Wpadł dwa razy z tą samą kobietą. Tłumaczył, że to przez płyn do spryskiwaczy

Policja w Piasecznie zatrzymała nietrzeźwego kierowcę Peugeota dwukrotnie w ciągu godziny. Kierowca tłumaczył się płynem do spryskiwaczy, ale badania wykazały obecność alkoholu. Pomimo zakazu dalszej jazdy, ponownie wsiadł za kierownicę, co przyniosło mu cztery zarzuty karne. Wkrótce stanie przed sądem, aby odpowiedzieć za swoje bezmyślne działanie.

Wpadł dwa razy z tą samą kobietą. Wszystko przez płyn do spryskiwaczy
Wpadł dwa razy z tą samą kobietą. Wszystko przez płyn do spryskiwaczy 123RF/PICSEL

O tym, że nietrzeźwi kierujący stanowią śmiertelne zagrożenie na drogach, nie trzeba nikogo przekonywać. Niestety jak wskazują policyjne statystyki - wciąż wiele osób wciąż ignoruje zasady bezpieczeństwa i siada za kierownicą po spożyciu alkoholu. Ba - niektórzy posuwają się jeszcze dalej i popełniają ten sam błąd dwukrotnie w ciągu jednej nocy.

Kierowca tłumaczył dziwny zapach płynem do spryskiwaczy

Dokładnie tak było w przypadku kierowcy osobowego Peugeota zatrzymanego do kontroli przez funkcjonariuszy wydziału ruchu drogowego w Piasecznie. Na widok policjantów, wyraźnie przestraszony mężczyzna niemal z miejsca stwierdził, że "może coś wyjść", bo właśnie przed chwilą używał zimowego płynu do spryskiwaczy. Tłumaczył także, że do auta wsiadł na krótką chwilę, ponieważ chciał odwieźć swoją partnerkę do domu. Wyjątkowo osobliwe wymówki nie przekonały jednak funkcjonariuszy, którzy przebadali kierowcę na zawartość alkoholu w organizmie.

Szybko wyszło na jaw, że miłośnik zimowych płynów jest po prostu nietrzeźwy. Badanie alkomatem wykazało pół promila w wydychanym powietrzu. Gdyby tego było mało, kierowca Peugeota nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdami. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, auto zostało przekazane za pokwitowaniem pasażerce pojazdu, natomiast 44-latek otrzymał zakaz dalszej jazdy. Policjanci sporządzili także dokumentację, która miała posłużyć jako podstawa do przedstawienia kierującemu zarzutów karnych.

Miała być randka - była laweta i cztery zarzuty karne

Tym większe było zdziwienie policjantów, gdy niespełna 40 minut później ponownie natknęli się na tego samego kierującego, w tym samym samochodzie oraz w towarzystwie tej samej kobiety. Mężczyzna kolejny raz próbował przekonać funkcjonariuszy, że chciał tylko odwieźć partnerkę, jednak i tym razem tłumaczenia nie przyniosły skutku. Auto trafiło na lawetę, a kierujący zaledwie w ciągu godziny uzbierał cztery zarzuty karne. Wkrótce stanie przed piaseczyńskim sądem, gdzie będzie się musiał tłumaczyć, ze swoich randkowych przygód.

Historia naszego "bohatera" w peugeocie brzmi jak komedia, ale jazda pod wpływem alkoholu to nie żart. Takie zachowanie jest nie tylko lekkomyślne, ale i przestępcze. Stawką jest życie: Wasze, Waszych pasażerów i innych użytkowników dróg. Nie pozwólcie, by chwila nieuwagi zamieniła się w tragedię.
podsumowała zdarzenie st. asp. Magdalena Gąsowska.

Piłeś? Nie jedź. To reguła stara, jak świat

Jak zaznaczają policjanci - zachowanie mężczyzny to przykład nie tylko braku zdrowego rozsądku oraz wyobraźni, ale przede wszystkim przestępstwo obarczone ogromnymi konsekwencjami. Nie ma bowiem ma znaczenia, czy mamy do pokonania kilkaset kilometrów, czy też kilka metrów oraz z jaką prędkością jedziemy. Po spożyciu alkoholu, w żadnym wypadku nie powinniśmy znaleźć się za kierownicą pojazdu.

Kia EV3 przejedzie do 605 km. W tej klasie nikt nie oferuje więcejMaciej OlesiukINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas