Zabrał nastolatki do radiowozu, rozbił się na drzewie. Są zarzuty dla policjanta
Sprawa wypadku radiowozu policyjnego z nastolatkami z początku roku ma swój dalszy ciąg. Byłemu już policjantowi prowadzącemu wtedy radiowóz postawiono zarzuty. Ten temat budził sporo kontrowersji z powodu wielu nietypowych wątków i jak wynikało z zeznań świadków, a także z przebiegu sprawy niewłaściwego zachowania policjantów.
Wypadek radiowozu z dwoma nastolatkami na pokładzie miał miejsce 3 stycznia w Dawidach. Cała sprawa wyglądała dość dziwnie - policjanci pojechali do wezwania w sprawie wypalania kabli, ale nia miejscu okazało się, że nic takiego nie ma miejsca. W drodze powrotnej w radiowozie znalazły się jednak dwie nastolatki, które były na miejscu zdarzenia. Według zeznań policji do radiowozu wsiadły dobrowolnie, jednak chwilę później Janusz R. - policjant prowadzący radiowóz stracił panowanie nad nim i rozbił się o drzewo. Nastolatki zostały ranne, ale policjanci zamiast udzielić im pomocy odesłali je do domu.
Śledztwo w sprawie wypadku zostało zakończone, a do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu już policjantowi Januszowi R. Postawiono mu zarzut przekroczenia uprawnień służbowych, a także niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza poprzez nieudzielenie pomocy pokrzywdzonym w wypadku kobietom.
Drugi z policjantów również usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków funkcjonariusza, jednak prokuratura dostrzegła, że jego rola w zdarzeniu była tylko poboczna, a także doceniła jego zaangażowanie w wyjaśnienie sprawy w toku postępowania przygotowawczego, więc wniosła do sądu o warunkowe umorzenie postępowania karnego. Warunkiem umorzenia ma być przeproszenie poszkodowanych kobiet, a także zapłata nawiązki na ich rzecz.
Sprawa wypadku w Dawidach Bankowych ciągnie się od ponad pół roku, a informacje pojawiające się w mediach - między innymi zeznania dziewcząt biorących udział w wypadku, jak również świadków interwencji policyjnej budzą sporo kontrowersji. Według zeznań zachowanie policjantów było nietypowe i rzekomo nakłonili oni dziewczyny do wejścia do radiowozu. Śledczy jednak nie potwierdzili tej tezy i uznali, że wobec nastolatek nie były podejmowane czynności służbowe, a do radiowozu wsiadły z własnej woli.