​Grandland X Hybrid4. Pierwsza hybryda Opla

"Opel goes electric". Opel stawia na elektryczność... Takie hasło przyświecało zorganizowanej w czerwcu ubiegłego roku konferencji prasowej, podczas której ta obecna od 120 lat w motobranży firma ogłosiła rozpoczęcie wielkiej elektroofensywy. Zapowiedziano wówczas, że do 2024 r. każdy nowy Opel będzie miał swoją wersję elektryczną lub hybrydową. Owej deklaracji towarzyszyła prezentacja miejskiej Corsy-e. Teraz przyszedł czas na pierwszą hybrydę. Samochód większy, niewątpliwie praktyczniejszy w codziennym użytkowaniu, bo, jako hybryda typu plug-in, z możliwością uzupełniania energii ze źródeł zewnętrznych, no i reprezentujący modny segment kompaktowych SUV-ów. Ten pojazd to Grandland X Hybrid4.

Jak wiadomo, Opel jest obecnie częścią koncernu PSA, nic zatem dziwnego, że hybrydowego Grandlanda X łączy bliskie techniczne pokrewieństwo z hybrydowym Peugeotem 3008. To nie jest zła rekomendacja. Tym bardziej, że mimo wszelkich podobieństw SUV z błyskawicą w logo szczęśliwie zachował swoją tożsamość. Z zewnątrz obie jego wersje, standardowa i zelektryfikowana, są niemal identyczne. Hybrydę wyróżnia czarny dach i takaż maska, efektowne, 19-calowe alufelgi, nazwa modelu na pokrywie bagażnika oraz klapka, kryjąca dodatkowy "wlew paliwa", czyli gniazdo, poprzez które podpina się auto do ładowarki.

Reklama

Czerń i estetyczny minimalizm dominują także w kabinie, która dzięki na ogół dobrej jakości materiałom (na ogół, bo oprócz miękkich tworzyw natkniemy się tu także na twarde plastiki), starannemu montażowi i poprawnej ergonomii daje się jednak polubić. Na szczególną pochwałę zasługują przednie fotele z certyfikatem AGR, zaprojektowane z myślą o zdrowiu kręgosłupów zasiadających na nich osób. Centralnym elementem kokpitu jest duży, ośmiocalowy ekran dotykowy, na którym wyświetlane są m.in. informacje związane z hybrydową naturą samochodu. Spełnia swoje funkcje, lecz nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby zaaplikowano mu ciekawszą grafikę i lepszą rozdzielczość.

Wygodzie podróżowania w drugim rzędzie siedzeń sprzyja niemal płaska podłoga. Byłoby jednak przesadą, gdybyśmy w ocenie przestronności tej części kabiny użyli słów takich jak: nadzwyczajna, rewelacyjna, znakomita... Mówiąc wprost - wysokiemu pasażerowi za równie wysokim kierowcą będzie brakowało miejsca na nogi. I jeszcze zdanie na temat bagażnika: w spalinowo-elektrycznym Grandlandzie X jest on o 124 litry mniejszy niż w zwykłym i ma 390 litrów pojemności.

Sens hybrydy tkwi w jej napędzie. W Grandlandzie X Hybrid4 mamy kombinację czterocylindrowej jednostki benzynowej 1.6 200 KM oraz dwóch silników elektrycznych, po jednej przy każdej osi. Sumaryczna moc całego układu wynosi godne szacunku 300 koni mechanicznych i przekłada się na bardzo dobrą dynamikę auta. Liczba 100 na prędkościomierzu pojawia się już po około 6 sekundach od startu. Według danych fabrycznych prędkość maksymalna wynosi 235 km/godz.

Kierowca ma do dyspozycji 4 tryby jazdy: elektryczny, hybrydowy, sportowy i 4x4. W tym ostatnim, tylna oś jest napędzana przez umieszczony przy niej silnik elektryczny.

Hybrydowy Grandland X waży ponad 1800 kg, o 385 kg więcej niż standardowy. Zwiększoną masę czuje się, zwłaszcza na zakrętach, lecz nie psuje to przyjemności z jazdy. Ogólnie dobre wrażenie potęguje sprawna praca sterowanej elektronicznie (przy kierownicy znajdują się manetki do ręcznej zmiany przełożeń) ośmiobiegowej automatycznej skrzyni.

Opel zapewnia, że jego flagowy SUV, wyposażony w litowo-jonowy akumulator o pojemności 13,2 kWh, przejedzie w trybie czysto elektrycznym 59 km, potrafiąc się przy tym rozpędzić aż do 135 km/godz. Zweryfikowanie tych obietnic wymagałoby dłuższego użytkowania pojazdu, w zróżnicowanych warunkach, jednak wydają się one zbyt optymistyczne. Zwłaszcza, że nie po to dostaliśmy do dyspozycji 300 koni, 520 niutonometrów, tryb Sport i napęd AWD, aby z nich przynajmniej od czasu do czasu nie skorzystać...

Hybrydy PHEV najlepiej sprawdzają się w roli pojazdów, służących do regularnego pokonywania niezbyt dużych odległości. Przyjeżdżając do domu podłączamy na całą noc naszego Grandlanda X Hybrid4 do gniazdka w garażu (o ile pozwalają na to parametry i stan techniczny domowej instalacji elektrycznej; można też skorzystać z tzw. wallboxa, dedykowanego urządzenia o mocy 7,4 kW). Rano z pełni naładowanym akumulatorem jedziemy do pracy, powiedzmy 30 kilometrów. Na firmowym parkingu znów podpinamy się pod ładowarkę. I tak dalej... Taka sekwencja zdarzeń pozwala jeździć niemal "za darmo". Można wówczas wybaczyć zmniejszoną pojemność kufra i konieczność codziennego szamotania się z kablami. Zazwyczaj realia wyglądają jednak inaczej. A wtedy trudno liczyć, że oszczędności na paliwie, świadomość, że wspieramy walkę z zanieczyszczeniem powietrza oraz przywileje, wynikające z użytkowania hybrydy plug-in (np. możliwość korzystania z buspasów i darmowego parkowania w centrach miast), zrekompensują nam wyższą cenę zakupu samochodu.

Grandland X Hybrid4 1.6 Turbo 300 KM 520 Nm AWD kosztuje obecnie co najmniej 194 500 zł (wersja wyposażenia Elite). Hybrid4 1.6 Turbo 224 KM 360 Nm FWD Enjoy (z napędem tylko na przód) - 162 850 zł. Topowy diesel Grandland X 2.0 180 KM Ultimate, z automatem - 159 600 zł (cena katalogowa, aktualnie obowiązuje promocja w wysokości 9 000 zł).

Czy Grandland X Hybrid4 odniesie rynkowy sukces? Niewątpliwie jego groźnym konkurentem będzie zapowiedziana już, równie mocna i dynamiczna Toyota RAV4 PHEV, której dodatkowym atutem jest renoma marki, od lat specjalizującej się w napędzie hybrydowym.      

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy