Hyundai Genesis Coupe. Nie dla "dziewczynek"
Hyundai Genesis Coupe przeszedł niedawno lifting. Jest mocniejszy o 44 KM i wygląda znacznie lepiej.
Ale najważniejsze jest to, że wciąż ma tylny napęd i daje dużo przyjemności z prowadzenia.
Czasy, w których sportowe hyundaie wyglądały jak karykaturalne kopie Toyoty Celica, mamy już dawno za sobą. Najnowszy Genesis Coupe wygląda raczej jak mały Dodge Viper albo jak... Genesis Coupe - po prostu ma swój styl. Styliści doskonale wywiązali się ze swojej pracy. Efekty widać na zdjęciach.
Większych zastrzeżeń nie można mieć także do jakości montażu i zastosowanych materiałów. Nic nie skrzypi, drzwi (bez ramek okiennych) sprawiają bardzo solidne wrażenie, a deskę rozdzielczą wykończono tworzywem imitującym przeszywaną skórę.
Lepiej być nie może. Świetny fotel ma bardzo szeroki zakres regulacji i pozwala usiąść naprawdę nisko. Kierownicę reguluje się w dwóch płaszczyznach. A najlepsze jest to, że w większości możliwych ustawień prędkościomierz i obrotomierz są doskonale widoczne. Wbrew pozorom, nie jest to takie oczywiste, bo w naszej redakcji gościły już znacznie droższe samochody, w których obniżenie kierownicy przesłaniało górną część wskaźników.
Generalnie za stylizację i wykończenie kabiny należy się bardzo wysoka ocena. Niewielkie zastrzeżenia budzą jedynie trzy małe wskaźniki na konsoli środkowej. Pierwszy to akcelerometr - reaguje na wciśnięcie pedału gazu i nawet podczas przegazówki na światłach wskazówka wychyla się niemal do maksimum. Drugi - to wskaźnik aktualnej wartości momentu obrotowego generowanej przez silnik - również ochoczo zamyka skalę przy byle okazji. Trzeci - wskaźnik temperatury silnika.
No cóż, w poważnym aucie - a do takiego grona bez wątpienia zalicza się Genesis Coupe - takie "zabawkowe gadżety" nie powinny się znaleźć. Owszem - temperatura oleju jak najbardziej. Ale jeśli nie było już innego pomysłu, w pozostałych dwóch miejscach można było zabudować analogowy zegar i - na przykład - lampkę sygnalizującą konieczność zmiany biegu, przy zaplanowanej przez kierowcę prędkości obrotowej.
Nie podobała się nam także sama dźwignia zmiany biegów - jest trochę zbyt plastikowa i wpada w nieprzyjemne drgania podczas przyspieszania.
Właściwości trakcyjne Genesisa to z pewnością jego olbrzymi - jeśli nie najważniejszy atut. Wolnossący sześciocylindrowy, widlasty silnik o pojemności 3.8 litra generuje 346 KM (przy 6 tys. obr./min.) i 400 Nm (przy 5300 obr./min.). Już z danych katalogowych widać zatem, że aby wydobyć z niego to co najlepsze, trzeba go dość mocno kręcić. Na szczęście rozwija moc bardzo harmonijnie, dzięki czemu spodoba się wszystkim, którzy lubią pobawić się tylnym napędem. Pedał gazu z aptekarską dokładnością dawkuje moment przekazywany na tylne koła, między którymi znajduje się mechanizm różnicowy ze szperą Torsen. Nad bezpieczeństwem w zakrętach czuwa układ ESP. Za pomocą przełącznika można częściowo jednak uśpić jego czujność lub wyłączyć go całkowicie. Jeśli ktoś jest wytrawnym kierowcą - Genesis da mu okazję do zaprezentowania możliwości. Oczywiście tam, gdzie nie zagraża to innym uczestnikom ruchu drogowego.
W samych superlatywach należy ocenić także prace zawieszenia. Mimo zastosowania 19-calowych kół pracuje cicho i zaskakująco dobrze radzi sobie na nierównościach. Ale najważniejsze jest to, że nie ma najmniejszych problemów z utrzymaniem samochodu na drodze.
Układ kierowniczy jest wspomagany hydraulicznie. Podczas parkingowych manewrów wymaga użycia sporej siły, ale podczas jazdy jest dokładnie taki jak być powinien - bezpośredni.
Początkujący kierowcy mogą być zaskoczeni dość ciężko pracującym pedałem sprzęgła. No cóż - taka już jego natura. Denerwuje w miejskich korkach. Na trasie spisuje się idealnie.
Radość z jazdy kosztuje. Silnik jest wprawdzie wyposażony w bezpośredni wtrysk benzyny, ale i on potrzebuje sporo paliwa, zwłaszcza jeśli kierowca eksploatuje Genesisa zgodnie z przeznaczeniem.
Sprawdziliśmy: minimalne zużycie benzyny podczas ekonomicznej jazdy na pustej drodze to ok. 9l/100 km. Podczas zwyczajnej jazdy w cyklu mieszanym wzrasta do ok. 12-13 l/100 km. Pełne wykorzystanie możliwości silnika "kosztuje" od 15 l/100 km w górę. Piszemy o tym w charakterze ciekawostki. Dla osób, które miały do czynienia ze sportowymi samochodami to sprawa oczywista. Są jednak i tacy kierowcy, którym wydaje się, że podczas wyjątkowo delikatnej jazdy nawet taki koreański smok potrafi pohamować apetyt. Niestety tak nie jest.
Jacek Ambrozik
Silnik: benzynowy, sześciocylindrowy w układzie V, o pojemności 3778 ccm
Osiągi:
0-100 km/h: 6,1 s
V max: 260 km/h
Spalanie w teście: 9-15 l/100 km
Moc max. 347 KM
Max mom.obr.: 400 Nm
Ceny:
Hyundai Genesis Coupe 3,8 i: 160 100 zł
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.