Znalazł legalny sposób na fotoradar. Służby rozkładają ręce
Nie od dziś kierowcy próbują walczyć z fotoradarami, ale zwykle takie działania polegają na niszczeniu urządzeń. Pewien kierowca znalazł jednak sposób na to by unieszkodliwić fotoradar i to zupełnie legalne.
Miesiąc temu pisaliśmy o działającej we Włoszech grupie "fleximen", nazywanych przez tamtejszych kierowców "superbohaterami". Walczą oni z fotoradarami w bardzo bezkompromisowy sposób - wycinając je, używając do tego spalinowych pił do betonu.
Z kolei Generalna Dyrekcja Ruchu Drogowego w Hiszpanii ogłosiła przetarg na "bunkry", w których miałyby się ukrywać fotoradary. Opancerzone skrzynki mają chronić drogie urządzenia przed coraz częściej zdarzającymi się próbami niszczenia ich.
Zupełnie inaczej do walki z fotoradarami podszedł jednak kierowca w niemieckim Rottweil. Ustawił on przyczepę kempingową na tyle blisko urządzenia, że nie jest ono w stanie monitorować ulicy i wykonywać zdjęć. Tamtejszy fotoradar nie jest bowiem umieszczony wysoko na słupie, lecz stoi na asfalcie.
Fotoradary będą miały własne "bunkry". Wszystko przez sfrustrowanych kierowców
W mediach społecznościowych szybko pojawiły się wpisy kierowców, dziękujących właścicielowi przyczepy. Kierujący podkreślają, że tylko dzięki niemu uniknęli mandatu i nazywają jego działanie "najlepszą akcją 2024 roku".
Najbardziej zaskakujące jest to, że służby niczego nie mogą tu zrobić. Przyczepa stoi zupełnie legalnie na miejscu parkingowym, więc nie można jej usunąć. Niemieckie przepisy natomiast nie zabraniają stawania tuż przed fotoradarem i zasłaniania go.
Cała sytuacja jest mimo wszystko zaskakująca. Czy żadne miejskie służby nie zauważyły, że jeśli tuż przy fotoradarze zaparkuje jakiś większy pojazd (SUV albo minivan), to uniemożliwi działanie urządzenia? Wystarczyłoby wyznaczyć przed fotoradarem kawałek strefy wyłączonej z ruchu i już byłaby podstawa do karania każdego, kto blokuje fotoradar.