Hyundai Santa Fe i Kona diesel - jak jeżdżą koreańskie nowości?

Kolejna generacja Santa Fe i wysokoprężne odmiany Kony to, obok zmodernizowanego Tucsona i wodorowego Nexo, nowości jakie niedługo zobaczymy w salonach Hyundaia. My mieliśmy już okazję sprawdzić dwie pierwsze z nich na katalońskich drogach.

Santa Fe obecny jest w Europie od 17 lat i w tym czasie kierowcy ze Starego Kontynentu kupili ponad 400 tys. egzemplarzy trzech generacji flagowego SUVa koreańskiej marki. Nowy model ma nadzieję kontynuować to dziedzictwo, do czego został naprawdę dobrze przygotowany.

Na początek może jednak rozprawmy się z tym, co nas w Santa Fe nie przekonuje, a co widać już na pierwszy rzut oka. Pomysł skopiowania przednich świateł z Jeepa Cherokee, który zrealizowano w przypadku Kony był dość kontrowersyjnym posunięciem. Najwyraźniej jednak koncepcja smukłego, LEDowego paska świateł do jazdy dziennej i umieszczenie pośrodku zderzaka dużego, nijakiego klosza reflektorów głównych spodobała się włodarzom koreańskiej marki. Użyli jej więc w Nexo oraz właśnie w nowym Santa Fe. Aby jednak nie kopiować przodu Kony, projektując najnowszy model "zainspirowali się" designem Mitsubishi Xpandera.

Poza tym jednak uważamy, że styliści Hyundaia wykonali kawał dobrej roboty - Santa Fe prezentuje się masywnie, ale nieprzytłaczająco, a linie nadwozia są miłe dla oka. Auto mierzy 477 cm długości, 189 cm szerokości i 168 cm wysokości, a rozstaw osi to 276,5 cm - jest więc zauważalnie większe od poprzedniej generacji, ale mniejsze od jej przedłużonej wersji. Producent chciał w ten sposób znaleźć złoty środek, jako że nowa generacja nie będzie oferowana w odmianie Grand.

Nie oznacza to jednak, że Santa Fe stało się w ten sposób mniej atrakcyjne dla dużych rodzin. Za dopłatą auto może być wyposażone w trzeci rząd siedzeń. Awaryjnie zmieszczą się tam nawet dorośli podróżni, a do dyspozycji mają dodatkowe nawiewy z panelem sterowanie. Ciekawym rozwiązaniem jest przycisk automatycznie odsuwający tylną kanapę i pochylający oparcie, aby umożliwić zajęcie miejsca w trzecim rzędzie siedzeń. Aż dziwne, że inni producenci nie padli na takie rozwiązanie. Decydując się na wersję siedmioosobową zmniejszymy jednak bagażnik w konfiguracji 5-osobowej z 625 l do 547 l.

W drugim rzędzie siedzeń miejsca znajdziemy pod dostatkiem zarówno nad głowami, jak i na wysokości kolan. A ponieważ, pomimo napędu na wszystkie koła, tunel środkowy jest symboliczny, trzech pasażerów zmieści się tu bez problemu. Do dyspozycji podróżnych są dwa łącza USB, gniazdo 220V oraz ogrzewanie zewnętrznych miejsc. Osoba siedząca za pasażerem z przodu może sterować jego fotelem, niczym w limuzynie.

Największe wrażenie wnętrze Santa Fe robi jednak po zajęciu miejsc z przodu. Duża część deski rozdzielczej może być pokryta skórą, podobnie jak elementy tunelu środkowego. Fotele są bardzo wygodne, a oprócz ogrzewania są również wentylowane. O tym, że nie mamy do czynienia z modelem marki premium przypomina jednak dolna część deski rozdzielczej, wykonana z twardego plastiku. Znajdziemy go również na drzwiach, pomiędzy skórzanymi wstawkami, a elementami z miękkiego tworzywa.

