Jaguar F-Pace: drapieżnik udomowiony
Jak wszyscy, to wszyscy – Jaguar też. Brytyjski producent dołączył do marek oferujących w swojej gamie crossovery. Jaki jest i jak jeździ F-Pace, sprawdziliśmy już na polskich, mazurskich drogach.
To pierwszy w historii brytyjskiej marki model w szeroko pojętym segmencie SUV-ów i crossoverów. I o ile polski oddział Jaguara wyraźnie sugeruje, żeby F-Pace’a zaliczać właśnie do tej drugiej grupy, to stanowisko centrali nie jest już aż tak ortodoksyjne i stosunkowo często zdarza się jej nazywać F-Pace’a SUV-em. Obie szkoły jednak zgodnie kładą wyraźny akcent na bardzo sportowe prowadzenie tego modelu. Dopiero potem wymieniane są praktyczne walory auta - czyli przede wszystkim jego przestronność i funkcjonalność. Ale czy to rzeczywiście właściwa kolejność?
Tożsamość nieustalona
Samochód zbudowany jest na platformie, na której oparte są także klasyczne limuzyny Jaguara, ale niektóre rozwiązania konstrukcyjne - np. te odpowiedzialne za dynamikę jazdy czy napęd 4x4 - F-Pace dzieli z najbardziej sportowym modelem z kotem w logo, czyli F-Type’em. Z tym ostatnim ma go też łączyć design, linia i ogólny klimat panujący w aucie. Ale, szczerze mówiąc, charakterem bliżej mu jednak do podwyższonej limuzyny niż sportowego bolidu, któremu ktoś tu i tam dodał centymetrów. Typowym SUV-em, który na myśl przywodzi auto uterenowione, też raczej nie da się go nazwać. Czyli wychodzi na to, że rzeczywiście - najbliżej mu chyba do crossovera.
"Najbardziej praktyczny sportowy samochód Jaguara"
Tak opisuje F-Pace’a jego producent. I właśnie tej praktyczności warto się bliżej przyjrzeć, bo tu Jaguar naprawdę przyłożył się do roboty, choć... nie uniknął także wpadek.
Podczas jazd testowych sprawdziliśmy nie tylko jak się jeździ nowym Jaguarem, siedząc za kierownicą, ale także w roli pasażera podróżującego z przodu oraz z tyłu. Miejsca jest wszędzie stosunkowo dużo, ale nie aż tyle, ile można by się spodziewać, czytając odważne deklaracje składane w materiałach prasowych. W kabinie F-Pace’a pasażerowie czują się raczej otuleni wnętrzem niż zaskakiwani jego przestronnością. Co, biorąc pod uwagę sportowe aspiracje samochodu, wcale nie musi być wadą.
Zaskoczenie czeka nas za to po otwarciu bagażnika - tam rzeczywiście miejsca jest pod dostatkiem, bo jego pojemność to aż 650 litrów. Konkurenci zostają daleko w tyle - BMW X3 może pochwalić się tylko 550 l, a Porsche Macan jedynie 500-litrową przestrzenią na bagaże. Inna sprawa, że owe imponujące 650 l nieco się kurczy, kiedy zdecydujemy się np. na pełnowymiarowe koło zapasowe. Wtedy w bagażniku wyrasta coś w rodzaju przedziwnego garbu, który na domiar złego wyklucza używanie systemów szyn mocujących przewożone przedmioty. Właśnie taką "niespodziankę" znaleźliśmy pod tylną klapą wersji, którą jeździliśmy. Tak czy owak, nawet i w tej konfiguracji miejsca dla bagażu pozostaje jednak naprawdę dużo.
Autem wygodnie podróżować będą cztery osoby, piątce będzie już jednak ciasno. Pasażerom jadącym z tyłu komfort podróży podniesie na pewno indywidualnie regulowany kąt pochylenia oparć każdego z siedzeń. To duże udogodnienie - szczególnie na dłuższych trasach, kiedy nawet mała zmiana pozycji zdecydowanie odciąża plecy.
Ciekawym rozwiązaniem, które na pewno docenią osoby uprawiające różne, tzw. outdoorowe sporty - od surferów po biegaczy, jest debiutujący w Jaguarze F-Pace system Activity Key. Dzięki niemu bezpowrotnie kończy się odwieczny problem "co zrobić z kluczykiem od auta", kiedy np. dojechało się już szczęśliwie nad brzeg morza, wzięło deskę pod pachę i - no właśnie: co z kluczykiem? Dzięki Activity Key można go po prostu... bezpiecznie zamknąć w samochodzie. Rolę pilota odblokowującego zamki przejmuje bowiem elastyczna wodoodporna opaska na nadgarstek. Po powrocie do auta wystarczy ją po prostu zbliżyć do litery "J" w logo na klapie i auto jest już otwarte. Aż dziwne, że to bardzo pomysłowe rozwiązanie nie zdążyło się jeszcze rozpowszechnić wśród innych producentów.
Bardziej praktyczny czy sportowy?
Jednym z priorytetów przy konstruowaniu F-Pace’a było uzyskanie jak najniższej masy auta - ważnego środka prowadzącego do kluczowego celu, jakim jest jak najbardziej sportowa charakterystyka prowadzenia samochodu. Nadwozie nowego Jaguara zbudowane jest aż w 80% z aluminium, co daje mu spore "fory" w stosunku do bardziej konwencjonalnych w podejściu do doboru materiałów rywali.
Rzeczywiście - w prowadzeniu auta czuć tę lekkość. Szczególnie jeśli samochód doposaży się w opracowany wcześniej na potrzeby czysto sportowego F-Type’a system Configurable Dynamics. Pozwala on kierowcy modyfikować charakter pracy silnika, skrzyni automatycznej, układu kierowniczego i zawieszenia. W tym ostatnim przypadku - wtedy, gdy auto ma na pokładzie także opcjonalny system aktywnego zawieszenia (Adaptive Dynamics). Faktycznie, różnice są wyraźnie wyczuwalne. W trybie dynamicznym zawieszenie znacząco się usztywnia, kierownica zaczyna stawiać większy, przyjemny opór, a koła bardziej bezpośrednio reagują na jej ruchy, bardziej drapieżne w reakcjach stają się także skrzynia biegów i silnik. I bardziej donośne robią się narzekania pasażerów - zwłaszcza tych z tyłu, którzy zaczynają podskakiwać jak bilon w potrząsanej skarbonce.
Do dynamicznej jazdy zachęca też skutecznie silnik - 3-litrowa jednostka wysokoprężna o mocy 300 KM i z imponującą wartością maksymalnego momentu obrotowego - 700 Nm. Z tak prężnym sercem Jaguar przyspiesza do prędkości 100 km/h w zaledwie 6,2 s. Podczas jazd testowych auto zużywało rozsądne - jak na tę pojemność, moc i stawiane przed nim zadania - ilości paliwa w okolicach plus minus 10 l/100 km.
Do wyboru jest jeszcze bazowy diesel 2.0 (180 KM/430 Nm) oraz topowy silnik benzynowy 3.0 V6 - kolejne zapożyczenie ze sportowego F-Type’a - który może rozwijać od 340 do 380 KM i 450 Nm. Może właśnie z tą ostatnią jednostką pod maską F-Pace bardziej przekonuje do siebie jako sportowca. Niestety, nie mieliśmy okazji tego sprawdzić, bo benzynowych wersji do jazd nie udostępniono. Z dieslem F-Pace sprawuje się doskonale, ale... jest kotem, którego sportowe pazury są jednak grzecznie przycięte. W tej konfiguracji to bardziej przyjaciel domu, praktyczne auto na co dzień niż zwinny drapieżnik, kompan do drogowych szaleństw, którego mamy widzieć w tym modelu zgodnie z założeniami jego twórców.
Szlachectwo zobowiązuje...
