Znany kierowca rajdowy Marcin Turski walczy o życie

Rajdowe Mistrzostwo Polski, Kryterium Asów na Karowej, Rajd Elmot, Rajd Warszawski, Rajd Kormoran, start w cyklu WRC w Monte Carlo. To tylko niektóre osiągnięcia Marcina Turskiego - kierowcy, który nigdy się nie poddawał, a teraz twardo staje do walki z nowotworem. Każdy z nas może poczuć się jak jego pilot i pomóc mu po raz kolejny zwyciężyć.

Dwa i pół roku temu u Marcina zdiagnozowano raka jelita grubego. Na tyle wrednego, że każdy z lekarzy w Polsce, Europie, a nawet za Atlantykiem mówił o 40 miesiącach życia. Marcin nie przyjął tego do wiadomości. Rozpoczął poszukiwania i walkę. 13 cykli chemii było drogą przez mękę , organizm kompletnie jej nie tolerował , a każdy 48 godzinny cykl wymagał wiele czasu, żeby znów zebrać siły na kolejny zabieg... Był zmuszony szukać innych sposobów leczenia.

- "Rodzina bardzo mocno mnie wspiera. Mentalnie, jak i finansowo, ale oni też mają swoje dzieci, swoje życiowe problemy. Przez wiele lat sam pomagałem innym i nie wyobrażałem sobie, że sam mogę kiedyś takiej pomocy potrzebować. Nie umiem na pewno o nią prosić. Zawsze byłem zdrowy jak koń. Cytryna i miód wystarczały, by przegonić przeziębienie. Aż tu niespodziewanie przyplątał się rak, którego nie da się już tak łatwo pozbyć" - powiedział Marcin Turski.

Reklama

To prawda. Marcin nie poprosi wprost o pomoc, ale my  możemy to zrobić! Możemy pomóc mu przetrwać ten trudny czas i zebrać środki na dalsze etapy leczenia za granicą. Na terapię, która po pierwszych testach rokuje nadzieje.

Każda wpłata jest jak cegiełka siły, którą możemy wzmocnić Marcina na polu bitwy. On nigdy się nie poddał. Nie poddaje się teraz, pokazując podziwu godną postawę.

Wpłacajmy środki i udostępniajmy zrzutkę. Pokażmy Marcinowi, że na trasie tego rajdu również nie brakuje jego kibiców! Szczegóły TUTAJ.

 

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy