Fiat tipo z sensacyjnie niską ceną

Niewątpliwie jednym z największych zaskoczeń ubiegłego roku w świecie motoryzacji był debiut nowego fiata tipo. Z kilku powodów...


Premiera tego samochodu oznaczała, że Fiat, a właściwie, zgodnie z obecną sytuacją kapitałową firmy i nomenklaturą, koncern Fiat Chrysler Automobiles, po długich wahaniach i sprzecznych zapowiedziach wraca do segmentu aut kompaktowych, opuszczonego wraz z końcem produkcji bravo. Po raz pierwszy od długiego czasu pokazuje pojazd, który nie jest kolejną wariacją na temat modelu 500, lecz zupełnie nową propozycją. Jednocześnie porzuca mocarstwowe ambicje, w przeszłości nakazujące marce z Turynu podejmowanie prób rywalizacji, raczej z marnym skutkiem, z liderami sprzedaży, nie wyłączając "króla" volkswagena golfa.

Nowe tipo, nawiązujące swoją nazwą do sympatycznie wspominanego, także przez polskich kierowców, modelu z przełomu lat 80. i 90., od początku było postrzegane jako samochód "budżetowy", konkurent peugeota 301 czy citroëna c-elysèe, przeznaczony dla mniej zasobnych nabywców z  tzw. rynków wschodzących.  Na przykład w Turcji, gdzie fiat tipo sprzedawany jest fiat aegea czy w Meksyku, gdzie występuje pod nazwą dodge neon. Właśnie z uwagi na ich tej klienteli, tłumaczono, zaczęto od sedana, wersji nadwoziowej szczególnie popularnej we wspomnianych krajach. Na takie a nie inne pozycjonowanie auta wskazywała także jego sensacyjnie niska cena. W Polsce, jak poinformowano, tipo w podstawowej, wcale nie tak ubogiej odmianie, miało kosztować 45 000 zł.

Czy jednak faktycznie tipo jest pojazdem "budżetowym"? Na pewno nie z wyglądu. Jego zgrabna, proporcjonalna, dopracowana w szczegółach, spójna (co nie zawsze jest takie oczywiste w przypadku sedanów) sylwetka skłania wręcz do mówienia o nowym włoskim kompakcie jako o kompaktowych rozmiarów limuzynie. Co ważne, żaden z elementów nadwozia nie sugeruje swoim kształtem, że został zaprojektowany pod kątem maksymalnego obniżenia kosztów produkcji.

Równie korzystnie prezentuje się wnętrze nowego tipo. Jest po prostu ładne, a przy tym wykonane z całkiem niezłych materiałów. W górnej części deski rozdzielczej miękkich i przyjemnych w dotyku. Zresztą prawdę mówiąc nigdzie jakość użytych materiałów nie sprawia wrażenia, że zostały one dobrane "po taniości". Staranność montażu należy uznać za poprawną, choć niektóre fragmenty kokpitu uginają się pod naciskiem dłoni, co zwiastuje, iż po jakimś czasie mogą zacząć trzeszczeć. Żadnych zastrzeżeń nie mamy za to do sensowności rozplanowania poszczególnych elementów sterujących. Czytelność wskazań instrumentów - wzorowa (co ciekawe, zdecydowanie największą czcionkę zastosowano w cyfrach na obrotomierzu). Informacje przekazywane przez komputer pokładowy - obfite. Testowany  egzemplarz była też wyposażony w fabryczną nawigację i kamerę cofania z obrazem (skądinąd dość marnej jakości) wyświetlanym na centralnym ekranie, czy raczej ekraniku (przekątna 5 cali - tyle, co w smartfonach).  

Rozstaw osi fiata tipo wynosi 264 cm, więc jest o 6 cm większy niż w poprzedniej generacji skody octavii, tak chwalonej za przestronność kabiny. Kierowca bez problemu znajdzie odpowiednią pozycję w wygodnym, nieźle wyprofilowanym fotelu. Wysokim pasażerom w drugim rzędzie siedzeń może brakować nieco przestrzeni nad głowami. Auto jest teoretycznie pięcioosobowe, jednak ten, komu przypadnie środkowe miejsce na tylnej kanapie, powinien raczej zapomnieć o komforcie podróżowania. Choćby ze względu na obecność dość wysokiego, środkowego tunelu.

Bagażnik w nowym tipo ma godną uwagi pojemność 520 litrów i typową dla sedanów, czyli daleką od ideału funkcjonalność. Dodatkową ograniczają ją głęboko wnikające do wnętrza kufra zawiasy. W udostępnionym nam pojeździe klapę bagażnika można było otworzyć przyciskiem na kluczyku, zamykało się ją jednak  już tradycyjnie, ręcznie. Niestety, czynność tę utrudnia brak jakiegokolwiek uchwytu.

Tipo, którym jeździliśmy, było napędzane wolnossącym silnikiem benzynowym o pojemności 1.6 litra i mocy 110 KM, współpracującym z sześciobiegowym "automatem" (dla chętnych przewidziano możliwość ręcznej zmiany przełożeń). Cały ten zestaw funkcjonuje sprawnie, aczkolwiek nie poraża osiągami. Według danych fabrycznych przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. zajmuje 11,2 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 192 km/godz. Rozczarowuje też nieco zużycie paliwa. W mieście komputer pokładowy pokazywał średnie spalanie na poziomie  10-11 l/100 km.

Zawieszenie fiata tipo ma klasyczną konstrukcję - z przodu McPherson, z tyłu belka skrętna. Określilibyśmy je jako sprężyste. Auto nie wpada w nieprzyjemne kołysanie, ale i nie daje obaw o plomby w zębach na dziurawej nawierzchni. Zawsze pozostaje też łatwe do opanowania w prowadzeniu. Czyli dokładnie takie, jak oczekuje się od podobnych pojazdów. Co ważne, do wnętrza generalnie dobrze wyciszonej kabiny nie przenikają z podwozia jakiekolwiek niemiłe odgłosy.

Obręcze kół z lekkiego stopu, światła przeciwmgielne z funkcją doświetlania zakrętów, centralny zamek sterowany kluczykiem, pełna elektryka szyb i lusterek, automatyczna skrzynia biegów, automatyczna klimatyzacja, wielofunkcyjna, pokryta skórą, regulowana w dwóch płaszczyznach kierownica, fabryczna nawigacja, radio z USB, Bluetooth, tempomat, czujniki i kamera cofania, centralny, dotykowy kolorowy wyświetlacz, czujniki deszczu i zmierzchu, pełne "opoduszkowanie", środkowe podłokietniki w obu rzędach siedzeń, lakier metalizowany...

Nie, fiata tipo w testowanej przez nas wersji - 1.6 AT Lounge, z dodatkowym wyposażeniem - z pewnością trudno byłoby nazwać samochodem "budżetowym". Dotyczy to również jego ceny, która w podanej konfiguracji znacznie przekracza poziom 60 000 zł (choć nadal relatywnie nie jest to wiele). Wyjściowo jest jednak nawet niższa od wcześniej zapowiadanej, bowiem za tipo 1.4 95 KM MT Tipo, m.in. manualną klimatyzacją, radiem, centralnym zamkiem i elektrycznie obsługiwanymi przednimi szybami, zapłacimy 42 600 zł.      

                  

INTERIA.PL
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy