Zakaz wjazdu tylko "elkom" nielegalny!

Znaki zakazu wjazdu dla "elek" stanęły na łódzkim osiedlu Karolew. Pod znakiem zakazu jest tabliczka: "dotyczy samochodów nauki jazdy", którą spółdzielnia specjalnie zamówiła. To wszystko na prośbę mieszkańców, którzy skarżyli się na poobijane auta i tarasowanie ruchu przez kandydatów na kierowców.

Od czasu postawienia znaku "elki" praktycznie wcale nie wjeżdżają na parkingi - mówią mieszkańcy. Instruktor nauki jazdy, z którym rozmawiała reporterka RMF, przestrzega zakazu.

"Wiem, że wielu osobom przeszkadzamy. Na pewno utrudniamy ruch" - nie ukrywa.

Spółdzielnia postawiła znaki na swoim terenie i miała do tego prawo. A znaki kupiła w specjalistycznym sklepie. Tyle że diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach.

Chodzi o podpis pod znakiem. Teraz zakaz wjazdu obowiązuje wszystkich kierowców, również mieszkańców pobliskich bloków, na których życzenie znaki stanęły.

Reklama

"Nie może być takiej sytuacji, że zakazujemy wjeżdżać na osiedle konkretnej grupie" - tłumaczy Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. Kierowcy na osiedlu Karolew, wjeżdżający pomimo zakazu, mogą dostać mandaty. Za złe oznakowanie zarządca drogi, czyli spółdzielnia, nie będzie ukarany, bo na razie polskie przepisy tego nie przewidują.

Koszt postawienia jednego znaku z dedykowaną tabliczką to 300 złotych.

RMF
Dowiedz się więcej na temat: zakażanie | wjazd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy