Zwrot akcji w sprawie "szeryfa z Arteona". Może trafić do więzienia
Zwrot akcji w głośnej sprawie z sierpnia 2022 roku. Kierowca niebieskiego Volkswagena Arteona, który zajechał drogę Setowi Ibizie, w wyniku czego auto z trzyosobową rodziną na pokładzie uderzyło w barierki na drodze ekspresowej, usłyszał nowe zarzuty. Prokuratura okręgowa w Olsztynie chce, by mężczyzna, który - najprawdopodobniej - prowadził niebieskiego Volkswagena odpowiadał za narażenie trzech osób na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Grozi mu za to do trzech lat pozbawienia wolności.
Spis treści:
Zdarzenie z 2022 odbiło się szerokim echem w mediach i zbulwersowało znaczną część opinii publicznej. Doszło do niego 6 sierpnia 2022 roku na drodze S7 między Ostródą a Olsztynkiem. "Szeryf z Volkswagena", jak okrzyknęły kierowcę niemieckiego auta media, zajechał drogę Seatowi Ibizie, w którym podróżowała trzyosobowa rodzina z 4-letnim dzieckiem. W efekcie prowadzący Seata mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierki. Tylko dzięki ogromnemu szczęściu obyło się bez ofiar, ale samochód rodziny nadawał się wyłącznie do kasacji.
Szeryf mścił się na kierowcy? Sprawa już w drugiej instancji
Z zapisu wideo, które pojawiło się w sieci na krótko po zdarzeniu, jasno wynikało, że manewr kierowcy Volkswagena był "karą" za to, że prowadzący Seata nie przerwał wyprzedzania i nie zjechał na prawy pas, gdy jadący z większą prędkością Volkswagen dojechał do jego zderzaka.
Gdy zjechałem na prawy pas - kierowca niebieskiego Arteona zajechał mi drogę i wcisnął hamulce. Nie mam wątpliwości, że to umyślny bandytyzm. Przed nami był dobry kilometr pustej drogi. Samochód nie wyprzedził mnie lecz zrównał się z nami i - w połowie naszego auta - zaczął hamować i zjeżdżać na prawy pas. Hamując gwałtownie odbiłem w lewo, chcąc uniknąć zderzenia, ale to już były ułamki sekund i poślizg - mówił w rozmowie z Interią wkrótce po zdarzeniu kierowca Seata Ibizy.
Seat skończył jazdę na barierkach. Kierowca Arteona pojechał dalej
Między samochodami nie doszło do kontaktu, ale gdy kierowca Seata gwałtownie odbił w lewo by uniknąć zderzenia, auto wpadło w poślizg i uderzyło w barierki. Ustalenie tożsamości kierującego Volkswagenem, który nie zatrzymał się by udzielić pomocy, nie było łatwe. Samochód należy do firmy leasingowej.
Ostatecznie ustalono, że z pojazdu korzystają 33-letnia kobieta i 37-letni mężczyzna. Zdaniem policji sprawcą zdarzenia był 37-letni Jarosław W. Obwiniony mężczyzna nie przyznał się do winy. Podobnie jak - powołana na świadka - żona, odmówił składania wyjaśnień. Wcześniej zeznał jednak, że to nie on kierował Arteonem 6 sierpnia.
Sąd Rejonowy w Olsztynie nie dał wiary tym wyjaśnieniom i uznał, że to 37-latek siedział za kierownicą pojazdu w chwili zdarzenia. Wśród dowodów wskazano m.in. dane logowania jego telefonu komórkowego i zapis z kamer monitoringu należących do GDDKiA.
Wyrok w sprawie "szeryfa z Arteona"
W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, więc ostatecznie kwalifikowane jest jako kolizja. Jednak kierowca Arteona został oskarżony o stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym. Sąd pierwszej instancji - w nieprawomocnym wyroku - nałożył na kierowcę karę grzywny wysokości 15 tys. zł. Mężczyzna uznany został winnym wykroczenia (niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym).
Dodatkowo 37-latek otrzymał też sądowy zakaz prowadzenia pojazdów przez rok i dwa miesiące.
Prokuratura w sprawie wypadku na S7: "To przestępstwo"
Głośna sprawa będzie mieć jednak ciąg dalszy. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie poinformował PAP, że kierowcy Volkswagena przedstawiono zarzut narażenia trzech osób na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia poprzez spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym. W tym przypadku mowa o przestępstwie z art. 160 par. 1 Kodeksu karnego, za które sprawcy grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.