Żuk czyli kultowy pojazd dostawczy?
W 1956 r. po dojściu do władzy ekipy Władysława Gomułki uznano, że trzeba jak najszybciej zakończyć produkcję lublina 51.
Koszty produkcji tego samochodu znacznie przewyższały bowiem jego cenę detaliczną.
Ogromna fabryka, która miała wytwarzać 12 tysięcy tych ciężarówek rocznie, produkowała ich zaledwie nieco ponad 2 tysiące, i to z wielkim trudem. Żeby jednak hale nie stały puste, wyrabiano w nich przyczepy towarowe, maszyny rolnicze, a sezonowo przyczepy kempingowe Biedronka i Tramp.
Początkowo FSC w Lublinie miano przekształcić w centralną kuźnię i odlewnię oraz wytwórnię tzw. złączek dla całego przemysłu motoryzacyjnego PRL, ale gospodarka upomniała się o popularne już na Zachodzie lekkie pojazdy dostawcze o ładowności do jednej tony, które świetnie spisywały się w transporcie na krótkich i średnich trasach. Uznano, że właśnie taki pojazd powinien zastąpić przestarzałego już wówczas lublina 51.
Zlecenie opracowania, w oparciu na podzespołach Warszawy, uniwersalnego, ramowego podwozia, otrzymała FSO. Wykonała je grupa konstruktorów pod kierunkiem inż. Mirosława Górskiego.
Podwozie sprawdzono na prowizorycznym furgonie, który zaprojektował inż. Stanisław Łukaszewicz, i całą dokumentację przekazano do Lublina. Trafiła ona do inż. Stanisława Tańskiego, który kierował zespołem lubelskich konstruktorów, mających na tym podwoziu zbudować samochód dostawczy. W jego zespole znaleźli się m.in. Roman Skwarek, przyszły główny konstruktor FSO, i Julian Kamiński, stylista i konstruktor nadwozi.
Spośród wielu wersji nadwoziowych do budowy prototypu skierowano projekt Kamińskiego, oznaczony symbolem A 03. Zbudowano go w pierwszej połowie 1958 r. i wystawiono na targach poznańskich obok Nysy. Nazwę Żuk zaproponował Julian Kamiński, bo prototyp pomalowano w paski, wzdłuż przetłoczeń boku nadwozia, i wyglądał jak wielki żuk.
Żuka i Nysę uznano za rewelację targów, oba pojazdy skierowano więc do produkcji seryjnej. Nysę wytwarzano do 1994 r., a Żuka - cztery lata dłużej. Wiele egzemplarzy eksploatowanych jest do dziś.
Zbigniew D. Skoczek