Zmiana przepisów. Pieszy na drodze panem i władcą?
Aż 1/3 wszystkich ofiar śmiertelnych stanowią na polskich drogach piesi. By zmienić ten stan rzeczy, rząd zamierza roztoczyć nad nimi specjalny parasol ochronny...

Komisja infrastruktury otrzymała właśnie od rządu pozytywne zaopiniowany projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Zakłada on m.in., że piesi będą mieć pierwszeństwo przed samochodami nie tylko w momencie, gdy wejdą na przejście, ale również, gdy "mają zamiar na nie wejść". W praktyce oznacza to, że kierowca zobligowany będzie do zatrzymania pojazdu za każdym razem, gdy w okolicach przejścia pojawią się przechodnie. Tego typu przepisy obowiązują dziś m.in. w Czechach, Skandynawii i Wielkiej Brytanii.
Proponowana zmiana budzi wątpliwości specjalistów od organizacji ruchu. Jak pisze "Rzeczpospolita", przedstawiciele Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczpospolitej Polskiej z Oddziału Zagłębia Miedziowego - podobnie jak część ekspertów ze stolicy - wskazują m.in., że w krajach takich, jak Anglia obowiązuje ścisły podział stref komunikacyjnych na "miejską" - obejmującą centra miast - i "szybkiego ruchu", w skład których wchodzą np. (często autostradowe) obwodnice. W Polsce, gdzie - ze względu na brak dostatecznej liczby dróg ekspresowych - organizacja ruchu jest inna, nowe przepisy mogą przynieść więcej szkód niż korzyści.
Co do konieczności zapewnienia pieszym większej ochrony panuje absolutna zgoda. Sęk w tym, że nowelizacja przepisów oznaczać będzie w praktyce, że pojawienie się w okolicach przejścia jednego pieszego zatrzymywać będzie cały potok ruchu pojazdów. W efekcie - zwłaszcza w miejscowościach położonych w uczęszczanych ciągach drogowych - tworzyć się mogą kilometrowe korki.
Właściciele szkół nauki jazdy zwracają też uwagę na problem, który może pojawić się w zimie. Gdy do przejścia zbliży się pieszy, kierowcy będą mieli obowiązek zatrzymania pojazdów. Taki manewr - na śliskiej, oblodzonej nawierzchni - powodować może wiele niebezpiecznych sytuacji.
W ubiegłym roku w wypadkach drogowych zginęło 1138 pieszych - to więcej niż 1/3 wszystkich ofiar. Wypada jednak zauważyć, że na przejściach dla pieszych zginęło 212 osób, czyli mniej niż 1/5 z nich. Problemem nie jest wiec zapewnienie pieszym większej ochrony prawnej lecz taka modernizacja (i rozbudowa) sieci drogowej, która pozwoli na rozgraniczenie ruchu samochodów i pieszych.
W przypadku Polski ogromna większość pieszych ginie nie w skutek wypadków na przejściach (liczba tego typu zdarzeń od lat systematycznie maleje) lecz w skutek potrącenia, najczęściej po zmroku. Warto również pamiętać, że za przeszło połowę ze wszystkich śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych odpowiadają sami piesi. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że do największej liczby wypadków z udziałem pieszych dochodzi między początkiem października a końcem stycznia, gdy szybko zapadający zmrok sprawia, że poruszający się wzdłuż dróg piechurzy są najmniej widoczni. Wówczas liczba zabitych wśród niechronionych uczestników ruchu drogowego wzrasta ponad dwukrotnie!