Coraz więcej producentów stosuje w swoich samochodach wirtualne wskaźniki, ale Hyundai zdecydował się na rozwiązanie pośrednie - centralnie umieszczony wyświetlacz, na którym znajduje się prędkościomierz oraz wskazania komputera i nawigacji. Wygląd zależny jest od wybranego trybu jazdy. Po bokach wyświetlacza umieszczono analogowe zegary.

System multimedialny z kolei przeniesiono bezpośrednio z innych modeli marki - wolnostojący wyświetlacz może mieć 5, 7 lub 8 cali. W ostatniej wersji obsługuje on nawigację z funkcjami online i informacjami o korkach. Na listę opcji trafił też kolorowy wyświetlacz head-up, który, w przeciwieństwie do modelu Kona, nie wykorzystuje wysuwanej szybki, ale wyświetla informacje wprost na przedniej szybie.

Gama silnikowa Santa Fe składa się z jednego silnika benzynowego - 2,4 l o mocy 185 KM oraz wysokoprężnych 2.0 CRDi (150 lub 185 KM) i 2.2 CRDi (200 KM). Mieliśmy okazję testować ostatnią z nich, łączoną z 8-biegową skrzynią automatyczną i napędem 4x4. To zdecydowanie najlepszy napęd do tego dużego SUVa - przyspieszenie do 100 km/h trwa niezłe 9,3 s, a średnie spalanie na testowanym przez nas odcinku (autostrady, drogi zamiejskie i w mniejszym stopniu ruch miejski) wyniosło 7,8 l/100 km.

Układ jezdny Santa Fe, jak na rodzinnego SUVa przystało, nastawiony jest przede wszystkim na komfort. Testowany przez nas egzemplarz wyposażony był w największe dostępne felgi w rozmiarze 19", co nie przeszkadzało mu w dobrym wybieraniu nierówności. Auto pozostawało przy tym neutralne nawet podczas szybkiego pokonywania krętych dróg, choć dało się wtedy odczuć, że prowadzimy duży i ciężki pojazd.

Hyundai Kona diesel

Gama silnikowa Kony zostaje właśnie rozszerzona o diesla 1.6 CRDi w dwóch wariantach mocy - 115 oraz 136 KM. Pierwsza dostępna jest z napędem na przednią oś i manualną skrzynią biegów, natomiast druga zawsze występuje z 7-stopniową przekładnią dwusprzęgłową, a napęd może być przekazywany na przednie lub wszystkie koła.

Wbrew pozorom nie mamy tu do czynienia z jednostką znaną choćby z i30. Hyundai opóźnił wprowadzenie diesla do gamy Kony, ponieważ chciał, aby spełniał on najnowszą normę emisji spalin Euro 6d Temp. Silnik przeszedł więc sporo zmian, mających na celu obniżenie oporów wewnętrznych oraz poprawy procesu oczyszczania spalin.

Podczas jazd testowych mieliśmy okazję sprawdzić słabszą z odmian, która wcale wiele nie odbiega znacząco osiągami od mocniejszej. Przyspieszenie do 100 km/h w 10,7 s to o zaledwie 0,5 s wolniej, od 136-konnej wersji. Silnik ochoczo zabierał się do pracy, chociaż maksymalny moment obrotowy, wynoszący 275 Nm, dostępny jest w bardzo wąskim przedziale 2000-2250 obr./min.

Tym, co zaskoczyło nas w wysokoprężnej Konie było wyjątkowo dobre wyciszenie. Nawet powyżej 3000 obr./min dźwięk silnika nie wybijał się szczególnie ponad inne odgłosy, a przy zwyczajnej jeździe był niemal bezgłośny. Drugie zaskoczenie dotyczyło zużycia paliwa - przy jeździe autostradowej wyniosło ono zaledwie 5,4 l/100 km.

Oprócz wprowadzenia diesla, Hyundai rozszerza także ofertę Kony o topowego "benzyniaka" 1.6 T-GDI (177 KM) w konfiguracji z napędem na przód i manualną skrzynią biegów (dotychczas tylko z 4x4 i "automatem").

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy