Chrabąszcz czyli garbus

Elolontha po łacinie, kafer po niemiecku, beetle po angielsku. Wszystkie trzy wyrazy oznaczają to samo - chrabąszcza. Encyklopedia PWN mówi, iż jest to duży, brunatny chrząszcz, który podgryza korzenie roślin, żywi się liśćmi drzew i zdecydowanie należy do grupy szkodników.


Kiedy w 1934 roku genialny konstruktor Ferdynand Porsche zbudował samochód z myślą o szerokiej rzeszy odbiorców (stąd nazwa volkswagen czyli: auto dla ludu) nie przypuszczał nawet, że do wytworu jego konstruktorskiej myśli przylgnie nazwa pustoszącego zasoby flory szkodnika. Zresztą komu była w głowie nazwa samochodu w obliczu furory, jaką robił on w swojej ojczyźnie?

W 1941 roku ruszyła seryjna produkcja chrabąszcza, która trwa nieprzerwanie do dziś, a której stuknęło... 59 lat(!) Można więc śmiało powiedzieć, że chrabąszcz to rówieśnik... Tiny Turner. To co łączy znaną na całym świecie piosenkarkę rockową z pojazdem, to wieczna, nie znająca granic młodość. Miłośnicy "garbusa" (taką nazwę przyjął chrabąszcz w Polsce) cieszą się, że pojazd ten nadal jest produkowany, chociaż w nieco odmiennej, przystającej do naszych czasów wersji. Dla ortodoksyjnych fanów chrabąszcza to cios poniżej pasa, bowiem za kultową uznają oni wersję produkowaną na terenie Brazylii i wszelkie odstępstwa od niej traktowane są jako obrazoburcze. Niemiecki producent chce jednak nadążać za duchem postępu, uważając, że nawet legendy powinny być od czasu do czasu poddawane procesowi aktualizacji.

Reklama

Nie bez kozery produkcja vw beetle odbywa się w Ameryce Północnej. Tam bowiem producent widzi dla swojego wyrobu największy rynek zbytu, sądząc nie bez racji, że nowy chrabąszcz znajdzie największe uznanie w kręgach snobistycznej młodzieży. Oczywiście beetle pojawił się także na kontynencie europejskim ale tutaj pełni rolę sporadycznego gościa. Podobieństwa chrabąszcza "dziś" a chrabąszcza "wczoraj" są duże. Wersja współczesna nie może odbiegać zbyt drastycznie od wyglądu praojca. Zabieg ten zabiłby całą ideę istnienia samochodu. Tak więc new beetle jako żywo przypomina sylwetkę swojego poprzednika, z tą jednak różnicą, że kształt karoserii nowego pojazdu nadto wyraźnie zdradza oznaki pobytu w trzewiach komputera oraz znęcania się nad nim grupy młodych stylistów.

To, czy beetle podoba się komuś, czy nie jest rzeczą całkowicie indywidualną. Jeśli ktoś kochał chrabąszcza, to łatwo przełknie jego nową "twarz", jeśli nie, to i tak na nic się zda przekonywanie o jego ponadczasowej urodzie. Jedno jest pewne: beetle to samochód na wskroś nowoczesny, wykorzystujący wszystkie współczesne osiągnięcia techniki. Wiele podzespołów, głównie zaś płyta podłogowa, pochodzi z golfa IV i audi A3. Oczywiście w nowym aucie znalazły się te wszystkie elementy, które opatentowane na przestrzeni kilku ostatnich lat nie mogły zaistnieć w chrabąszczu. Chodzi tu o takie "wynalazki", jak: poduszka powietrzna, ABS, strefy kontrolowanego zgniotu czy teleskopowo składana kolumna kierownicy.

O tym, że beetle to samochód nowoczesny przekonuje także fakt, że w pełni ocynkowane blachy jego karoserii pozwoliły producentowi na udzielenie 12-letniej (!) gwarancji jej bezkorozyjnego przetrwania.

O komforcie nowego volkwagena można by bez końca. Jest naprawdę na wysokim poziomie, o czym przekonują montowane seryjnie: klimatyzacja, filtr przeciwpyłkowy, wysokiej klasy sprzęt grajacy z... sześcioma głośnikami, skórzana tapicerka, elektrycznie podnoszone szyby oraz podgrzewacze... przednich foteli.

Czas, aby zajrzeć pod maskę beetle. A pod nią dwa silniki (w zależności od upodobań) znane z golfa: dwulitrowy benzyniak oraz 1,9 - litrowy turbodiesel. Ten pierwszy to jednostka napędowa o dwóch zaworach na cylinder mocy 115 KM i maksymalnym momencie obrotowym 165 Nm przy 2600 obr./min, drugi zaś o mocy 90 KM i maksymalnym momencie obrotowym 210 Nm przy 1900 obr./min. Oba silniki współpracują bądź z pięciostopniową manualną skrzynią biegów, bądź, co w przypadku amerykańskiej klienteli ma kolosalne znaczenie, z pełnym automatem.

Auto zawieszone jest z przodu na nieśmiertelnych kolumnach McPhersona, uzupełnionych wahaczami poprzecznymi i sprężynami śrubowymi, oraz na zespolonej osi skrętnej i stabilizatorach z tyłu. Dzięki temu beetle porusza się na zakrętach wyjątkowo stabilnie i pewnie. Cena następcy chrabąszcza jest wyższa niż cena golfa IV. Fakt ten ma się do idei samochodu "dla ludu", głoszonej przez Ferdynanda Porsche'a, jak środki dopingowe do szczytnych założeń lorda Coubertina.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy