Czy Skoda może być "drapieżna". Sprawdzamy to
Zaprojektowane pod kątem maksymalnej użyteczności na co dzień kombi o sportowych ambicjach i osiągach?
Zachowując wszelkie proporcje, brzmi to trochę jak komunikat, że Ferrari rozpoczyna produkcję samochodów dostawczych... A jednak właśnie taką drogą poszła Skoda, wprowadzając na rynek Octavię RS Combi.
Pod maską (testowanego przez nas egzemplarza, w ofercie jest też diesel) turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 1984 ccm i mocy 220 KM, zapewniający przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w ciągu zaledwie 6,8 sekundy i prędkość maksymalną 248 km/godz. Z tyłu przepastny bagażnik, do którego można zapakować wszystko, co potrzebne rodzinie podczas dwutygodniowego urlopu pod namiotem. A może właśnie o to chodzi? Zawieźć najbliższych spokojnie i bezpiecznie do celu, a potem poszaleć za kierownicą...
Marketingowcy Skody twierdzą, że nowa Octavia RS Combi prezentuje się "drapieżnie". Niestety, nie wyjaśniają, jaki konkretnie gatunek drapieżnika mają na myśli. My bowiem wygląd tego samochodu nazwalibyśmy raczej powściągliwym, a urodę nienachalną. Uważny obserwator być może zwróci uwagę na zarezerwowany dla wersji RS kolor nadwozia (błękit Race), na przedni zderzak z siatką o strukturze plastra miodu, czerwone zaciski hamulców, spojler nad tylną szybą oraz symetrycznie rozmieszczone dwie końcówki wydechu. No i oczywiście na logo RS...
We wnętrzu w oczy rzucają się przede wszystkim sportowe fotele z zintegrowanymi z nimi zagłówkami. Są wygodnie twarde i świetnie podtrzymują ciało na zakrętach. Podobać się może także trójramienna, obszyta perforowaną skórą, doskonale leżąca w dłoniach kierownica. Próżno tu jednak szukać typowych elementów, sugerujących sportowy charakter pojazdu: czerwonych pasów bezpieczeństwa, czerwonych przeszyć tapicerki, detali ze szczotkowanego aluminium itp. Obowiązuje stonowana elegancja i podporządkowanie wystroju wymogom funkcjonalności. Jak w każdej Octavii...
Uruchamiamy silnik, klasycznie, przez przekręcenie kluczyka w stacyjce, i... doznajemy lekkiego rozczarowania. Żadnych bulgotów, chrapliwych dźwięków i piekielnych odgłosów znanych z innych samochodów o sportowej charakterystyce. Przeciwnie, pełna akustyczna kultura. I to nie tylko wynikająca z bardzo dobrego wyciszenia wnętrza kabiny (co w przypadku takiego auta należałoby uznać wręcz za wadę), lecz z natury jednostki napędowej.
Na szczęście to jedyny zauważony przez nas jej minus. Poza tym - same plusy. Silnik równomiernie rozwija moc, od samego dołu aż po czerwone pole na obrotomierzu, zaczynające się przy 6500 obr./min. Jest przy tym bardzo elastyczny. Kierowca, który nie lubi zbyt często sięgać do skrzyni biegów (w testowanym aucie manualnej, w ofercie jest także dwusprzęgłowa DSG), nie musi tego robić. Nawet wyprzedzanie na szóstym biegu nie zawsze wymaga redukcji, bowiem i wtedy samochód przyspiesza całkiem żwawo. Sama skrzynia pracuje bardzo gładko i sprawnie, nie ma mowy o jakimkolwiek "haczeniu". Zawieszenie (w RS znajdziemy z tyłu oś wielowahaczową, podczas gdy w większości zwykłych odmian Octavii zastosowano prostszą belkę skrętną, na co lubią wybrzydzać niektórzy użytkownicy tego modelu) jest dość twarde, co niestety daje się odczuć na wyboistych ulicach naszych miast. Z kolei obniżone zawieszenie sprawia, że trzeba uważać przy wjeżdżaniu na wysokie krawężniki.
Ze zrozumiałych względów nie mogliśmy sprawdzić, czy Skoda Octavia RS Combi, reklamowana jako najszybsza Octavia w historii, rzeczywiście potrafi rozpędzić się do obiecywanych 248 km/godz. Przekonaliśmy się jednak, że to rzeczywiście bardzo szybki, zrywny i przyjemny w prowadzeniu samochód, dający dużo frajdy z jazdy.
Ile pali? Cóż, według producenta średnie zużycie paliwa wynosi 6,2 l/100 km. Nam komputer pokazał 9, a w gęstym ruchu miejskim 11 litrów na 100 km.
I jeszcze parę słów o cenach. Octavia RS w wersji kombi jest o 4 000 zł droższa od liftbacka, co oznacza, że wyjściowo kosztuje 108 300 zł. Za te niemałe pieniądze dostaniemy samochód wyposażony m.in. reflektory bi-ksenonowe, automatyczną klimatyzację, dobre audio, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, cały zestaw nowoczesnych systemów bezpieczeństwa. Bardzo długa jest również lista opcji. Testowane przez nas auto miało np. na pokładzie system nawigacji Columbus z dotykowym, a właściwie zbliżeniowym kolorowym wyświetlaczem o przekątnej 8 cali. Znakomitym, zresztą jak i cała reszta czeskiego samochodu...