Zniszczyli ci auto? Wiesz, jak pozbyć się sprayu?
Białorusi zazdrościć możemy co najwyżej granicy z Łotwą, trzeba jednak przyznać, że polityczna dyktatura ma też swoje dobre strony.
Osoby, którym zdarza się czasami odwiedzać Mińsk czy chociażby Grodno przyznają, że - chociaż miasta sprawiają wrażenie biednych - nie sposób uskarżać się na brud czy chuligaństwo.
To prawda - elewacje budynków trzymają się w większości wyłącznie dzięki kolejnym warstwom farby, ale tylko nielicznym pryszczatym nastolatkom przejdzie czasami przez myśl, by "upiększać" je przy pomocy sprayu w puszce. Nie chodzi rzecz jasna o to, że białoruska młodzież nie sprawia problemów wychowawczych. Gdy te zaczynają przerastać rodziców, ich rolę szybko przejmuje aparat państwowy. Karząca ręka milicjantów - w dosłownym tego słowa znaczeniu - wybija młodzieży z głów jej głupie pomysły...
Niestety w Polsce, od czasu, gdy z ulic zniknęły wyposażone w solidne gumowe pałki Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej problem ze zdemoralizowanymi wyrostkami wciąż narasta.
Brak możliwości zastosowania przez policjantów "argumentów siłowych" i klasyfikacja wybryków, jako czynów o "niewielkiej szkodliwości społecznej" sprawia, że nastoletni wandale z uśmiechem na ustach niszczą cudzą własność. Sądy wymierzają wprawdzie kary grzywny, ale w przypadku niepełnoletnich koszty i tak ponoszą rodzice, a w "osądzonym" nastolatku rośnie poczucie bezkarności.
Do tej pory najczęstszymi ofiarami padały elewacje budynków, mury, przystanki komunikacji miejskiej czy kosze na śmieci. Ostatnio - niestety - coraz modniejsze stają się też ataki na samochody. Pod ciosami nastoletnich półgłówków padają szyby, maski i błotniki - płótnem dla uzbrojonych w spraye "artystów" stają się poszycia drzwi czy dachy.
Jak radzić sobie z takimi aktami wandalizmu? Co ciekawe, najlepszym sposobem obrony przed wandalami traktującymi nasz pojazd w roli tła dla swoich "artystycznych" malowideł jest... jazda brudnym autem. Im grubsza warstwa brudu osadziła się na lakierze, tym mniej uszkodzeń wyrządzi "podwórkowe lakierowanie". W takim przypadku uszkodzenia najlepiej usunąć za pomocą wody, szamponu i lekkościernej pasty polerskiej (np. popularnej Tempo). Podobne rezultaty daje też częste woskowanie karoserii. Wówczas spray przykleja się głównie do wosku - najczęściej z powodzeniem można próbować go usunąć benzyną ekstrakcyjną.
Najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z samochodowym graffiti jest bez wątpienia zastosowanie rozpuszczalnika nitro. Ten wprawdzie świetnie rozprawia się z większością farb, problem w tym, że w kilka chwil możemy zniszczyć oryginalny, fabryczny lakier zmywając go do gołej blachy.
Zastosowanie tej metody potrafi dać świetne rezultaty, ale wymaga dużej zręczności i wprawy (najczęściej po takim zabiegu konieczne jest polerowanie elementu). Jeśli nie robiliśmy tego nigdy wcześniej, lepiej nie próbować.
Pod żadnym pozorem nie stosujmy też rozpuszczalnika na jednoskładnikowym lakierze typu akryl pozbawionym klaru (wiele starych samochodów w niemetalicznych kolorach).
Niezależne od tego, jaką metodę przyjmiemy, pamiętajmy, by wszelkiego rodzaju benzyny i rozpuszczalniki dozować - w niewielkich ilościach - na szmatkę, nigdy bezpośrednio na karoserię.
W najgorszym przypadku nie pozostaje nam nic innego, jak wizyta u lakiernika, który przy pomocy profesjonalnych past polerskich powinien poradzić sobie z "ciałem obcym".