Zabił na drodze 16-latkę. Jest problem, by go skazać
W poniedziałek Sąd Rejonowy Warszawa Praga-Północ po rocznej przerwie wznowił proces Adriana M. Mężczyzna oskarżony jest o śmiertelne potrącenie 16-latki na Bródnie i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Proces musi toczyć się od początku, bo zmieniła się sędzia. Pierwsza rozprawa odbyła się niejawnie.
27-latek - chociaż nie jest pozbawiony wolności - został doprowadzony na salę rozpraw przez antyterrorystów. Sala i korytarz były wcześniej sprawdzone także przez policjantkę z psem wyszkolonym do wykrywania materiałów wybuchowych. Wobec Adriana M. stosowane są specjalne względy bezpieczeństwa, gdyż jest on "osobą chronioną". Ten status ma związek z jego rolą ważnego świadka w sprawach narkotykowych.
Adrian M. oskarżony jest o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, w którym zginęła 16-letnia Magdalena. Do zdarzenia doszło 28 grudnia 2015 roku, na ulicy Świętego Wincentego w Warszawie. Mężczyzna miał potrącić dziewczynkę czarnym mercedesem i uciec z miejsca zdarzenia. Sprawa prowadzona była przed Sądem Rejonowym Warszawa-Praga Północ od marca 2017 roku, przewodniczącą składu orzekającego była sędzia Iwona Gierula. Ale tuż przed zakończeniem postępowania dowodowego, po 11 rozprawach, sędzia poszła na zwolnienie lekarskie. Trzeba było wyznaczyć nowego przewodniczącego. 3 grudnia rozprawę przeciwko M. wznowiła sędzia Aleksandra Rodenko-Walesiak i postanowiła "prowadzić postępowanie od początku ze względu na zamianę składu orzekającego".
Sędzia Rodenko-Walesiak przypomniała, że w aktach znajduje się wniosek prokuratora o wyłączenie jawności rozprawy z listopada 2017 roku. Prokurator Jakub Kłosiński podtrzymał wniosek swojej poprzedniczki i sąd się do niego przychylił. Argumentem za wyłączeniem jawności było m.in. przekonanie prokuratury, że fakty, które będzie ujawniał oskarżony, mogą dotyczyć innych śledztw, w których materiały są tajne.
Poniedziałkowa rozprawa odbyła się niejawnie. Jak ustaliła PAP, Adrian M. przez trzy godziny składał wyjaśnienia. Rozprawę trzeba było przerwać około godz. 15 bo antyterroryści, którzy zapewniali mu bezpieczeństwo, byli zobowiązani odprowadzić oskarżonego o konkretnej godzinie. M. będzie kontynuował składanie wyjaśnień w styczniu.
Na początku - w toku procesu prowadzonego przez sędzię Gierulę - Adrian M. nie przyznawał się do winy. Twierdził, że to nie on kierował mercedesem w chwili wypadku. Jesienią ubiegłego roku jego postawa uległa zmianie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Marcin Saduś potwierdził PAP, że w prokuraturze prowadzone jest postępowanie, w którym Adrian M. ma status podejrzanego. Chodzi o przestępstwa narkotykowe. Ta sama prokuratura prowadziła także śledztwo w związku z podejrzeniem zlecenia zabójstwa M., które miało być konsekwencją obciążania innych osób w śledztwie narkotykowym prowadzonym przez praską prokuraturę.
"Śledztwo w sprawie podżegania do zabójstwa zostało umorzone w maju tego roku z powodu niewykrycia sprawców" - powiedział prok. Marcin Saduś. Rok temu rzecznik informował, że zagrożenie było realne.