestety - pacjent zmarł. Samochód był tak dobrze wyposażony, że jego podstawowa wersja na rynku polskim była o kilkaset złotych droższa od... toyoty corolli.
Nowe bravo ma więc o tyle trudne zadanie, że musi łączyć w sobie wysoką jakość poprzednika i atrakcyjną cenę. Czy jest to wykonalne?
Wyposażenie podstawowych wersji jest uboższe, niż miało to miejsce w przypadku stilo, ale listy opcji inne kompakty mogą fiatowi pozazdrościć. Oprócz dwustrefowej klimatyzacji, elektrycznego wspomagania kierownicy (funkcja "city"), czy systemu doświetlania drogi możemy zażyczyć sobie m.in. system multimedialny "blue&me" (dopłata ok. 1300 zł) czy pakiet zimowy (ok. 1500 zł), w skład którego wchodzą podgrzewane fotele przednie i podgrzewane spryskiwacze szyby i reflektorów.
Największą zaletą nowego bravo jest bezsprzecznie niepowtarzalny styl i elegancka linia. To jednak nie wystarczy, by przekonać do siebie klientów. Samochody dzieli się na te, w których można, i te w których należałoby się do czegoś przyczepić. Bravo należy wprawdzie do tych drugich, ale nie oznacza to, że Fiat ma się czego wstydzić.
Zastrzeżenia można mieć w stosunku do wnętrza, które jak na tę klasę pojazdów oferuje przeciętną ilość miejsca. Nie wszystkim spodobają się też materiały użyte do jego wykończenia. Wprawdzie są one dobrej jakości, ale stylizowana na PRL-owski "wysoki połysk" konsola środkowa nie jest zbyt praktyczna. Jak na dłoni widać na niej odciski palców. Kompletnie nieczytelna (w słoneczne dni) jest za to pomarańczowa czcionka zegarów.
Szare tło i subtelne cyfry sprawiają, że nie sposób jest dokładnie określić prędkość. Młodym rodzinom przeszkadzać może również niezbyt ustawny bagażnik. Wprawdzie pojemność 400 litrów to powód do dumy, ale stosunkowo niewielki otwór bagażowy utrudnia np. zapakowanie złożonego wózka dziecięcego.
Ciekawą opcją jest system "blue&me", który przemienia bravo w czytającą SMS-y komórkę i mobilny odtwarzać mp3 (samochód wyposażony jest w złącze USB). Wprawdzie logo Microsoftu w sąsiedztwie znaczka Fiata budzi grozę, ale sam system jest zaskakująco sprawny i prosty w obsłudze.
Testowana wersja - 1,9 l multijet - nie należy do najtańszych (ceny od 64 tys zł, z bogatym wyposażeniem kosztować może nawet 95 tys. zł!), niemniej to właśnie ta jednostka napędowa, naszym zdaniem, najlepiej radzi sobie z kompaktowym fiatem.
Silnik charakteryzuje się wysoką kulturą pracy i niskim zużyciem paliwa. Auto na sprint do setki potrzebuje tylko 9 sekund i potrafi rozpędzić się do 209 km/h. Wprawdzie powyżej 3 tys. obr./min jego dźwięk staje się nieco uciążliwy, ale i tak jest o niebo lepiej niż np. w volkswagenowskim 2,0 TDI, który kłuje w uszy już od pierwszego zakręcenia rozrusznikiem.
Zużycie paliwa podawane przez Fiata (4,5 litra w trasie i 7,6 l w mieście) nie jest wcale pobożnym życzeniem. Nam, przy dynamicznej jeździe nie udało się przekroczyć wyniku 6,9 l ON/100 km. To duży plus.
Za minus należy natomiast uznać skrzynię biegów, którą polubią ludzie o spokojnym usposobieniu i... hazardziści. Przy normalnej jeździe działa poprawnie, ale szybka redukcja (np. 5 - 3) zapewnia dreszczyk emocji. Liczymy na trójkę, ale tego co weszło nie możemy być do końca pewni... W tym miejscu należą się jednak słowa wyjaśnienia. Na oporne działanie lewarka duży wpływ miało specyficznie reagujące sprzęgło. W testowanym egzemplarzu skok pedału wynosił dobre 40 cm i brało ono przy samej podłodze. Mamy jednak nadzieję, że ta przypadłość dotyczy jedynie auta testowego, w którym tego typu elementy zawsze zużywają się w bardzo szybko.
Na pochwałę zasługuje natomiast zawieszenie, które stanowi dobry kompromis pomiędzy komfortem, a precyzją prowadzenia. Testowany model miał wprawdzie tendencję do "pływania" w koleinach, ale winą za to śmiało obarczyć można 17-calowe felgi ze stopów lekkich i niskoprofilowe opony w rozmiarze 225/45. Wymagają one dopłaty 2800 zł i prawdę mówiąc można się bez nich obejść.
Nowe bravo ma w sobie duży potencjał. Pytanie tylko, czy obecna polityka cenowa Fiata przypadnie do gustu klientom. Podstawowy model z silnikiem 1,4 l o mocy 90 KM to wydatek co najmniej 50 tys. zł. Za najtańszego diesla trzeba zapłacić nie mniej, niż 64 tys. zł. Ceny dobrze wyposażonych modeli przekroczyć mogą nawet granicę 90 tys. zł.
Tak czy inaczej, samochód to ciekawa propozycja w segmencie aut kompaktowych. Mężczyźni polubią go głównie za dynamiczne silniki (1,9 l multijet i 1,4 l. T-jet), które zapewnią świetne osiągi i łatwy do zaakceptowania apetyt na paliwo. Kobiety zwrócą uwagę na ładną sylwetkę i elektryczne wspomaganie (funkcja "city"), które sprawia, że parkowanie jest dziecinnie proste. Także wyświetlacz klimatyzacji przypominający te stosowane w pralkach i kuchenkach mikrofalowych sprawi, że poczują się tutaj jak w domu...
Oceń swojego fiata. Kliknij TUTAJ.