Widzisz banknot 500-złotowy za wycieraczką auta. Co byś zrobił?
Bardzo, bardzo dawno temu autorzy jednego z programów telewizyjnych przeprowadzili eksperyment. Położyli na jednym z warszawskich chodników 1000 zł, by z ukrytą kamerą obserwować reakcje przechodniów. Warto wiedzieć, że kolorowy banknot o takim nominale zdecydowanie różnił się grafiką od pozostałych i nieczęsto trafiał w ręce Polaków. Nic dziwnego, że zupełnie nie zwracał na siebie uwagi.
W dzisiejszych czasach rolę dawnego papierowego tysiąca z wizerunkiem Mikołaja Kopernika odgrywa 500 zł. Sfotografowaliśmy pięćsetkę wetkniętą za tylną wycieraczką BMW, zamieściliśmy zdjęcie na naszym profilu fejsbukowym, pytając internautów, jak zareagowaliby na taki widok. Teraz trochę tego pytania żałujemy. Ze względu na odpowiedzi. Oto ich wybór...
"Zabrałbym go [czyli banknot - przyp. red.] i poszukał, czy nie ma gdzieś jeszcze takiego"...
"powiedziałbym, że to była wizytówka do klubu, a nie banknot i sprzątam takie rzeczy"...
"Nie weźmiesz ty, to weźmie kto inny... Tak to jest w Polsce.
"wziąłbym go i poszedł dalej"...
"Biorę banknot zza wycieraczki i idę 100 m dalej do swojego auta"...
MOTO INTERIA: "Hmm... to byłoby uczciwe?"
"a kto mądry bez przyczyny kasę za wycieraczką zostawia? Po co zadajecie głupie pytania?"...
MOTO INTERIA: "10 przykazań się kłania"...
"To że za wycieraczką to kradzież? Może przyleciało?"
"7 nie kradnij a 8 bierz co popadnie"...
"znalezione nie kradzione"...
"Może rozdawał bezdomny"...
"Dają, to brać, biją, to uciekać"...
"pieniądz za wycieraczką to zupełnie tak samo jak banknot leżący na ziemi... więc jeśli już jakaś marna redaktorzyna od was chce mnie pouczać o uczciwości, to w takim przypadku powinno się wziąć banknot i pojechać na policję zgłosić znajdę, aby poszukali właściciela."
"Można mu umyć tylną szybę, wtedy trzeba odchylić wycieraczkę i banknot spadnie wtedy, można go podnieść i potraktować jako opłatę za usługę. Można?"
"Generalnie to się bierze, bo jak ja nie wezmę, to inny weźmie"...
"Poza tym - żyjemy w Polsce. Kraju, w którym dostajemy piękny przykład od rządu, jak okradać ludzi z tego, co mają. Więc nie oczekujcie uczciwości od obywateli."
Niektórzy wykazali podejrzliwość: "Podobno nowoczesna metoda na kradzież auta... Wsiadasz do auta, odpalasz, przeważnie zerkasz w tył. Zauważasz banknot.. Wysiadasz szybciutko wziąć pieniążki i tak jak szybko wysiadasz, kolega szybciutko wsiada i odjeżdża prędko twoja kochana bawarka z banknocikiem za tylną wycieraczką"...
Niektórzy pokusili się o "analizę prawną": "Proszę zwrócić uwagę, że banknot jest doczepiony do auta. Aby go wziąć, trzeba go pociągnąć czyli wyjąć. Wyjąć z czyjegoś auta. Należy domniemywać, że banknot w tym wypadku ma właściciela. Więc prawnie jest to kradzież. Co innego by było, gdyby to leżało na ulicy. Dla banknotu na ziemi ciężko jest ustalić własność i tylko w takim wypadku można wziąć pieniądze."
Ktoś zadeklarował kompletną obojętność: "Nie moje, olewam i idę dalej"
Ktoś inny uznał, że ma do czynienia z prowokacją. No, może nie była to prowokacja, ale przyznajemy się do zainscenizowania całej sytuacji. W celach, powiedzmy, badawczo-socjologicznych. Wyniki... Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że ci, którzy z zasady nigdy nie sięgają po cudzą własność, po prostu powstrzymali się od wyrażenia swojej opinii.
Za komentarz niech posłuży wpis jednego z internautów: "Najbardziej przeraża fakt, że większość by kasę wyciągnęła. A jakby właściciel odłożył na wycieraczkę portfel, aby but zawiązać, a potem zapomniał i odszedł, to też byście wzięli, bo przecież leży?"