Wizerunek, jaki przez lata budował i buduje dalej Jaguar, pozwala oczekiwać nie tylko komfortowych warunków podróżowania, ale i dopracowanego, luksusowego wręcz wnętrza. Auto rzeczywiście jest bardzo dobrze wykończone, ale użyte materiały (zwłaszcza w tych mniej wyeksponowanych miejscach) nie dorastają jednak do poziomu, jakiego można się spodziewać po firmie z takimi tradycjami. Cieszy za to mnogość systemów wspierających kierowcę podczas jazdy, m.in. zaawansowany system napędu 4x4, wyświetlacz typu Head-Up Display, rozpoznawanie znaków drogowych, wykrywanie zmęczenia, ostrzeganie o niezamierzonym opuszczeniu pasa ruchu, a także zaawansowany i bogaty w liczne funkcje system multimedialny.
Ogólnie jednak wrażenia ze środka auta, i to mimo tego, że podróżowaliśmy obficie wyposażoną wersją, były jakieś takie nie do końca "premium". Możliwości konfiguracji samochodu, w tym jego wnętrza, jest jednak na tyle dużo, że wrażenia te na pewno można poprawić, specyfikując auto już bardzo konkretnie pod własne gusta i potrzeby. To jednak może sporo kosztować...
Z głową w chmurach
Ceny F-Pace’a z topowym dieslem pod maską zaczynają się od 316 200 zł - tyle właśnie kosztuje samochód w bazowej dla tego silnika specyfikacji 3.0 TDV6 AWD Auto Pure (z dodatkowym wyposażeniem cena naszego testowego egzemplarza dobiła do 460 tys. zł). Porównywalne, a nawet mocniejsze, bo nie 300-, a 316-konne BMW X3 xDrive35d (także z napędem 4x4 i 8-stopniową skrzynią automatyczną) można mieć już za 269 900 zł, X4 w takiej samej odmianie - za 289 400 zł. Poniżej 300 tysięcy złotych kosztuje także usportowiona wersja Audi Q5, czyli 326-konne SQ5 3.0 TDI quattro competition - auto konstrukcyjnie już dosyć stare, ale wciąż chwalone.
Najszlachetniejszy i wydaje się, że najbardziej grający Jaguarowi na ambicji konkurent, czyli Porsche Macan, oferowany jest tylko w jednej wysokoprężnej odmianie - z silnikiem 258-konnym, 7-biegową przekładnią PDK i napędem 4x4. Także to auto w wyjściowej wersji kosztuje o wiele mniej niż Jaguar, bo 279 423 zł. Warto przy okazji wspomnieć, że Macan to w gamie producenta ze Stuttgartu prawdziwy hit - w pierwszym kwartale bieżącego roku na całym świecie najlepiej ze wszystkich modeli Porsche sprzedawał się właśnie Macan. Po co ta wyliczanka? Chyba dobrze pokazuje, jak bardzo "pewny swego" jest Jaguar, który debiutując w nowym dla siebie segmencie, dyktuje najwyższą w nim cenę.
Na pewno znajdzie się spora grupa klientów, dla których SUV autorstwa Jaguara będzie tylko ekscentrycznym pomysłem godnym co najwyżej pogardliwego uśmiechu. Ale warto im i sobie w tym momencie przypomnieć, jak nieprzychylne reakcje wywoływało na początku pojawienie się Cayenne’a - pierwszego SUV-a Porsche. Jak bardzo był i wciąż jest obśmiewany za Bentaygę Bentley, który... teraz ledwo nadąża z produkcją tego modelu - tyle ma na niego zamówień.
F-Pace’owi - jaki by nie był, a jest jednak dobrze pomyślanym autem - z dużą pewnością można wróżyć podobną przyszłość. Zwłaszcza że wśród amatorów drogich, luksusowych aut sporo jest takich, którzy lubią iść pod prąd i za nic w świecie nie kupią - nawet jeśli finanse na to pozwalają - ich zdaniem zbyt mainstreamowych, sztampowych, pozbawionych polotu i przereklamowanych niemieckich modeli. W tym także SUV-ów oraz corssoverów premium. To właśnie im przypadnie do gustu oryginalny pomysł na wyróżnienie się z tłumu zaparkowanych latem na Helu czy zimą w Zakopanem BMW, Audi, Mercedesów i Porsche właśnie Jaguarem. I to niezależnie od jego ceny.
Karolina Lewandowska